Reklama

Co dziecko ma na głowie? Wszy?!

02/06/2015 16:19

- Moje dziecko przyniosło wszy ze szkoły już po raz trzeci. Zgłaszałam to dyrekcji i burmistrzowi, ale mam wrażenie, że problem jest bagatelizowany – alarmuje nas jedna z mieszkanek miasta. Dyrekcja szkoły zapewnia, że robi co może, a problem nie jest tak powszechny, jak by się wydawało. Tymczasem o wszawicy w Polsce mówi się coraz częściej i głośniej.

Mieszkanka Kowalewa Pomorskiego zaniepokojona jest tym, że jej dziecko już trzeci raz ma wszy. Kobieta jest przekonana, że „przynosi” je ze szkoły. – Starannie wszystko wyczesuję i dbam o to, by zlikwidować wszy oraz gnidy, dziecko zostaje w domu, żeby się wyleczyć. Likwiduję wszy, ale gdy tylko dziecko pójdzie do szkoły, problem powraca – mówi mieszkanka. – Zgłaszałam to dyrekcji szkoły, bo wydaje mi się, że należałoby coś w tej sprawie zrobić.

Dyrektor Szkoły Podstawowej w Kowalewie Pomorskim zapewnia, że o sprawie wie, jednak jego zdaniem problem nie jest poważny, jak uważa mieszkanka.

– Rozmawiałem w tej sprawie z pielęgniarką, która regularnie sprawdza dzieciom głowy – mówi Benedykt Mroziński, dyrektor szkoły. – Kiedyś były dwa ogniska zapalne, ale teraz pielęgniarka twierdzi, że kłopot może dotyczyć jednej, może kilku osób. Nie bagatelizujemy sygnałów o wszawicy. Niemniej należy zauważyć, że musimy być bardzo ostrożni przy wskazywaniu rodzicom problemu, bo nie możemy nic zrobić, gdy choroba nie jest wpisana na listę chorób zakaźnych. Oczywiście, wskazujemy, jeśli wszy się pojawiają, natomiast nie można zmusić nikogo podjęcia stosownych kroków. Musimy też uzyskiwać zgodę rodziców, żeby sprawdzać głowy. Jeśli zaś rodzice nie reagują na nasze sygnały, możemy jedynie prosić o pomoc opiekę społeczną.

Wszawica, choć jest dość często spotykaną chorobą, właściwie stała się tematem tabu, symbolem brudu i zaniedbania. Tymczasem wesz może pojawić się na każdej, nawet codziennie mytej głowie. Z problemem borykają się zarówno szkoły wiejskie, jak i te elitarne w dużych miastach. Dziś nie wiadomo jednak, z jak dużym zjawiskiem mamy do czynienia, bo statystyk się nie prowadzi. – Wszawica zaliczana jest do grupy inwazji pasożytniczych zewnętrznych – mówi Iwona Malinowska, państwowy powiatowy inspektor sanitarny w Golubiu–Dobrzyniu, dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno–Epidemiologicznej. – Nie znajduje się jednak w wykazie chorób zakaźnych, stanowiących załącznik do ustawy o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi. Tym samym przypadki wszawicy nie są objęte zakresem działania organów inspekcji sanitarnej i brak jest podstaw do wydania decyzji administarcyjnej, nakazującej dziecku z wszawicą wstrzymanie się od uczęszczania do szkoły.
W stacji epidemiologicznej przyznają, że w poprzednich latach było kilka zgłoszeń o tej chorobie. W tym jeszcze żadnego, choć po naszym sygnale dyrekcja golubskiego Sanepidu postanowiła zareagować. – Jeśli dochodzą do nas takie sygnały, przeprowadzamy akcje informacyjne, w formie pogadanek, ulotek – zapewnia Malinowska.

(Kaf)

 

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Golub-cgd.pl




Reklama
Wróć do