
Mieszkanka Kowalewa Pomorskiego nie zdążyła dojechać do szpitala i urodziła córkę w aucie. Poród odebrali ratownicy z Golubia-Dobrzynia.
Beata i Artur z Kowalewa Pomorskiego, szczęśliwi rodzice Klary, na pewno nigdy nie zapomną tego dnia. Około godziny 13.00, w poniedziałek 15 listopada, ratownicy medyczni otrzymali informację o akcji porodowej na trasie Kowalewo Pomorskie-Toruń. „Kobieta rodzi w aucie. Nie dadzą rady dojechać do Torunia. Jesteście najbliżej. Więc na sygnale i do dzieła.”
– Dotarliśmy na parking w Łysomicach. Kobieta rodziła na tylnim siedzeniu. Mąż blady, ale przytomny – opowiada Rafał Fałkowski, ratownik medyczny. – Akcja porodowa już zaawansowana, no powiem wprost, widać było główkę.
Poród odbierał drugi ratownik medyczny Grzegorz Nikiel. – Jestem ratownikiem już 16 lat, jeździłem do porodów, ale zwykle było już po. Teraz pierwszy raz odebrałem poród – mówi Grzegorz Nikiel. – Powiem tak, ręce drżały przy spinaniu i przecinaniu pępowiny, nie ma co się oszukiwać. Emocje wielkie. Mama przestraszona, ale dzielna, tak samo tato. Wielkie gratulacje dla rodziców.
– Poród był tak zaawansowany, że nie mogliśmy przenieść ciężarnej do karetki, trzeba było działać w aucie – opowiada R. Fałkowski. – Mam już kilka takich akcji na swoim koncie. Mimo, iż człowiek jest teoretycznie przygotowany, miałem pół roku ginekologii i położnictwa na studiach, to jest adrenalina.
– W 90 procentach to zawsze zasługa mamy, wsparcie taty też jest nieocenione. Wiadomo, to nie jest szpital tylko auto i parking, więc sytuacja ekstremalna. Zawsze się człowiek boi, by nie było komplikacji i całe szczęście nie było. Już po wszystkim. Oj tato będzie miał dużo sprzątania w aucie – śmieje się G. Nikiel.
Ratownicy mają w karetce zestaw porodowy zawierający klamry do pępowiny, nożyczki, kocyk – wszystko, by zaopiekować się dzieckiem po porodzie. Po urodzeniu Klary natychmiast zabrano mamę i dziecko karetką do szpitala w Toruniu. Świeżo upieczony tato pojechał za nimi.
– Stres był większy niż ból – opowiada pani Beata. – W ogóle nie spodziewałam się tak szybkiej akcji porodowej. A mąż, że przyjdzie mu odbierać poród na parkingu przed jakimś urzędem. Przy poprzednim porodzie trwało wszystko wiele, wiele godzin. Więc gdy teraz się zaczęło, byłam pewna, że na spokojnie dojedziemy z Kowalewa do Torunia. A urodziłam w ciągu 50 minut od pierwszego bólu. Jestem tak wdzięczna za pomoc ratownikom. Chłopaki spisali się na medal, łącznie z moim mężem, który bardzo mi pomagał, zanim dotarli ratownicy. Klara urodziła się zdrowa. Jestem taka szczęśliwa, że wszystko się dobrze skończyło.
Mała Klara postanowiła ekspresowo i od początku pokazać rodzicom, kto tu rządzi. Gratulujemy i wysyłamy rodzinie gazetę. Kiedy Klara podrośnie przeczyta o swoich pierwszych chwilach i dzielnej mamie.
Aneta Gajdemska, fot. nadesłane
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie