
Kickboxing to dyscyplina walki łącząca różne techniki boksu i kopnięcia. To sport wymagający samodyscypliny, wytrwałości i pracy nad sobą. Marcel Maliszewski z Golubia-Dobrzynia to mistrz Polski juniorów light contact, który wie co robić, by wygrywać walki i zawody.
Marcel Maliszewski w tym roku skończy 18 lat i już może pochwalić się ostatnio zdobytym tytułem mistrza Polski juniorów light contact i wygraną w Pucharze Polski. To zawodnik pełen pozytywnej energii, pewny siebie, który wie, co chce osiągnąć na macie. Mimo młodego wieku jest bardzo zdyscyplinowany i starannie dba o swoją kondycję fizyczną, i rozwój sportowy. Wymaga to jednak od niego wielu godzin spędzonych na treningach.
– Kickboxing ćwiczę dokładnie pół roku, bo 2 listopada ubr. zacząłem treningi. Wcześniej przez około trzy lata chodziłem na siłownię. Od zawsze interesowałem się sportami walki, a zaczęło się od wrestlingu, potem KSW – mówi Marcel Maliszewski. Zawodnik trenuje w hali sportowej w Zespole Szkół CKU w Gronowie oraz w Kowalewie Pomorskim, pod czujnym okiem trenerów – utytułowanych braci Dąbrowskich. – Mamy dwie sekcje w Kowalewie i od niedawna Gronowie. Jeździmy w czwórkę z Marcinem, Mateuszem i Piotrem. Najwięcej osób trenuje w Gronowie i tam są też treningi dla początkujących i dla dzieci – wymienia Marcel.
Pomimo bardzo krótkiego stażu w treningach Marcel szybko osiągnął swój pierwszy sukces, zdobywając Puchar Polski i już wtedy wiadomo było, że to dopiero początek wielkiej sportowej kariery.
– Jak syn zdobył Puchar Polski, to podszedł do nas trener z kadry polskiej i mówił, że powinniśmy zacząć inwestować w umiejętności Marcela, bo ma potencjał. Dlatego stwierdziliśmy z mężem, że skoro syn chce trenować, to musimy mu w tym pomóc – mówiła mama naszego mistrza.
Wygrane mistrzostwa Polski
Ostatnim wielkim wydarzeniem w życiu Marcela były mistrzostwa Polski juniorów light contact i kadetów kick light, w których brało udział ponad 1000 zawodników. Marcel stoczył zwycięskie pojedynki z zawodnikami Tang Soo Do Ronin Stanisławów i LZS Poprawa Siedlików. W finale wygrał 3-rundowy pojedynek z zawodnikiem X Fight Piaseczno Sebastianem Jędrasiem – 11-krotnym mistrzem Polski, mistrzem Europy i wicemistrzem świata! Tym samym Marcel został mistrzem Polski juniorów w kategorii 84 kg.
– My z mężem nie do końca wierzyliśmy, że syn wygra, a trener mówił od razu, że jadą po złoto – dodaje mama Marcela. – Trener bardzo we mnie wierzy, sam też wie jak to jest startować w takich zawodach, bo sam zdobył bardzo wiele tytułów mistrzowskich. Mój trener pierwszy raz zobaczył mnie w Kowalewie i był zdziwiony, bo nagle wychodzi ktoś, kogo totalnie nie zna w koszulce jego klubu i walczy. Po walce podszedł do mnie, powiedział, że walka mu się spodobała, że ładnie walczę i że mam duży potencjał na mistrza Polski i nawet dużo więcej – komentuje Marcel. Słowa trenera okazały się prorocze, bo młody zawodnik szybko stał się mistrzem kraju. Jak wspomina mistrzostwa?
– Fajnie było, zawody trwały dwa dni. W sobotę miałem walkę ćwierćfinałową i podczas tej walki rozwaliłem sobie stopę. Jak schodziłem z walki to tylko lekko kulałem, ale myślałem, że szybko przejedzie. W niedzielę rano okazało się, że ciężko było mi nawet stanąć na stopie. Dlatego wtedy zacząłem się wahać czy podchodzić do półfinału, bo wiedziałem, że nie będę mógł dobrze walczyć. Tym bardziej że na mistrzostwach był bardzo wysoki poziom, to już nie był sparing na treningu, gdzie kolega by mi odpuścił. Tutaj jak nie będę mógł walczyć to przeciwnik mnie po prostu wykończy. Próbowałem robić rozgrzewkę ze skakanką, ale było mi ciężko. Wtedy trener podszedł i powiedział, że on zdobywał mistrzostwo świata z gorszymi kontuzjami i dodawał mi wtedy motywacji. Czułem presję. Wszyscy znajomi oglądali, rodzina. Dlatego stwierdziłem, że muszę wyjść, pokazać klasę i będzie dobrze. Moim zdaniem to właśnie walka półfinałowa była najcięższa, bo bardzo się stresowałem przed nią. Trochę kulałem, ale jak już sędzia rozpoczął pojedynek, wtedy stres zniknął. Widać też na nagraniach z tej walki, że już zapomniałem, że mnie ta stopa bolała. Walka w półfinale była moim zdaniem bardzo wyrównana, z doświadczonym zawodnikiem. W finale też miałem trudnego przeciwnika, który trenuje od lat. Ja trenuję dopiero pół roku i myślałem sobie, że nie przeskoczę jego doświadczenia. Ale jednak się udało. Miałem jeszcze taką zabawną sytuację, bo we wcześniejszych walkach miałem kask czerwony (czyli byłem w czerwonym narożniku), a w ostatniej walce finałowej miałem kask niebieski. No ale wydawało mi się, że nadal mam kask czerwony. Jak zszedłem do narożnika i zobaczyłem, że niebieski wygrywa 3:0 to byłem załamany. Dałem z siebie wszystko, już nie miałem siły, a tu 3:0 przegrywam... Ale trener mi przypomniał, że jestem w niebieskim narożniku i wtedy motywacja wróciła (śmiech).
Poszukiwanie sponsorów
Po wygranych mistrzostwach Polski Marcel rozpocznie przygotowania do mistrzostw Europy, które odbędą się w Turcji, już w sierpniu tego roku. – Tylko cztery osoby jadące do Turcji będą miały sponsorowany wyjazd z Polskiego Związku Kickboxingu, a kolejne muszą samodzielnie wszystko opłacić. Dlatego szukamy sponsorów, bo jeśli Marcel nie uzyska powołania przez związek, to będziemy musieli sami opłacić jego wyjazd – tłumaczy mama Marcela.
Dlatego w tym miejscu zachęcamy wszystkie osoby i chętnych sponsorów do wsparcia finansowego Marcela, aby mógł uczestniczyć w kolejnych wielkich mistrzostwach. Tym razem to mistrzostwa Europy w Turcji. Jakie szanse ma Marcel? Ogromne. Dotychczas wygrał wszystkie zawody, w których brał udział. Jest niesamowicie utalentowanym zawodnikiem, a do tego bardzo pracowitym i oddanym swojej sportowej pasji.
Wyjazd na mistrzostwa Europy wiąże się z wieloma przygotowaniami, treningami i wyrzeczeniami. – Teraz Marcel będzie jeździł do Kurzętnika, do trenera kadry Polski light contact, ale seniorów (Marcel zdobył mistrzostwo w grupie juniorów – red.), do Torunia na indywidualne treningi, żeby dobrze się przygotować – wylicza mama Marcela. Wszystkie wymienione wyjazdy wiążą się z dużymi kosztami, dlatego rola sponsorów, którzy chcieliby wesprzeć Marcela w jego walce o kolejny tytuł mistrzowski jest tak ważna.
Bardzo istotne w sportowej pasji jest nastawienie Marcela, czyli koncentracja na najlepszym wyniku. – Jak jechałem na te zawody, to wiedziałem, że srebro mnie nie będzie w ogóle interesować, jadę po złoto. Włożyłem dużo przygotowań – mówił Marcel.
Jak mistrz pracuje na sukcesy?
Przede wszystkim Marcel nie odpuszcza treningów i bardzo dba o swoją dietę. – Na treningach mamy się nauczyć jak się bronić przed atakami, jak wykonywać atak. Niektórzy myślą, że my na treningach bardzo mocno się bijemy. Dlatego czasem nowe osoby się boją. Poza tym sparingi są lekkie, na 10%, 50%, żeby obyć się w walce, pobawić. Kickboxing kształtuje też sylwetkę. Na treningu cały czas trenujemy, potem jest wielkie zmęczenie, ale też endorfiny i duma z siebie. W klubie mamy też cudowną atmosferę, wszyscy są pozytywnie nastawieni do siebie, wszyscy się śmieją, żartują. Nie ma też jakiegoś poczucia zazdrości, tylko wsparcie – opowiada Marcel. Pomimo tego, że treningi realizuje od niedawna, to przyznaje, że ostatnie pół roku było mocno przepracowane. – Od poniedziałku do czwartku wyjeżdżam na kickboxing, w piątki chodzę na siłownię, w soboty robię trening w domu, czasami też idę basen, a niedzielę mam wolną, to jest dzień na regenerację. Trzymam też dietę już od kilku lat. Nie jem żadnego śmieciowego jedzenia, bo nie chcę stracić formy – dodaje Marcel, a jakie są jego plany na przyszłość?
– Chciałbym dalej trenować, nabierać doświadczenia, startować w zawodach, a potem zostać trenerem. Trenerzy we mnie wierzą. Ja też jestem pewny siebie i idę z nastawieniem, że wygram. Niektórzy wchodzą do walki z zerową pewnością siebie i przegrywają, chociaż mogli wygrać, bo mieli duże szanse, bo na przykład przeciwnik nie był w formie. Także nastawienie psychiczne bardzo dużo daje – uważa zawodnik z Golubia-Dobrzynia.
Marcel ze względu na swoje wybitne osiągnięcia ma duże szanse na udział w Pucharze Świata w Budapeszcie. Jego kariera sportowa nabiera tępa i z pewnością mamy w naszej golubskiej społeczności wybitny talent sportowy, który warto wspierać!
(AK), fot. nadesłane
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie