Tytuł bardzo dziwnie brzmiący, ale w tłumaczeniu bardzo prosty. To nic innego jak tylko „złów i wypuść”. Pojęcie to funkcjonuje tylko w słownictwie wędkarskim.
Marzeniem każdego zapalonego wędkarza jest złowienie jak największej ryby i największej ich ilości. Jednak, aby ta ryba znalazła się na wędkarskim haczyku, musi najpierw urosnąć, a do tego potrzeba dużo czasu. Nasze zbiorniki wodne nie są studnią bez dna i nie produkują ryb. Zauważyli to nie tylko ekolodzy, ale również sami wędkarze. Stąd zrodził się pomysł na łapanie ryb i ich wypuszczanie z powrotem do akwenu. Dzięki temu nasze jeziora mogą być dłużej pełne ryb.
Zauważyli to także wędkarze z Koła Miejskiego „Drwęca” PZW w Golubiu-Dobrzyniu. Już na zebraniu sprawozdawczym w grudniu 2019 roku podjęto uchwałę o objęciu jakiegoś zbiornika wodnego zasadą non-kill. Takim jeziorem uznano zbiornik wodny na Handlowym Młynie.
– Uchwała ta zaczęła obowiązywać od 1 stycznia 2021 roku – mówi Jan Ogniewski, członek zarządu okręgowego PZW w Toruniu. – Dzięki tej uchwale w naszym okręgu, czyli okręgu toruńskim znajdują się trzy jeziora, gdzie obowiązuje zasada non-kill. Ta tendencja jest jak najbardziej pożądana w wędkarstwie. Pozwala ona na powolne odrodzenie się naturalnych zasobów ryb w poszczególnych zbiornikach wodnych.
Jezioro na Handlowym Młynie zostało odpowiednio oznakowane, aby każdy wędkarz wiedział jak ma postąpić ze złowioną rybą. Jest wywieszony regulamin, z którym należy się zapoznać.
Nie każda ryba musi zaraz wylądować na patelni. Inicjatywa godna naśladowania. Musimy dbać o nasze zasoby naturalne, aby potomni wiedzieli jak wyglądają ryby.
(Maw)
Fot. Nadesłane
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie