Goście z Czech – Zdenka Czudkova oraz Alena i Jaromir Veres – w Golubiu-Dobrzyniu rozpoczęli i zakończyli spływ Drwęcą, Wisłą i kanałami północnej Polski
Zdenka Czudkova oraz Alena i Jaromir Veres pochodzą z Moraw, a konkretnie z malowniczej wsi Hukvaldy. Dodają, że znają oni specyfikę Golubia-Dobrzynia ze swojego podwórka.
– Naszym najbliższym miastem jest Frydek-Mistek – mówi Jaromir. – Podobnie jak Golub-Dobrzyń Frydek i Mistek to miasto składające się z dwóch części. Jedna z nich leży na Morawach, a druga na Śląsku.
Goście z Czech są doświadczonymi turystami wodnymi. Świadczą o tym choćby wpisy sprzed kilku lat, dokonane w księdze pamiątkowej należącej do właściciela przystani w Golubiu-Dobrzyniu. To właśnie on miał zachęcić ich do ponownego odwiedzenia Polski i odważnej wyprawy.
– Pan Jeziorski polecił nam kiedyś piękną trasę – pętlę toruńską. Muszę przyznać, że to wspaniała trasa, także ze względu na Kanał Elbląski, gdzie korzystaliśmy ze specjalnych pochylni.
Łącznie w czasie dwóch tygodni Czesi pokonali ok. 490 km.
Trójka Czechów opuściła Golub-Dobrzyń 31 lipca. Stąd udali się przez Elgiszewo, Toruń, Chełmno, Grudziądz, Gniew, Tczew, Malbork, Elbląg, Kanał Elbląski, a stamtąd do Ostródy i z powrotem do Golubia-Dobrzynia. Ich środkiem transportu było wiekowe canoe.
– Canoe jest starsze ode mnie – dodaje Jaromir Veres. – Oczywiście, musieliśmy je podreperować, wzmocnić, ale to bardzo dobra konstrukcja. Przez całą podróż do wewnątrz nie wpadła nam ani jedna kropelka wody.
Ze swojej podróży goście z Czech zabierają dobre wspomnienia.
– Czechy położone są „na górze”, większość wody od nas ucieka – tłumaczy Jaromir. – Nawet Odra w naszym kraju jest na bardzo niskim poziomie. Wy macie bardzo dobre warunki, jeśli chodzi o sport wodny. Przyroda i wszystko wokół są piękne.
Słowa przybysza z zewnątrz świadczą o tym, że w naszych okolicach istnieje spory potencjał do rozwoju kajakarstwa, ale są także pewne minusy: – Naszym głównym problemem podczas podróży była mała liczba miejsc, gdzie możemy się zatrzymać przy brzegu – wyjaśnia Alena Veres. – W naszym przewodnikach, które mają już ponad 10 lat, zaznaczono miejsca, gdzie można przybić do brzegu, ale w rzeczywistości dopływaliśmy tam i widzieliśmy zarośnięty brzeg. Drugi problem to niestety śmieci.
W piątek 14 sierpnia odjeżdżających z Golubia-Dobrzynia gości pożegnali przedstawiciele miasta: zastępca burmistrza Michał Piotrowicz i kierownik OSiR Piotr Floerke. Turyści otrzymali materiały promocyjne związane z Golubiem-Dobrzyniem oraz pamiątkowe medale. Padły także pierwsze deklaracje dotyczące ponownego przyjazdu Czechów, tym razem w większej grupie, do Golubia-Dobrzynia. Być może zawitają do nas za dwa lata, ponieważ w grupie związanej z naszymi gośćmi panuje zwyczaj, że jeden rok poświęcają na turystykę u siebie, a jeden zagranicą. Czekamy zatem na ponowne odwiedziny!
Tekst i fot. (pw)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie