
Po godzinie 18 w miejscowości Nowogród na prywatnej posesji rozbił się mały samolot pasażerski. Na miejscu pojawiła się straż pożarna z Nowogrodu, Golubia-Dobrzynia oraz pogotowie ratunkowe. Awionetką leciało dwóch mężczyzn. Jednego z nich do szpitala odtransportował śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, drugi zmarł wskutek ciężkich obrażeń wewnętrznych.
Od kilku miesięcy na golubskim niebie często widać było ultralekką awionetkę. Latał nią mieszkaniec Macikowa. Niestety, w piątek samolot spadł i uderzył w ogrodzenie prywatnej posesji w Nowogrodzie. Maszyną leciało dwóch braci – 60- i 67-letni. Młodszy – pasażer, mimo kilkudziesięciominutowej reanimacji, zmarł.
– Na miejscu zdarzenia bardzo szybko pojawili się strażacy, pogotowie ratunkowe oraz policja – mówi starszy kapitan Karol Cachnij, oficer prasowy w Komendzie Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Golubiu-Dobrzyniu. – Mimo reanimacji jednego z mężczyzn nie udało się uratować. Drugi, pilot, w ciężkim stanie został przetransportowany do szpitala śmigłowcem Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.
W nocy z piątku na sobotę na miejsce zdarzenia przybyli także przedstawiciele Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych. Sprawdzali, w jaki sposób mogło dojść do tej tragedii.
Z nieoficjalnych źródeł wiemy, że w chwili uderzenia w ziemię w samolocie był wyłączony silnik, a lotki maszyny były w pozycji do szybowania. Wiadomo również, że samolot wyposażony był w spadochron, który z niewiadomych przyczyn nie został użyty przez pilota.
Szymon Wiśniewski
Fot. (pw)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
P. Andrzej Stefański z brodnickiego DOMGOS-u przeżył, jego Brat ze Szwajcarii umarł.
Trzeba mieć nieźle nas...ne w głowie, żeby na miejsce katastrofy przyprowadzać dzieciaka w wieku przedszkolnym, żeby sobie popatrzył na reanimację.