Reklama

Zmagają się z wilkami i zalanymi drogami

21/11/2017 08:45

Podczas ostatniej sesji Rady Gminy Radomin pojawiły się skargi dotyczące kilku dróg. Zebrani dyskutowali także o pojawieniu się dzikich zwierząt. Wilki już zagryzły psa w miejscowości Szafarnia-Pólka

 Podczas ostatniej sesji 31 października radni oraz przedstawiciele urzędu gminy usłyszeli skargi ze strony OSP. Ostatnio problemy sprawia odcinek drogi wojewódzkiej nr 534 z Radomina w stronę Bocheńca. Strażacy często reagują, ponieważ miejsce położone niżej na tym odcinku jest regularnie zalewane. 

– Ja bym tego człowieka, który planował tę drogę, odszukał, żeby się tłumaczył – skarży się prezes gminnego zarządu OSP Janusz Zieliński. – Pierwszą sprawą jest skrzyżowanie w Szafarni, szkoda słów. Druga sprawa dotyczy odcinka z aleją bukową. Sam pojechałem ze strażakami. Zalało tam drogę. Zarząd Dróg Wojewódzkich powinien udrożnić to miejsce. Nie ma gdzie wylać zebranej wody. Raz pompowaliśmy wodę dwie godziny, a wcześniej trzy godziny. Natężenie ruchu na tej drodze jest bardzo duże. Musieliśmy wzywać policję, żeby kierowała ruchem. Nie starcza nam już na paliwo. Non stop, raz drzewa, raz zalewa wodą. 

Wśród radnych pojawił się pomysł napisania petycji. Janusz Zieliński narzekał także na drogę Łubki – Płonne, która jest zalewana. Według niego ta trasa jest dużym ułatwieniem,  jej stan jest bardzo dobry, ale grozi jej zniszczenie. Nawierzchnię trudniej jest osuszyć, ponieważ w sąsiedztwie zalewanego miejsca znajduje się gospodarstwo. Podkreślał, że strażacy marnują dużo paliwa na tego typu interwencje. Jego zdaniem dobrym rozwiązaniem byłoby połączenie ze studzienkami i rowami melioracyjnymi. Mężczyzna jest także niezadowolony ze stanu dróg powiatowych na odcinkach Szafarnia – Płonne oraz Łubki – Plebanka. Prosił władze gminy o pomoc.

– Z drogą wojewódzką jest problem na zasadzie „gdzie kucharek sześć, tam nie ma co jeść”. To jest własność Zarządu Dróg Wojewódzkich, a benzynę palą nasi strażacy, którzy za chwilę przyjdą do wójta i powiedzą, że nie mają paliwa. Co do dróg powiatowych, to często odpowiadają: rozumiemy wasze problemy, ale mamy 250 km innych dróg. To jest problem – mówi przewodniczący rady gminy Janusz Wiwatowski. 
Przewodniczący zwrócił uwagę na inny problem, dotyczący pojawiających się na terenie dzików oraz wilków. Według niego te zwierzęta stają się plagą w gminie. Mówił o tym, że dziki dotkliwie niszczą uprawy, a wilki zagrażają zwierzętom gospodarskim,  nawet ludziom. Te dzikie zwierzęta są jednak chronione. Zabronione jest ich zabijanie i straszenie. 

– Wilki zagryzły, pożarły psa u moich sąsiadów. Znajomy mówił mi, że w zagajnikach w Szafarni, w stronę Płonka, znajdują się legowiska, widoczne są ślady wilków. Trzeba pomyśleć, zanim będzie za późno. Mogą niebawem wziąć się za bydło. Zagrożone są dzieci. To jest już sprawa powiatu, problem występuje w innych gminach w okolicy. Sławomir Blumkowski poruszał więc niebo i ziemię z marnym skutkiem – komentował Janusz Wiwatowski.

Głos zabrał sołtys wsi Szafarnia-Pólka Sławomir Blumkowski. Jego zdaniem nikt nie chce pomóc w tej sprawie. Opowiadał o wielokrotnych telefonach i zgłoszeniach, bez reakcji. 

– Płakać się chce, ale nie można nic wskórać. Dzwoniłem do Torunia, powiedzieli, że ja mieszkam w takiej okolicy, w której są wilki. Odpowiedziałem, że przeciętny tutejszy mieszkaniec wilka spotyka pierwszy raz na swoim terenie, wręcz na swoim podwórku. Na to pan odrzekł, że mieszkańcy muszą się przygotować, bo takich przypadków będzie więcej i psy będą ginąć – opowiada Sławomir Blumkowski. – Słyszałem o przypadku u mieszkanki Szafarni, gdzie wilki zagryzły psa. O pierwszej w nocy obudziło ich dojadanie. Następnego dnia szukali swojego psa, okazało się, że został wręcz pożarty. Żałuję, że tak późno się dowiedziałem, mógłbym zareagować. Myśliwi są tutaj co tydzień.  Dzwoniłem do Torunia i powiedzieli, że musiałby ktoś przyjechać i stwierdzić, czy to faktycznie wilki. Policja także niczego nie zgłosiła do kół łowieckich. A przecież oprócz psów, wilki mogą zabijać inne zwierzęta domowe. 

– Zabić nie można, straszyć też nie można. Co z dziećmi, które chodzą do szkoły? – pytali między sobą zebrani. 

– Proponuję, aby napisać wystąpienie do ministra ochrony środowiska, do wiadomości premier – mówił Wiwatowski. 

Do tematu będziemy wracać. 

Tekst i fot. 
Daria Szpejenkowska

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Golub-cgd.pl




Reklama
Wróć do