Reklama

Czy zadania domowe to dobry pomysł?

07/12/2017 13:38

Lekcja bez zadania domowego dla wielu nauczycieli wydaje się niepełna. Nadmiarem prac, które mają wykonywać w domu, zajął się Rzecznik Praw Dziecka, a Instytut Badań Edukacyjnych wskazuje na niską ich efektywność. Czy prace domowe w obecnym świecie to dobry pomysł na spędzanie popołudnia przez dzieci?

Rzecznik Praw Dziecka Marek Michalak napisał list w sprawie zadań domowych do Ministerstwa Edukacji Narodowej. „Uczniowie są przemęczeni, zniechęceni do zajęć szkolnych, nie mają możliwości odpoczynku oraz szans na realizowanie i rozwijanie pasji. Nauczyciel zadający obszerną pracę domową zwykle nie wie o pracach zadawanych z innych przedmiotów, czego efektem jest wielogodzinne spędzanie czasu przeznaczonego na odpoczynek, na nauce - nawet do późnych godzin wieczornych” – pisze w liście rzecznik. 

Praca domowa nie jest zła. Pozwala przećwiczyć materiał omawiany na lekcji, uczy samodyscypliny, organizacji. Zadań, niestety, jest zbyt wiele, przez co osiągany efekt jest odwrotny. Uczniowie są zniechęceni i przemęczeni. Prowadzi to często do objawów wypalenia, podobnego do występującego w życiu dorosłych wypalenia zawodowego.

Pytanie, które należy sobie postawić to: czy zadawanie zadań domowych to jedyny sposób na przyswojenie wiedzy szkolnej? Polski system edukacji, który był tworzony dla dzieci dorastających w zupełnie innej rzeczywistości silnie osadził takie przekonanie wśród nauczycieli. Potrzebna jest więc zmiana świadomości nauczycieli. Rodzice uważają, że są nadmiernie angażowani w edukację dzieci. Dziecko powinno realizować po lekcjach swoje pasje, rozwijać zainteresowania i spędzać czas z rodziną.

Jak pokazują badania Instytutu Badań Edukacyjnych, tylko 2 proc. nauczycieli uważa prace domowe za niekonieczne. Zalecenia specjalistów z Europy Zachodniej mówią, że uczniowie podstawówki nie powinni poświęcać na zadania domowe ze wszystkich przedmiotów więcej niż 20 do 40 minut dziennie, a licealiści - więcej niż dwie godziny. Badania przeprowadzone około 4 lat temu pokazują, że im więcej czasu uczniowie poświęcali na zadania domowe, tym mniejszy był wzrost ich wiedzy.

W Szkole Podstawowej nr 323 w Warszawie od początku roku szkolnego 2016/2017 nauczyciele nie zadają uczniom zadań do domu. Za wzór swojego postępowania podają przykład Finlandii. Prac domowych się tam prawie nie zadaje, a poziom nauczania i wyniki uczniów są na wysokim poziomie. W Polsce, przy okazji reformy oświaty, nie pojawił się żaden projekt takiego rozporządzenia - jak przekonują kuratorzy, nie musiał, bo każda szkoła może zlikwidować prace domowe na własną rękę. „Szkoła może zadecydować i wpisać do swojego statutu, że nie ma zadań domowych. To znaczy, że nauczycielom nie wolno ich zadawać” - mówi Marek Gralik, kujawsko-pomorski kurator oświaty na łamach portalu tvn24.pl. 

Wykonanie zadań w domu ma sens pod warunkiem, że uczeń opanował treści nauczania na lekcjach i jest w stanie wykonać je samodzielnie. Nauczyciele skarżą się, że podstawa programowa jest przeładowana treściami i muszą „pędzić”, aby ją zrealizować. Stąd powstają sytuacje, w których część ćwiczeń uczniowie muszą wykonywać w domu. Rodzice muszą wspierać swoje dzieci, a nie zawsze mają możliwości czasowe bądź intelektualne. Czy złoty środek istnieje? Reforma oświaty nie przyniosła bezpośrednich rozwiązań, pozostaje liczyć na zdrowy rozsądek pedagogów.
 

Sławomir Żebrowski, 
ekspert Kujawsko-Pomorskiego Centrum Edukacji Nauczycieli

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Golub-cgd.pl




Reklama
Wróć do