
O tym, czy sprawdził się darmowy elementarz rozmawiamy z Iwoną Michałek – edukatorką, konsultantką i ekspertem ds. edukacji
– Zna pani oświatowy świat bardzo dobrze, ponieważ jest pani związana z edukacją od dawna. Co ważnego stało się w mijającym roku szkolnym?
– Tak, całe moje życie zawodowe poświęciłam edukacji i uważam, że znam to środowisko i problemy w nim się pojawiające. Jeśli chodzi o mijający rok szkolny, to niewątpliwie ważnym wydarzeniem było wprowadzenie darmowego podręcznika do pierwszych klas szkoły podstawowej.
– Czy po pierwszym roku użytkowania darmowego elementarza można powiedzieć, że spełnił oczekiwania?
– Odpowiedź nie jest taka prosta. Zbieram teraz informacje przede wszystkim od nauczycieli i od naukowców. Muszę powiedzieć, że jest więcej minusów niż plusów. Zaraz jak pani Minister Joanna Kluzik-Rostowska wstępując na urząd ministra ogłosiła, że w ciągu pół roku powstanie darmowy elementarz i dzieci od września 2014 roku będą z niego korzystały nie wierzyłam, że to się uda. Rzeczywiście, podręcznik trafił do szkół we wrześniu, ale niestety z dużym opóźnieniem. Niektóre szkoły otrzymały go trzy lub cztery tygodnie po rozpoczęciu roku szkolnego. Jak teraz się okazuje, jest to ten czas, którego zabrakło nauczycielom do zrealizowania zaplanowanego materiału.
– Czy na tym się kończą problemy z tym elementarzem?
– O nie! Na tym te problemy się rozpoczynają! Nauczyciele mówią, że litery według elementarza należałoby wprowadzać dzień po dniu – bez dnia odstępu potrzebnego na utrwalenie literki, a uważają, że sukces dziecko osiągnie wtedy, gdy materiał zostanie utrwalony. Brakuje wierszyków i tekstów literackich na dobrym poziomie. Nie zamieszczono fragmentów lektur, kolejne tematy nie są połączone w kręgi tematyczne i materiał jest niespójny. Nie ma stopniowania trudności zadań matematycznych, bo są albo bardzo proste, albo bardzo trudne. Każde dziecko jest inne i nauczyciel ma obowiązek pracować z dzieckiem tak, aby uczeń mógł jak najwięcej wynieść z lekcji. Ten podręcznik nie daje takich możliwości i nauczyciele muszą korzystać z innych źródeł, aby dostosować formy i metody pracy do możliwości każdego dziecka.
– Pani minister rok temu z dumą pokazywała okładkę elementarza, wskazując na kolorową szatę graficzną. Jak pani to ocenia?
– Okładka jest rzeczywiście bardzo kolorowa i to się podoba dzieciom, ale nagromadzenie kolorów, obrazków, często bez związku z tekstem w środku książki jest minusem. Układ jest chaotyczny. Wiem, że obecnie rośnie nam pokolenie „obrazkowe”, ale szkoła ma nauczyć te dzieci czytać i pisać, a nie tylko reagować na obrazek. Jestem zdania, że nie powinniśmy uciekać zupełnie od podstawowych zasad dydaktyki. Uczmy dzieci myśleć, a nie tylko oglądać kolorowe grafiki. Człowiek myślący i twórczy, to człowiek czytający!
– Podobno jeden egzemplarz ma starczyć na trzy lata. Czy to możliwe?
– To jest, nie tylko moim zdaniem, niemożliwe. Problemem jest jakość podręcznika. Składa się on z czterech części i teoretycznie jedna nie powinna być używana przez dziecko dłużej niż trzy miesiące. Niestety, nawet po tak krótkim czasie, kartki wypadają, bo jest on fatalnie zszyty. Nie pomaga, a nawet pogarsza sytuację, sklejanie go taśmą klejącą. Dzieci nie mogą w podręczniku pisać, podkreślać, zakreślać. I trzeba przyznać, że większość się do tej zasady stosuje. Czasem po przeglądanych egzemplarzach widać, że w chwilach zapomnienia dzieci coś tam podkreślały albo wyliczyły pod zadaniami z matematyki, a potem starały się wygumkować ślady podręcznikowego „przestępstwa”. Nauczyciele podkreślają, że takie sytuacje to dodatkowy, niepotrzebny stres dla malucha, który i tak w szkole nie ma lekko. A zdarza się, że zdenerwowane jakimś niezamierzonym uszkodzeniem podręcznika dziecko zanosi się płaczem i jest przekonane, że popełniło wielkie przestępstwo. Tymczasem zakreślanie, podkreślanie, wydzielenie fragmentów tekstu jest nie tylko dla najmłodszych uczniów naturalne, ale i bardzo ułatwia naukę, bo pozwala uporządkować wiedzę. A takie „bezdotykowe” traktowanie podręcznika przypomina smakowanie cukierka przez papierek. Nauczyciele z konieczności pracę z podręcznikiem i w podręczniku zastępują kserówkami, a one kosztują!
– A co się stanie jak podręcznik zginie?
– Elementarz ma być w obiegu przez trzy lata. Takie przynajmniej były założenia. Za zniszczone albo zagubione egzemplarze rodzice muszą zapłacić. Robią to przelewem na konto Ministerstwa Edukacji Narodowej – wpłata to 4,34 zł. Do szkoły zaś powinien trafić nowy egzemplarz. W skali kraju, takich operacji jest mnóstwo. Dodatkowo szkoły musiały domówić dodatkowe nowe podręczniki, bo pierwszaków we wrześniu tego roku będzie więcej niż rok temu, wszak do szkół pójdzie cały rocznik 2009 i pół rocznika 2008. Powstanie problem, komu dać nowy podręcznik, a komu stary, używany? Nie jest bowiem tajemnicą, że o ile gimnazjaliście zagięte rogi i pomazane marginesy nie przeszkadzają, to maluchy oczekują, że ich podręcznik, a ten pierwszy w szczególności, będzie jeśli nie nowy, to przynajmniej zadbany i czysty.
– Co dalej z tym podręcznikiem?
– Mam nadzieję, że po tych uwagach, które teraz trafiają na Ministerstwa Edukacji Narodowej trwają tam prace nad poprawieniem tego elementarza. Liczę, że następne klasy otrzymają darmowe książki lepiej opracowane pod względem metodycznym i edytorskim, że będą też trwalsze. Darmowy elementarz dla pierwszaków to zaledwie przygrywka do objęcia darmowymi książkami wszystkich uczniów szkół podstawowych i gimnazjów, Operacja ma się skończyć w 2017 roku.
We wrześniu tego roku za podręczniki płacić nie będą musieli uczniowie pierwszych, drugich i czwartych klas szkół podstawowych oraz pierwszych klas gimnazjów. Chciałabym, żeby trafiły na początku września, a nie jak w ubiegłym roku pod koniec.
– Podsumowując, darmowy podręcznik to dobry pomysł?
– Od wielu lat, zwłaszcza rodzice dopominali się o darmowy lub bardzo tani podręcznik, tak więc pomysł nie jest nowy i jest dobry. Ale jak to bywa z pomysłami, przed wdrożeniem muszą być przemyślane, skonsultowane z fachowcami i praktykami oraz dobrze wykonane. Czekamy więc nadal na darmowe, dobre, trwałe i piękne podręczniki!
(red)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie