Pod koniec lutego (21.02) odbyło się posiedzenie Rady Miasta Golubia-Dobrzynia. Kilka dni wcześniej radni spotkali się również na posiedzeniu połączonych komisji RM. Jednym z punktów obu spotkań była kwestia odszkodowania, które miasta powinno zapłacić miejskim przedsiębiorcom. Sąd zarządził wypłatę ponad 970 tysięcy złotych. Miasto złożyło jednak odwołanie do Sądu Apelacyjnego w Gdańsku.
Przypominamy, że ta kwestia sięga kilku lat wstecz. W 2006 roku uchwalony został szczegółowy plan zagospodarowania przestrzennego obszaru za blokami przy ulicy Żeromskiego. Wcześniej obowiązywał w tym miejscu plan ogólny z 1991 roku. Zgodnie z nim na obszarach z dużymi spadkami terenu nie było możliwości budowy zabudowy wielorodzinnej. Miejscowi przedsiębiorcy – Państwo Świątkowscy, którzy zakupili tu wcześniej działki z myślą o budowie wielorodzinnej, zostali takiej możliwości pozbawieni.
Świątkowscy kilka lat temu zaczęli starania o uzyskanie odszkodowania. Uważają, że w momencie gdy miasto zmieniło plan zagospodarowania przestrzennego, ponieśli straty związane z zakupioną działką. Sąd Okręgowy w Toruniu w 2011 roku przyznał im 906 tysięcy złotych odszkodowania. Obie strony wniosły apelacje. Trzy lata później sąd apelacyjny utrzymał wyrok. Miasto miało zapłacić powodom 1,5 miliona złotych. Po tym orzeczeniu Świątkowscy w marcu 2014 roku pozwali miasto na 2,9 miliona złotych. Proces trwał do grudnia 2022 roku. Wówczas zapadł wyrok w sądzie okręgowym.
Sprawa ponownie powróciła na obrady rady miasta w lutym 2023 roku.
– 12 grudnia zeszłego roku zostało wydane orzeczenie, wyrok w sprawie odszkodowania, tym samym zakończyła się sprawa w pierwszej instancji, prowadzona od 2014 roku, dotycząca zmniejszenia wartości działki wskutek uchwalenia planu zagospodarowania przestrzennego – wyjaśnił na sesji rady miasta Piotr Pawłowski, radcy prawny Urzędu Miasta Golubia-Dobrzynia. – Przedsiębiorcy twierdzili, że na skutek przyjęcia planu wartość ich działek istotnie się zmniejszyła. Wcześniej chodziło o to, że ogólny plan zagospodarowania przewidywał możliwość zabudowy wielorodzinnej tam, gdzie występowały duże spadki terenu. Natomiast uchwalony plan zagospodarowania przestrzennego z 2006 roku przewiduje już tylko zabudowę jednorodzinną. Ci państwo jeszcze w 2011 roku skierowali inne działania przedsądowe, wezwanie do zapłaty, ugodowe zakończenie sprawy. Według miasta takie ugodowe zakończenie sprawy nie było możliwe, przynajmniej nie w ten sposób jak widzieli to przedsiębiorcy. Wartość ich roszczenia została ustalona na niebagatelną kwotę 2,9 miliona złotych. Te roszczenia spotkały się z odmową i sprawa trafiła do sądu. W trakcie sprawy miasto widziało możliwość rozwiązania tematu, ale na innych zasadach. Miasto chętnie przystąpiło do mediacji i chciało zamienić się działkami. Ta propozycja nie spotkała się z przyjęciem. Sprawa trwała 4 lata i zakończyła się wyrokiem. Na jego mocy zarządzono od miasta kwotę 971 tysięcy złotych odszkodowania, co oznacza, że miasto wygrało proces w 65 %. Zasądzono również odsetki, które jednak budzą wątpliwości. Miasto skierowało sprawę do drugiej instancji. W apelacji został podjęty szereg argumentów, np. w toku procesu były prezentowane różne opinie biegłych i sąd w pierwszej instancji wziął pod uwagę tylko te opinie, które były korzystne dla przeciwników procesowych miasta, a nie wziął pod uwagę opinii, która byłą korzystna dla miasta, która stwierdzała, że od samego początku w tym miejscu nie było możliwości zabudowy wielorodzinnej, ponieważ jest to teren z dużymi spadkami według planu z 1991 roku. Były też inne wątpliwości, bo przedsiębiorcy wskazywali inne działki, niż te które były przedmiotem procesu. Wskazywaliśmy też termin, od którego powinny być naliczane odsetki. Teraz wszystko pozostaje w gestii Sądu Apelacyjnego w Gdańsku. Dopiero wyrok tego sądu będzie wyrokiem prawomocnym.
Szymon Wiśniewski, fot. ilustracyjne
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie