
Po naszym ostatnim artykule dotyczącym wałęsających się psów, otrzymaliśmy dodatkowe informacje. Okazuje się, że ze zwierzętami borykają się także mieszkańcy innych miejscowości
W Napolu od pewnego czasu błąka się kilka psów, na które narzekają mieszkańcy. Według nich stwarzają zagrożenie, zwłaszcza dla dzieci i zwierząt gospodarskich. Psy były również widziane w Ostrowitem w gminie Golub-Dobrzyń. Mieszkańcy mają różne zdania co do zachowania psów, ale zgodnie twierdzą, że podchodzą do budynków. Jedna z kobiet mieszkających w Napolu była świadkiem, gdy stado odpoczywało na jej posesji.
– Przychodziły do mnie wiosną i spały przy moich budynkach. Obecnie mam kukurydzę, więc ich nie widać. Przeganialiśmy je krzykiem i nasze psy na nie szczekały, a tamte się oddalały – opowiada mieszkanka Napola, chcąca pozostać anonimowa. – Psy były tu często widziane, dopóki nie było zasiewów. W tej chwili pewnie najlepiej byłoby je złapać, ale wątpię czy się da, bo jest tu wysoka kukurydza i dojrzałe zboża. Uważam, że to jest teraz nieosiągalne, zwierzęta teraz tam się chowają.
Inaczej uważa mieszkanka Frydrychowa, która zgłosiła się do naszej redakcji po przeczytaniu poprzedniego artykułu. Opowiada, że psy poruszają się również po jej miejscowości i są agresywne wobec ludzi i innych zwierząt. Twierdzi, że stado liczy od 5 do 7 psów.
– Jestem w szoku, że ktoś poruszył ten temat. Już dobrych parę lat zgłaszam ten problem i nikt nic z tym nie robi. Byłam osobiście w urzędzie kilka razy – mówi kobieta. – Te pieski u nas biegają odkąd pamiętam. Burmistrz o tym wie. One atakują ludzi i zwierzęta. Gonią dzieci idące do szkoły. Psy chodzą nie tylko po Napolu i Ostrowitem, ale docierają także do Pływaczewa, do Zielenia, Kiełpin, Otorudy i Frydrychowa. Ludzie się skarżą. Wieczorem te psy podchodzą do nieruchomości. Nie można spać, bo w nocy jest jatka pod bramą. Psy często wchodzą na oborniki i niszczą siatki. Potrafią zaatakować człowieka na posesji – dodaje.
Mieszkanka boi się o bezpieczeństwo własne oraz innych osób, zwłaszcza dzieci. Zwraca uwagę, że czworonogi zachowują się agresywnie, a nie wiadomo, czy były szczepione. Kobieta twierdzi, że zwierzęta nie mają właściciela.
– Te psy nieraz leżą pół dnia na drodze, można to zgłosić, a gmina nie reaguje, za to chce wiedzieć, kto jest właścicielem. Nikt się do psów nie przyznaje. Dla mnie to są zwierzęta bezpańskie. Nie wiadomo, czy one nie mają wścieklizny. Zdarzało się, że gryzły po nogach przejeżdżających ludzi na rowerach i skuterach. Boję się ich – przyznaje mieszkanka.
Gmina Kowalewo Pomorskie zareagowała na nasze zgłoszenie i deklaruje wystosowanie swojego stanowisko w tej sprawie. Samorząd przyznaje, że problem jest poważny. Dziękujemy Czytelnikom za zainteresowanie i zachęcamy do kontaktu. Może to nie jedna wataha, a dwie?
(dr), fot. ilustracyjne
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie