
Zespół Drzazga zaprezentował się przed szerszą publicznością podczas dożynek w Skępem. Specjalnie dla nas młodzi artyści opowiedzieli o okolicznościach powstania zespołu i miłości do grupy Dżem
– Jesteście bardzo młodym zespołem, a już można was usłyszeć na dużej imprezie, w dodatku jako jedną z gwiazd wieczoru. Jak zaczynaliście?
Sebastian Koźmiński: – Interesowałem się muzyką właściwie od kiedy pamiętam. Na początku ograniczało się to jedynie do słuchania, ale po pewnym czasie rodzice zapisali mnie do szkoły muzycznej, do której zresztą wciąż uczęszczam na lekcje gitary.
Sylwia Białczewska: – Ze mną było podobnie. Śpiewam od dawna i ciągle staram się rozwijać w tym kierunku.
- A jak powstał zespół?
Sebastian: – To dość ciekawa historia, bo gramy dopiero od trzech lat a już wiele się u nas pozmieniało. Zaczynaliśmy od muzyki instrumentalnej, grając w trójkę nasze ulubione piosenki. Z czasem uznaliśmy, że warto rozszerzyć skład o wokalistkę i dołączyła do nas koleżanka oraz Szymon Wojdat, nasz obecny perkusista. W zeszłym roku ona zrezygnowała, ale na szczęście udało nam się znaleźć godne następstwo – Sylwię. Teraz ćwiczymy w Gminnym Ośrodku Kultury w Tłuchowie pod okiem pana Daniela Staniszewskiego.
– Na koncercie w Skępem można było usłyszeć dobrze znane piosenki z repertuaru takich zespołów jak Hey, Happysad czy Dżem. Słuchacie takiej muzyki na co dzień?
Sylwia: – Tak, możemy powiedzieć, że są to nasze inspiracje. Wychowaliśmy się na takiej muzyce. Oczywiście, nie chcemy grać tak samo, wciąż pracujemy nad aranżacjami. Odświeżamy takie utwory jak „Zanim pójdę” czy „Do kołyski”, żeby publiczność mogła tam usłyszeć nowe elementy, nasze. A przy graniu coverów to nie jest wcale tak proste.
Sebastian: – Dżem to była nasza pierwsza inspiracja, jeszcze przed założeniem zespołu. Słuchaliśmy Riedla właściwie od dziecka, więc tym bardziej się cieszę, że Sylwia nie ma problemu z zaśpiewaniem tych piosenek.
– Gdzie można was usłyszeć?
Sebastian: – Właściwie dopiero zaczynamy, więc nie jest łatwo o koncerty. W tym roku graliśmy trzy razy w Gminnym Ośrodku Kultury w Tłuchowie. To były m. in. konkursy piosenki kolędowej, a także koncert podczas Dni Tłuchowa. Także Klub Motocyklowy „Wolny Duch” z Tłuchowa zaprasza nas na każdą swoją imprezę. Dobrze, że mamy możliwość wyjścia z tymi piosenkami do publiczności, bo możemy nabrać doświadczenia.
– Pojawiła się trema podczas występu na scenie przed dużą publicznością?
Sebastian: – Gdy weszliśmy na scenę, skupialiśmy się na tym, żeby jak najlepiej wykonać swoją robotę. Lekki niepokój pojawił się, gdy mieliśmy drobne problemy z keyboardem. Ale sytuację udało się opanować, więc jesteśmy zadowoleni z tego występu. Każda takie doświadczenie jest dla nas bezcenne.
Sylwia: – Trema mogłaby się pojawić, gdybyśmy grali własne utwory. W sobotę było nam trochę łatwiej dotrzeć do ludzi, bo gdy zagraliśmy kilka wielkich przebojów, które raczej każdy zna np. „Agnieszkę” zespołu Łzy, publika od razu się ożywiła. Udało nam się zagrać nawet jeden utwór na bis. To bardzo miłe.
– Macie w planach nagranie własnych piosenek?
Sebastian: – Przymierzamy się do tego, ale nie chcemy niczego przyspieszać. Nie możemy też odpuszczać szkoły, więc staramy się łączyć obowiązki i na próbach spotykamy się maksymalnie raz w tygodniu. Być może w ciągu kilku miesięcy uda nam się nagrać coś własnego, ale zdecydujemy się wyjść z tymi kawałkami do ludzi tylko wtedy, gdy będziemy pewni, że to brzmi tak, jak byśmy chcieli.
– Dziękuję za rozmowę.
Tekst i fot.
Tomasz Błaszkiewicz
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie