
Ograniczenia w ilości osób przebywających jednocześnie w sklepach spowodowały kolejki przed obiektami handlowymi. To zła wiadomość. Dobra jest taka, że zakupy robi się obecnie w komfortowych warunkach – bez tłoku. Nikt nikogo nie potrąca, wózki sklepowe nie blokują przejść, z głośników płynie cicha muzyka na zmianę z komunikatami informacyjnymi.
Sprawdziliśmy jak przebiega przedświąteczny handel w dwóch popularnych w Golubiu-Dobrzyniu placówkach – Lidlu i Biedronce. 3 kwietnia w piątek, w środku dnia miasto było opustoszałe, samochodów jeździło niewiele, tylko przed dyskontami stały kolejki.
Przed Lidlem ogonek liczył niecałe 20 osób. Większość miała na sobie lateksowe rękawiczki, niektórzy maseczki. Na wejście trzeba było czekać 20-30 minut. Do sklepu wpuszczano po kilka osób. W środku klienci mieli do swojej dyspozycji jednorazowe rękawiczki z folii, które zazwyczaj służą do sięgania po pieczywo. Zaopatrzenie było w normie, brakowało drożdży, ten produkt stał się towarem deficytowym w całym kraju. Pracowała tylko jedna kasjerka, więc ustawiała się do niej kolejka dość sprawnie rozładowywana.
Przed Biedronką działo się podobnie, chociaż ogonek był krótszy. Gdy jedna osoba wychodziła, wpuszczano od razu drugą. Było więcej czynnych kas i też brakowało drożdży, reszta zaopatrzenia w normie. Skończyły się jednorazowe rękawiczki, w zamian był płyn dezynfekujący. Proszono klientów o odkażenie rąk i założenie na nie torebek foliowych.
Oba dyskonty są przed świętami otwarte 24 godziny na dobę. Sklepy w ten sposób chcą umożliwić zrobienie zakupów jak największej liczbie swoich klientów.
Tekst i fot. (jd)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie