Reklama

73-latka zmarła, bo nie pomogli?

08/10/2020 09:31

Do naszej redakcji zgłosiła się mieszkanka powiatu, która opowiedziała historię zgonu swojej matki. Kobieta twierdzi, że jej mamie nie udzielono w odpowiednim czasie pomocy.

– 29 sierpnia moja mama bardzo źle się poczuła – opowiada młoda kobieta (dane do wiadomości redakcji). – Mama miała 73 lata. Pojechaliśmy do przyszpitalnej przychodni około godziny 18.30. Mama opowiedziała lekarzowi swoje objawy. Miała silny kaszel i źle się czuła. Lekarz nawet jej nie osłuchał tylko przepisał syrop wykrztuśny – flegaminę.

Po powrocie ze szpitala córka zaczęła szukać pomoc przez internet. Skontaktowała się z lekarzem i otrzymała teleporadę. Drugi lekarz przez telefon stwierdził, że należy wezwać pogotowie, bo starsza kobieta nadal źle się czuła.

– Pogotowie przyjechało tego samego dnia około godziny 22 – dodaje młoda kobieta. – Ratownicy zbadali mamę i stwierdzili, że jest czysta na płucach oraz oskrzelach. Stwierdzili również, że bezpodstawnie wezwaliśmy pogotowie. Powiedzieli także, że w poniedziałek, czyli za dwa dni mamy iść na prześwietlenie płuc.

Następnego dnia, do południa, starsza kobieta jeszcze gorzej się poczuła. – Mama przyszła do pokoju rano i prosiła o pomoc – relacjonuje córka. – Mówiła, że się dusi, że nie może złapać powietrza. Natychmiast wezwaliśmy, po raz drugi, karetkę pogotowia. Ratownicy po przyjeździe wykryli trzeszczenie na płucach i natychmiast zawieźli mamę do szpitala w celu podania tlenu. Wówczas w rozpoznaniu medycznym stwierdzono, że mama ma zapalenie płuc. Mama trafiła do szpitala.

Niestety po kilku godzinach 73-letnia kobieta zmarła w wyniku zatrzymania krążenia krwi. – Mamy żal, że dzień wcześniej nikt mamie nie chciał pomóc – podsumowuje z płaczem kobieta. – Nam nie zależy na żadnych odszkodowaniach. To nam mamy nie przywróci do życia. Chcemy aby lekarze, którzy nie udzielili mamie pomocy w odpowiednim czasie, ponieśli konsekwencje swoich czynów. Do tej pory nie otrzymaliśmy odpowiedzi na nasze pisma od szpitala. Nawet nie zwrócono nam jeszcze ubrań po mamie.

Skontaktowaliśmy się z władzami golubskiego szpitala z prośbą o odniesienie się do sprawy. – Wpłynęło do nas pismo dotyczące polubownego rozwiązania tego tematu – mówi Michał Kamiński prezes Szpitala Powiatowego w Golubiu-Dobrzyniu. – Skierowaliśmy je do firmy ubezpieczeniowej, która teraz rozpatrzy celowość tego pisma i opisanej tam sytuacji.

Do tematu wrócimy.

(Szyw), fot. ilustracyjne

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    gość 2020-10-08 13:10:20

    Rzeźnia nr. 5

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    gość 2020-10-08 14:55:26

    To jest chore co oni robią z ludźmi

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Arni - niezalogowany 2020-10-08 15:51:58

    Miałem taką samą sytuację.Pobito mi syna.Dzwoniąc na 112 ,po karetkę powiedziano mi że w tej chwili wszystkie są zajęte,i nie mogą przysłać.Zaproponowano mi abym przyjechał z synem osobiście.Po interwencji policji,zabrałem Syna i pojechaliśmy do szpitala w G.D.Tam po rozmowie przez domofon z pielęgniarką,dowiedzieliśmy się że niema żadnego lekarza a oddział chirurgii jest zamknięty.Kazano nam iść do przychodni szpitalnej obok.Tu taka sama sytuacja.Rozmowa przez domofon z bardzo nieuprzejmną pielęgniarką a potem z zaspanym lekarzem.Nikt w całym szpitalu i przychodni nawet nie wyszedł zobaczyć Syna i stwierdzić czy nadaje się do transportu do Torunia.Pojechaliśmy osobiście do szpitala w Toruniu. Tam udzielono Synowi wszelkiej pomocy.Pytam więc.Po co nam ten szpital,a bardziej po co ta przychodnia,jeśli nikt w razie potrzeby i tak nam w G.D. nie pomoże.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    gość 2020-10-11 12:54:14

    Moja babcia trafiła do tego szpitala z rwą wróciła po 2 tygodniach leżąca (gdzie wcześniej chodziła), podawali jej prochy na uspokojenie bo chciała załatwić się w toalecie na ciele miała liczne śliniaki wielkości pięści jedna z pielęgniarek pomagając jej zejść puściła ja na podłogę...ta zahaczyła o łóżko i przecieła nogę wzdłuż łydki położyli na to bandaż zrobiło się z tego odpazenie bandaż nie był wymieniany wszystko przywarło się do rany. W łóżku była zamykana poprzez barierki które nie potrafiła zdjąć. Smakołyki które jej kupiliśmy typu ciastka, jogurty itp. pielęgniarka podobno rzuciła na łóżko w nogi wiedząc że babcia tego nie da rady sięgnąć. Noe była myta włosy miała sklejone. Gdy wróciła do domu nie miała nawet siły mówić, non stop spała nic nie chciała jeść nasiliła jej się astma, a po w tygodniach zmarła. To wszystko działo się podczas początków koronawirusa gdzie nikt nie miał prawa wejść do szpitala A o bliskich dowiadywaliśmy się przez telefon, a o babci codziennie mówi Mi że jest dobrze, uśmiechnięta, na nic się nie skarży. Nie polecam tego szpitala, chyba że chcecie z własnej ręki zrobić sobie pętlę wokół głowy .

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    gość 2020-10-25 09:17:34

    W dniu 22.06.2019r. O godzinie 10.45 (sobota) nie udzielono mi pomocy medycznej w przychodni przyszpitalnej w Golubiu-Dobrzyniu. Przy objawach takich, jak drętwienie całej lewej strony twarzy, szumach w lewym uchu, utracie słuchu w lewym uchu, silnych zawrotach głowy, Lekarz niejaki pan Kurnikowski nie udzielił mi pomocy. Kurnikowski skupiony był przede wszystkim na spisaniu moich danych osobowych w celu rozliczenia z NFZ, bez przerwy przy tym powtarzając, że w soboty, niedziele I święta w Przychodni przyszpitalnej w Golubiu-Dobrzyniu przyjmuje się tylko w nagłych przypadkach ratujących życie, tę formułkę w ciągu 5 minut wizyty usłyszałem 3 razy. Lekarz Kurnikowski wobec mnie był nieprzyjemny, nieuprzejmy, nie miły, a nawet opryskliwy, z dużą niechęcią i wielkim problemem i przymuszony niejako moją wizytą- zajrzał mi tylko w gardło I stwierdził cytuje: ,,nic tu nie widzi I jak mam ochotę to mogę sobie kupić ibuprom,, Taką dostałem diagnozę i poradę od lekarza dyżurującego w sobotę 22.06.2019r, Tak sobie myślę, że przecież nikt wyżej wymienionego lekarza nie zmusza do takiej pracy. Jeśli nie ma ochoty pomagać pacjentom, nie chce mu się siedzieć na dyżurze, to może się zająć czymś przyjemniejszym typu skręcanie długopisów czy oczyszczanie miasta ze śmieci. Kilka dni później w mojej rozmowie z prezesem Szpitala w Golubiu-Dobrzyniu nie potwierdziły się słowa I tezy Pana Kurnikowskiego. Prezes stwierdził, że lekarz powinien udzielić mi pomocy, no ale cóż, wnioskuje z zachowania lekarza, że może mu się nie chciało, może miał zły dzień, a może minął się z powołaniem. Przychodnia przyszpitalna w weekend powinna udzielić pomocy według słów wypowiedzianych przez Pana Prezesa Szpitala w G-D. Wniosek jednak jest inny: Przychodnia przyszpitalna w Golubiu-Dobrzyniu w soboty, niedziele I święta nie udziela pomocy chorym, a także chorym potrzebującym pomocy z innych przychodni w mieście, które akurat w weekendy są nieczynne Podsumowując Drodzy mieszkańcy Golubia-Dobrzynia nie chorujcie w sobotę w niedzielę I w święta, gdyż lekarz w przychodni przyszpitalnej na pewno wam nie pomoże. Taka niestety jest prawda! W tym dniu w tej przychodni jeszcze kilku innym pacjentom nie została udzielona pomoc- wiadomość potwierdzona! QzYn

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Golub-cgd.pl




Reklama
Wróć do