Reklama

Czeka prawie rok na kasę od miasta

04/01/2022 09:30

Piotr Janicki z Golubia-Dobrzynia już blisko rok czeka na pieniądze od miasta za wywłaszczoną ziemię. Przepisy nie są łaskawe dla właścicieli w tym temacie.

W związku z planowaną budową trzeciego etapu ul. Kościuszki w Golubiu-Dobrzyniu inwestor, którym jest urząd miasta, zwrócił się do Piotra Janickiego z prośbą o wywłaszczenie części jego terenu wzdłuż drogi. – Ulica ma mieć szerokość trzech metrów i miastu była potrzebna część moich działek – opowiada Piotr Janicki z Golubia-Dobrzynia.

Na mocy specustawy drogowej ze względu na ważny interes społeczny, a takim jest inwestycja drogowa, samorząd może stać się właścicielem terenów, które są mu potrzebne, by daną budowę zrealizować. Prywatnemu właścicielowi należy się z tego tytułu odszkodowanie.

– Stwierdziłem, że nie ma problemu. Fajnie, że robią tę drogę, oprócz mnie wywłaszczają po kawałku ziemi i lasu trzech innych właścicieli – opowiada P. Janicki. – W grudniu ubiegłego roku wycenili teren, a w styczniu tego roku zapadła decyzja, na mocy której za utracone prawo własności mieli mi zapłacić ponad 53 tys. zł plus 5 procent tej kwoty jako bonus za to, że nie robię problemów.

Wyceny wywłaszczanych terenów dokonała biegła. Właściciel zgodził się na zaproponowaną cenę. Wyceniało starostwo, a płacić miało miasto. – Zaniosłem nawet numer konta, na które mieli mi w ciągu 14 dni przelać pieniądze – opowiada pan Piotr. – To było w styczniu, a mamy grudzień. Pieniędzy jak nie było, tak nie ma.

W listopadzie pan Piotr otrzymał decyzję wojewody, że ten uchyla zaskarżoną decyzję starostwa i przekazuje sprawę do ponownego rozpatrzenia. To Urząd Miasta w Golubiu-Dobrzyniu zaskarżył decyzję. Najciekawsze jest to, że mimo iż właściciel nie otrzymał jeszcze zapłaty za ziemię, to w księdze wieczystej ona już nie należy do niego, a do miasta. Jak to możliwe?

Specustawa drogowa daje miastu możliwość zostania właścicielem nawet bez uregulowanych odszkodowań. Miasto Golub-Dobrzyń argumentowało w tym przypadku, że operat szacunkowy rzeczoznawcy majątkowego był błędny. Okazało się, że słusznie. Rzeczoznawca majątkowa miała niezasadnie przyjąć do porównania wyceny z miasta Rypina, a więc spoza rynku lokalnego. W ocenie wojewody, do którego decyzję zaskarżyło miasto, operat szacunkowy sporządzony został z naruszeniem prawa i stanowi dowód niewiarygodny, co uniemożliwia jego wykorzystanie na potrzeby ustalenia wysokości odszkodowania.

Najczęściej jest tak, że właściciel odwołuje się od decyzji, bo mu zaproponowano za mało, a samorząd gdy uważa, że wycena jest za wysoka. W tym przypadku biegła przyznała, że popełniła błąd w wycenie ziemi. W marcu tego roku dokonała nowej wyceny, ale wojewoda w listopadzie uznał, że cała procedura musi być ponownie przeprowadzona.

– Efekt jest taki, że ziemia już do mnie nie należy, a pieniędzy nie mam. Chciałem wyciąć kilka drzew po jednej ze stron drogi, ale dowiedziałem się, że nie mogę tego zrobić, bo to nie moja własność. To jakieś kuriozum – żali się Piotr Janicki. – Wszystko wskazuje na to, że nowa wycena będzie dla mnie korzystniejsza, ale to nie zmienia faktu, że trwa to już rok, a ziemi nie mam.

Specustawa nie jest łaskawa dla właścicieli. Spory dotyczące odszkodowań nie mogą blokować inwestycji, a więc wywłaszczania. Specustawa chroni w ten sposób ważny interes publiczny jakim są budowy dróg. Brak płatności nie hamuje procedury wywłaszczenia. Dlatego miasto Golub-Dobrzyń już jest właścicielem części działki mieszkańca, po której będzie biegła nowa droga. A kiedy pan Janicki otrzyma pieniądze? To może potrwać. Po nowym operacie szacunkowym cena może nie odpowiadać albo jemu albo miastu. Każda ze strona ponownie może się odwoływać. W ten sposób całe sfinalizowanie wywłaszczenia może ciągnąć się latami.

Tekst i fot. Aneta Gajdemska

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Golub-cgd.pl




Reklama
Wróć do