
Trwająca od 8 kwietnia akcja protestacyjna nauczycieli zbiegła się w czasie z zaplanowanymi egzaminami w gimnazjach i szkołach podstawowych. Ostatecznie udało zapewnić się spokojny przebieg testów, ale na horyzoncie pojawiły się kolejne problemy
W tym roku egzaminy gimnazjalne, wskutek reformy oświaty, zostały przeprowadzone po raz ostatni. Uczniowie zmierzyli się w środę z częścią humanistyczną, w czwartek z matematyczną-przyrodniczą a w piątek – z częścią językową. Co ciekawe, zadaniem pisemnym w tym roku była rozprawka na temat „Czy warto bronić własnych przekonań” co jest dość znamienne w obecnej sytuacji.
– W mojej szkole do egzaminu przystąpiło w tym roku 45 uczniów – mówi Piotr Wiśniewski, dyrektor Zespołu Szkół nr 1 im. Anny Wazówny w Golubiu-Dobrzyniu. – Testy przebiegały spokojnie, choć nie ukrywam że nie było łatwo zapewnić odpowiedniej liczby członków komisji egzaminacyjnych. Musiałem poprosić o pomoc z zewnątrz, m. in. od zaprzyjaźnionych dyrektorów innych szkół oraz ze Starostwa Powiatowego, które oddelegowało trzech pracowników z uprawnieniami pedagogicznymi.
Zespół Szkół Miejskich przeprowadził egzaminy wraz z Gimnazjum im. Ignacego Działyńskiego. Przystąpiło do nich łącznie 51 uczniów. Jak zapewniał w rozmowie z nami dyrektor ZSM Piotr Floerke, uczniowie nie odczuwają żadnego dyskomfortu związanego ze strajkiem nauczycieli.
Z początkiem obecnego tygodnia ruszyły testy ośmoklasistów, które podobnie jak testy gimnazjalne, trwały trzy dni.
– W naszej szkole do egzaminu przystąpiło 29 uczniów – mówi Marzena Peszyńska, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 1 im. Konstytucji 3 Maja w Golubiu-Dobrzyniu – Ze względu na strajk pracowników oświaty zmuszona byłam zmodyfikować skład komisji nadzorujących, aby egzaminy odbyły się zgodnie z obowiązującymi przepisami.
Pat trwa
Na chwilę obecną nie widać, aby do porozumienia między stroną rządową a ZNP miało dojść w najbliższym czasie. Rodzi to poważny problem dla tegorocznych maturzystów. Najpóźniej w bieżącym tygodniu powinni mieć wystawione oceny, zatwierdzone przez radę klasyfikacyjną. O ile niedobory w komisjach egzaminacyjnych udało się w ostatniej chwili „załatać” dzięki rozporządzeniu MEN, o tyle ta sprawa wydaje się być nie do ominięcia. Spekuluje się, że rząd mógłby w ostateczności zastosować abolicję co oznacza że każdy tegoroczny absolwent liceum mógłby podejść do zdawania matury, niezależnie od ocen. To wymagałoby zmiany ustawy o systemie oświaty, która wprost określa zasady klasyfikowania uczniów, w tym oczywiście maturzystów. Inną możliwością byłoby nadanie uprawnień dyrektorom, którzy w wyjątkowych sytuacjach sami decydowaliby o klasyfikacji czy dopuszczenia do egzaminów końcowych. Nie da się ukryć, że taka sytuacja zaczyna powoli negatywnie wpływać na społeczny odbiór akcji protestacyjnej nauczycieli.
– Moi koledzy ze szkół średnich decydując się na niewystawienie ocen i nie przystępując do rady biorą pod uwagę konsekwencje z tego wynikające – mówi Iwona Smużyńska, przewodnicząca ZNP na naszym terenie – Mam poczucie, że poparcie społeczne jest coraz mniejsze. Nie chce powiedzieć że nam na tym nie zależy, ale przede wszystkim walczymy o nasze racje.
Nie wszyscy są „za”
W naszym powiecie strajk przebiega dość spokojnie. Obserwując jednak poczynania nauczycieli w kraju trudno nie zauważyć, że środowisko nauczycieli mocno się podzieliło. W Sosnowcu na osoby, które zgłosiły się do pomocy przy egzaminach gimnazjalnych czekał w środę szpaler z ubranych na czarno nauczycieli. Podobne rzeczy działy się w Gimnazjum nr 43 w Łodzi.
– Osobiście nie jestem za tym, aby piętnować osoby, które nie strajkują – podkreśla Iwona Smużyńska – Nie popieram budowania negatywnego napięcia pomiędzy strajkującymi i niestrajkującymi. Na swoim terenie znam mniej więcej nauczycieli i wiem, czym często powodowane są ich decyzje o nieprzystąpieniu do strajku. Zależy mi na tym, aby nie było pomiędzy nami konfliktów. Staramy się w sposób dopuszczalny wyrazić swoje niezadowolenie z panującej sytuacji.
Co dalej?
Premier Mateusz Morawiecki zaprosił środowiska oświatowe na obrady okrągłego stołu. Mają się one rozpocząć 26 kwietnia w południe na Stadionie Narodowym w Warszawie. Oprócz rządu i nauczycieli mają wziąć w nich udział także przedstawiciele rodziców oraz samorządowcy, na których spoczywa odpowiedzialności za prowadzenie szkół. W poniedziałek premier Mateusz Morawiecki wyrażał nadzieje, że to spotkanie będzie pretekstem do ogólnonarodowej debaty o stanie polskiej edukacji. Związkowcy podchodzą do pomysłu raczej sceptycznie uważając, że przy okrągłym stole można porozmawiać o przeładowanych podstawach programowych i odciążeniu nauczycieli, a nie o ich płacach.
– Póki co nadal strajkujemy, przynajmniej do końca tygodnia – mówi Smużyńska– Szkoła w Klonowie na czas egzaminów zawiesiła strajk natomiast szkoła w Węgiersku całkowicie wycofała się ze strajku.
Dyrektorzy szkół w naszym powiecie zapewniają, że mimo akcji protestacyjnej rodzice nie muszą obawiać się o opiekę nad dziećmi.
– Spośród naszych nauczycieli nie strajkuje jedynie pięcioro, w tym katecheta i ksiądz – informuje Marzena Peszyńska – W ubiegłym tygodniu do szkoły przychodziło maksymalnie kilkoro uczniów, którym zabezpieczyliśmy właściwą opiekę. Każdego dnia od 7:30 do 16:00 dzieci mogą uczestniczyć w zajęciach opiekuńczych prowadzonych w świetlicy szkolnej.
Na horyzoncie nie widać póki co szczęśliwego rozwiązania tego sporu. Wszyscy z zainteresowaniem oraz pewnym niepokojem obserwują dalszy rozwój tej kryzysowej sytuacji.
Tekst i fot (LB)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie