
W 25 kolejce kujawsko-pomorskiej okręgówki Iskra Ciechocin podejmowała na własnym obiekcie Promień Kowalewo Pomorskie. Mimo, iż goście byli częściej przy piłce przez większą część spotkania to 3 punkty zostały w Ciechocinie.
Podopieczni Kamila Falkiewicza w rundzie wiosennej spisują się słabo. Do sobotniego spotkania nie udało im się wygrać ani razu i coraz częściej musieli z niepokojem oglądać się na goniących ich rywali z dołu tabeli. Promień natomiast gra w kratkę, dobre mecze przeplatając słabymi. Tym niemniej jednak piłkarze Dariusza Rozwadowskiego zajmują bezpieczne miejsce w środku tabeli i nie będą musieli drżeć do ostatniej kolejki o utrzymanie.
Pierwsze minuty sobotniego spotkania były dość wyrównane. Nie sposób było jednak nie zauważyć, że Promień jest drużyną dużo bardziej doświadczoną od gospodarzy. Spokojnie rozgrywali piłkę i próbowali stworzyć zagrożenie pod bramką Sielskiego. Jednak i Iskra próbowała swojego szczęścia. W 31 minucie zakotłowało się w polu karnym Promienia, jednak Bartosz Dybka popisał się niezłym dryblingiem i oddalił zagrożenie od własnej bramki. Chwile później gospodarze ponownie spróbowali szczęścia a golkiper gości z trudem, na raty ale jednak wybronił mocny strzał. Ostatni kwadrans pierwszej połowy zdecydowanie należał do Iskry, a Dybka musiał kilka razy stanąć na wysokości zadania by ustrzec swoją drużynę od straty gola.
W drugiej połowie Promień coraz mocniej przeważał na boisku, jednak zawodnicy trenera Rozwadowskiego zdecydowanie nie potrafili postawić kropki nad i. W 60 minucie Tomasz Stankiewicz, który zastąpił w pierwszej połowie kontuzjowanego Piotra Kwiatkowskiego uderzył nieczysto w piłkę, która odbiła się od słupka i wpadła w rękawice Sielskiego.
Stare piłkarskie porzekadło mówi że niewykorzystane sytuacje się mszczą. Tak było i tym razem. W 78 minucie Iskra zagrała kolejną długą piłkę, do której w polu karnym dopadł Bartosz Marcinkowski i wyprowadził gospodarzy na prowadzenie. Niestety, okupił tego gola kontuzją, ponieważ interweniujący Dybka staranował go i obaj długo nie podnosi się z murawy. Zawodnicy obu drużyn do końca spotkania nie odstawiali nogi i próbowali jeszcze zmienić rezultat spotkania, jednak kibice obu drużyn nie uświadczyli więcej bramek i pierwsze zwycięstwo w rundzie wiosennej Iskry Ciechocin stało się faktem.
Dzięki zwycięstwu gospodarze odskakują od ostatnich czterech miejsc zagrożonych spadkiem na trzy punkty i zajmują 12 miejsce. Promień spada na 9 miejsce, mając 37 punktów. Iskra w następnym meczu zmierzy się na wyjeździe z Radzynianką Radzyń Chełmiński, natomiast Promień Kowalewo Pomorskie podejmie u siebie Tor Laskowice Pomorskie.
Iskra Ciechocin – Promień Kowalewo Pomorskie 1:0 (0:0)
Gol: Bartosz Marcinkowski
ISKRA CIECHOCIN
Sielski - Kubik, P. Kulasiński, Stankiewicz (62'Sadowski), Wieczyński, Łęgowski, Marcinkowski (79'Burak), Ciechacki, Gorczyński, J. Kulasiński (80'Zieliński),Jurgielski
PROMIEŃ KOWALEWO POMORSKIE
Dybka- Kończalski, Tarka (69'Ciepliński), Kawka, Wieczorkowski, Łuszczyński, Kwiatkowski (43'Stankiewicz), Olkowski, Pawlewicz, Jagielski (77'Kulczewski), Walaszkowski
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Czy osoba, która to pisała była na meczu? Przecież ten mecz to jakaś żenada? Dlaczego nic nie napisaliście o 3 stuprocentowych sytuacjach dla Promienia w pierwszej połowie? 2 razy byli sam na sam z bramkarzem Iskry i nie trafili w bramkę, a raz przenieśli piłkę nad w zasadzie już pustą bramką? Promień powinien w tym meczu strzelić przynajmniej 5 bramek, bo sytuacji bramkowych miał z 10. Jednak dziwnym trafem piłkarze z Kowalewa wszystko pudłowali, nawet bramkarz Iskry niespecjalnie musiał się wysilać.
Owszem, byłem na tym meczu. Z tymi stuprocentowymi sytuacjami nie przesadzałbym, ponieważ choć niezaprzeczalnie Promień grał lepiej od gospodarzy, to jednak brak było im zdecydowania pod bramką i chłodnej głowy. Prawda jest taka że choć Promień dłużej utrzymywał się przy piłce i mądrze ją rozgrywał, a także miał swoje sytuacje np w 20 i 35 minucie, to jednak Iskra miała więcej sytuacji w pierwszej połowie, szczególnie w ostatnim kwadransie, kiedy np w 44 minucie Dybka musiał się mocno wysilić, żeby sparować piłkę na rzut rożny. Jak już wspominałem wcześniej, z przebiegu całego spotkania Promień zasługiwał zdecydowanie bardziej na zwycięstwo, jednak spotkania wygrywa się większą ilością bramek, a nie większą ilością sytuacji do ich strzelenia. Pozdrawiam ;)
Tutaj nie chodzi o to, że Iskra wygrała niezasłużenie, tylko o seryjnie marnowane sytuacje Promienia. Dziwne to było, jak się to oglądało z trybun. Iskra w pierwszej połowie miała 1 akcję, którą wybronił Dybka, o tym co kiwał nie wspominam, bo to sami zawodnicy Promienia sobie zrobili problem za słabo podając do bramkarza. Może Iskra pod koniec 1 połowy miała kilka rogów, ale żaden nie skończył się strzałem w kierunku bramki, więc ciężko nazwać to groźną sytuacją, w porównaniu z sam na sam, jakie kilka razy zmarnował Promień.