Reklama

Martwe prawo

26/11/2015 11:08

Zarządzenie regulujące kwestie bezpieczeństwa w Zespole Szkół Miejskich nie jest przestrzegane przez jej pracowników. Dyrektor dowiedział sie o tym kilka dni temu

Dyrektor Bielecki chyba nie wiedział co się dzieje w zarządzanej przez niego szkole. Zastrzeżenia dotyczące bezpieczeństwa dzieci, które przekazali mu ostatnio rodzice, były dla niego nowością. Spotkanie którego tematem było bezpieczeństwo w Zespole Szkół Miejskich zorganizowano w sali konferencyjnej ZSM 19 listopada. Pojawili się na nim rodzice będący członkami rady, ale też inni zainteresowani tematem bezpieczeństwa w placówce. Poprowadziła je przewodnicząca rady rodziców Joanna Borkowicz–Herbowska, a byli na nim obecni dyrektor Marek Bielecki wraz z zastępcami, pedagog szkolny oraz przedstawiciel Komendy Powiatowej Policji.

Przed rozpoczęciem dyskusji, zebranym odczytano zarządzenie dyrektora regulujące pewne kwestie dotyczące bezpieczeństwa uczniów. Zostało ono wydane na początku bieżącego roku kalendarzowego. Dokument wspomina m.in. o tym, że rodzice którzy przyszli odebrać swoje dzieci powinni czekać koło szatni oraz, że w czasie trwania lekcji obowiązuje zakaz wstępu do szkoły. Dyrektor Marek Bielecki w swojej wypowiedzi wielokrotnie podkreślał jak w kwestiach bezpieczeństwa (według wydanego przez niego zarządzenia) być powinno. Podkreślał też, że wcześniej problemów w tym względzie do niego nie zgłaszano.

– Nie ma możliwości, żeby dziecko zostało wydane osobie do tego nieupoważnionej – twierdził dyrektor Bielecki.

Wypowiedzi rodziców, którzy podali mu długa listę przykładów łamania zasad określonych w wydanym przez niego dokumencie, powinny były otworzyć mu oczy na to, że jest to martwe prawo. Największa liczba zgłaszanych przypadków dotyczyła odbierania dzieci najmłodszych np. wydawania ich osobom, których tożsamość nie jest w jakikolwiek sposób weryfikowana.

– Problemy z bezpieczeństwem w ZSM nie są nowością – powiedziała na zebraniu była przewodnicząca rady rodziców. – Samo wydanie wspominanego tu zarządzenia było spowodowane właśnie problemami z bezpieczeństwem.

– Spotkanie było urządzone ewidentnie na pokaz – mówi jedna z uczestniczących w nim osób (nazwisko do wiadomości redakcji). – A już się cieszyłam, że dyrekcja ma właściwe podejście do problemu. Jak się okazało, rodzice, którzy tak chętnie wypowiadali się w czasie spotkania, kolejnego dnia zostali zaproszeni na indywidualne rozmowy. Ja zostałam po prostu „wezwana na dywanik”. Teraz wiem, że większym problemem dla dyrekcji było to, że ktoś z rodziców ośmielił sie odezwać, niż faktyczne bezpieczeństwo uczniów.

Jako alternatywę dla stanu obecnego dyrektor proponował całkowite zamknięcie szkoły.

– Ja tego nie chcę robić – podkreślał Marek Bielecki. – Jednak jeżeli rodzice uważają dotychczasowe rozwiązania za niewystarczające i wyrażą taką wolę, to ja będą musiał to zrobić. Przede wszystkim apeluję do rodziców, aby wszelkie nieprawidłowości zgłaszać dyrekcji szkoły. Jeżeli nie będziemy o nich wiedzieli, nie będziemy mogli reagować.

Zdaniem rodziców zamknięcie szkoły nie jest dobrym rozwiązaniem. Wystarczyłoby, żeby dyrektor spowodował, że rozporządzenie dotyczące bezpieczeństwa przestanie być jedynie dokumentem, a zacznie być stosowane w praktyce. Nie tylko przez rodziców, ale i przez nauczycieli i pracowników obsługi.

red.

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Golub-cgd.pl




Reklama
Wróć do