
Zaskoczeniem i oburzeniem – tak w ubiegły piątek zareagowali sprzedawcy, kiedy dowiedzieli się, że za handel na targu muszą zapłacić aż 30 złotych. Część z nich zapakowała przywiezione zboże, zwierzęta i odjechała
W piątek 24 lipca rano na byłym targowisku zwierzęcym w Golubiu-Dobrzyniu pojawili się urzędnicy i próbowali wyegzekwować od rolników sprzedających tam zboże i hodowców opłatę w wysokości 30 złotych. Na miejscu był też patrol policji, który spisywał „opornych” handlujących.
– Chciałem tylko sprzedać trochę zboża przed żniwami, a tu okazuje się, że muszę płacić miastu, mimo że nie jestem na terenie miasta – mówi rozgoryczony rolnik.
Chwilę później sytuacja powtórzyła się na niedawno otwartym targowisku prywatnym przy ul. Sokołowskiej. Mieszkańcy z okolic miasta zaopatrują się tam w kury, kaczki gołębie i inny żywy inwentarz. Tu także usłyszeliśmy słowa oburzenia.
– Miasto zachowało się jak pies ogrodnika – mówi nam zbulwersowany sprzedawca.
– Zlikwidowano targowisko zwierzęce, sprzedano je, a kiedy znaleźliśmy nowe miejsce, miasto jeszcze każe sobie za to płacić, mimo że to teren prywatny. I to 30 złotych!
Rzeczywiście, oba punkty, o których piszemy, są terenami prywatnymi. Ich właściciel Janusz Radecki podkreśla, że nie pobiera opłat od rolników: – Wydałem pieniądze na dostosowanie terenu pod handel zwierzętami, starałem się o zgody weterynaryjne, opłacam weterynarza i płacę podatki – podkreśla. – Nie mogę zgodzić się z tym, co robi miasto. Nie zgadzam się z ich interpretacją przepisów. Moim zdaniem miasto może pobierać taką opłatę targową, ale na terenach miejskich, a nie prywatnych. Jeśli mielibyśmy trzymać się przepisów tak, jak mówi miasto, wówczas opłaty powinni wnosić także ci, którzy chcąc sprzedać swoje auto, stawiają je na parkingu i naklejają na szybę kartkę z napisem „sprzedam”. Przecież to też handel!
Zgodnie z przepisami
Zasady pobierania opłat targowych określone są w Ustawie z dnia 12 stycznia 1991 r. o podatkach i opłatach lokalnych. Prawo stanowi, że targowiskami są wszystkie miejsca, w których jest prowadzona sprzedaż. Nie pobiera się opłaty za handel prowadzony w budynkach lub ich częściach. Za to miasto może pobierać ją od handlujących na... terenach prywatnych.
Efekt piątkowych prób pobrania obowiązującej w mieście opłaty targowej był taki, że większość kupców na wieść o konieczności zapłacenia 30 zł zwinęła klatki ze zwierzętami, worki ze zbożem, i w pośpiechu odjechała. Część zadeklarowała, że nie wróci. Miasto póki co nie pobrało opłat 30-złotowych. Ograniczono się do sporządzenia notatek służbowych i zrobienia zdjęć. Pozostał niesmak. Większość sprzedających w piątek na obu miejscach osób, z którymi rozmawialiśmy, to nie typowi handlarze, a często lokalni rolnicy i hodowcy.
(Nie)uczciwa konkurencja
Całej sprawy zapewne by nie było, gdyby nie uchwała radnych, podjęta 2 lipca tego roku na nadzwyczajnej sesji rady miasta. Podniosła ona stawkę za handel na ulicach, chodnikach i terenach prywatnych z dotychczasowych 4 zł do 30 zł. – Właściciele sklepów przychodzili do nas, informowali też radnych o problemie związanym ze sprzedażą owoców i warzyw w miejscach publicznych, np. na chodnikach i parkingach przed supermarketami – wyjaśnia zastępca burmistrza Golubia-Dobrzynia Michał Piotrowicz. – Argumentowali, że oni muszą płacić podatki do miejskiej kasy, a kupcy rozstawiają się w dobrych punktach i płacą zaledwie 4 zł za dzień. Tymczasem lato to dla właścicieli sklepów żniwa, gdy mogą zapracować na nieco słabsze miesiące.
I tak radni podzielili troski miejskich kupców podnosząc opłatę targową do 30 złotych. Jak wynika z naszych informacji, w czasie sesji padły także propozycje, by była ona wyższa.
– My jako miasto musimy pobierać opłatę ustanowioną przez radnych – podkreśla Michał Piotrowicz. – Gdyby tego nie robiono, wówczas mogłyby się pojawić zarzuty, że miasto nie wypełnia prawa. Przewidywaliśmy, że mogą być problemy z targowiskami przy ul. Sokołowskiej. Chcemy rozwiązać ten problem, bo nie zależy nam na konflikcie. Mamy zamiar skontaktować się z właścicielem i się porozumieć. Myślę, że każde nowe prawo na początku wywołuje pewne zamieszanie.
W urzędzie miasta poinformowano nas, że rolnicy sprzedający zboże mogą to robić także na targowisku miejskim. Tam opłata targowa jest niższa i wynosi 25 zł.
Jak płacą w okolicy
W Kowalewie Pomorskim opłata targowa jest pobierana przy wjeździe na targowisko i wynosi od 8 do 67 zł w zależności od sprzedawanych zwierząt i zajmowanej powierzchni placu targowego. W Lipnie stawki dzienne opłaty targowej wahają się od 5 zł za sprzedaż z samochodu osobowego po 17 zł za sprzedaż z ciężarówki. Istnieją również opłaty za metr zajmowanej powierzchni. W Rypinie uchwała dotycząca opłaty targowej jest rozbudowana i bardzo dokładna. I tak np. osoba sprzedająca coś z wózka, koszyka, z ręki zapłaci 2 zł, z samochodu osobowego 15 zł, z samochodu dostawczego 20 zł, a z samochodu ciężarowego 25 zł. W Wąbrzeźnie za prawo do handlu na małym stoisku zapłacimy 12 zł, a na największym 50 zł. Stawki są o połowę niższe w dniu targowym, czyli w Wąbrzeźnie w sobotę.
Część posłów obecnej kadencji skłaniała się ku temu, aby zlikwidować opłatę targową jako blokującą swobodny handel. Niestety, próby jej zniesienia zakończyły się fiaskiem.
Tekst i fot. Piotr Wołyński
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie