Reklama

Pasja wagi ciężkiej

02/01/2017 10:00

Potrafi podnieść samochód, nosi wielkie opony i podrzuca sztangi. Wszystko dzięki treningom i pasji. Jest strongmanem i chce to pokazać w naszym mieście

Przygoda Mateusza Wrzesińskiego z siłownią zaczęła się w gimnazjum.
– Bylem wtedy młodym, grubym nastolatkiem z ogromną nadwagą i chciałem schudnąć – mówi. – Grałem też w kosza, ale zawsze byłem dosyć silny i rwałem się, żeby coś większego podnieść. Lubiłem dźwigać,  w telewizji oglądałem zawsze z wielką uwagą i podziwem takich zawodników jak Pudzianowski, Kuras czy Dymek. Chciałem być jak oni, więc wybrałem się na siłownię i tak trenuję nieprzerwanie od prawie 8 lat. 
Ale zaczęło się od odchudzania. Wtedy poznał Karola Lomparta, który od razu zauważył, że Mateusz ma potencjał. Lompart po zapoznaniu się z wynikami Wrzesińskiego zaprosił go na trening. 
– To on mnie nauczył wielu rzeczy wyciągnął ze mnie całą moją siłę – mówi Mateusz. – Zrobiłem ogromny postęp. Ciągła rywalizacja na ciężary i ta siła, która ze mnie jakby wystrzeliła... Wtedy pierwszy raz pomyślałem, że strongman to jest to!
Kiedy podjął tę decyzję, nie znał jeszcze ludzi, którzy tak trenują. Wtedy nie było jeszcze powszechnego dostępu do internetu. W zeszłym roku usłyszał, że są zawody strongman w kategorii do 105 kg. 
– To była dość nowa kategoria – mówi Wrzesiński. – Wcześniej zawodników dzielono jedynie wiekowo. Ważyłem ok 90 kg wiec nie miałbym o co walczyć z zawodnikami po 140 kg. Wtedy też przeczytałem o moich obecnych kolegach treningowych Tomaszu Rzymkowskim i Tomaszu Batorze. To mistrzowie Polski, a obecnie zawodnicy pierwszej dziesiątki na świecie. Z nimi trening to jest coś. Wiele im zawdzięczam, wzięli mnie pod swoje skrzydła i nauczyli wszystkiego. 
Mateusz trenuje 4-5 razy w tygodniu po ok 1,5-2 h. Jak na takie ciężary to wystarczający czas. 3-4 razy w tygodniu obowiązkowo chodzi na siłownię i raz w tygodniu szlifuje formę w Chełmży na specjalistycznym sprzęcie strongman. 
– Dotychczas brałem udział w 5 zawodach siłowych – mówi Mateusz. – W naszym mieście wyciskałem sztangę i brałem udział w trójboju. Wygrałem te zawody. Po zaledwie trzech miesiącach treningów pod okiem doświadczonych kolegów, pojechałem na eliminacje mistrzów Polski do Kietrza. Tam zabrakło mi 1 pkt., żeby zakwalifikować się do finału i zaistnieć w najsilniejszej ósemce w kat. do 105 kg. Nie poddałem się i walczyłem dalej. Przesadziłem jednak z treningami i na kolejne zawody do Nadarzyna pojechałem z trzema kontuzjami. Miałem naderwany biceps, ścięgno w przedramieniu i problem z obręczą barkową. Zająłem tylko 14. miejsce na 21 zawodników, ale dałem popis w konkurencji martwy ciąg na samochodzie. Podniosłem go 30 razy, ciężar odczuwalny był około 280 kg. Potem wziąłem się za siebie zregenerowałem się.
Dojazd na zawody, przygotowanie, suplemntacja i sprzęt treningowy to duże koszty. Mateusz wszystko finansuje sam, ale jak twierdzi to jego pasja, więc warto. Największy jego sukces to Mistrzostwa Polski Juniorów w Lubaszu do lat 23, bez podziału na wagę.
– Ludzie robili sobie ze mną zdjęcia – wspomina. – Dziwnie się czułem, bo tego nie oczekuję. Jestem strongmanem z wyboru i przyjemności, ale to fajne uczucie wziąć obce dziecko za rękę, żeby miało zdjęcie ze mną jako zawodnikiem. Walczyłem tam z bykami po 140 kg, ja z wagą 106 kg. byłem tam jak chudzinka. Zająłem 5. miejsce. Bylem bardzo zadowolony, to była walka łeb w łeb, minimalne straty punktowe, a bardzo trudne konkurencje np. podniesienie i trzymanie syrenki o wadze 300 kg na czas. Utrzymałem ok. 35 sekund. To były pierwsze zawody, na których otrzymałem coś więcej niż dyplom. Tak naprawdę nie zależy mi na sławie czy pieniądzach. Ja to robię, bo kocham wielkie ciężary i rywalizację z najsilniejszymi ludźmi w Polsce. Dla mnie dyplom i puchar mają większą wartość niż pieniądze. Mam pamiątkę, mam wspomnienia i tego nikt mi nie zabierze. Aż się wzruszyłem. 
Mateusz udźwignie 300 kg w martwym ciągu. Jak twierdzi, to już jest dobry wynik jak na jego wagę. Udźwignie także 250 kg w przysiadzie i 190 kg na klatkę. Podrzut sztangi to 135 kg, a hantle 85 kg. Jeśli chodzi o rekordy Mateusza w kategorii strongman są to: opona 320 kg, spacer buszmena 300 kg i walizki 250 kg na odległość 40-50 metrów.
– Kiedy w tych zawodach startował Pudzian, często o tym sporcie mówiło się w telewizji – mówi Mateusz. – Teraz już nie. Ludzie nie zdają sobie sprawy, że strogman to sport dla najtwardszych i najbardziej popapranych ludzi. Trzeba być wariatem, żeby to trenować. To nie jest gra w piłeczkę. To walka z tonami, do granic wytrzymałości ludzkiego organizmu. Tacy właśnie są strongmani. To ogromny wysiłek, koszty trenowania, diety, sprzętu, a bardzo trudno znaleźć sponsora. Mimo że to zawody na wysokim szczeblu i promowanie miasta, nikt mi nie pomaga. Zjadam 1 kg mięsa dziennie. Rodzina i znajomi zawsze mówią, że lepiej mnie ubierać niż żywić, bo jem za całą rodzinę.
Mateusz Wrzesiński na co dzień pracuje na stacji benzynowej, więc szef o napady raczej się nie boi. W domu najbardziej lubi gotować i grać na komputerze. Początkującym radzi nic nie robić na własną rękę, bo to się może skończyć bardzo źle. W tej dziedzinie potrzebny jest doświadczony zawodnik lub trener, który będzie uczył, podpowiadał i pilnował formy treningów, bowiem w dyscyplinie strongman bardzo łatwo o kontuzje. Mateusz planuje dalsze starty w zawodach. Ale nie tylko.
– Chciałbym zorganizować takie zawody w naszym mieście – mówi. – Mamy dobre miejsce, stadion z parkingiem, z halą. Spełnia on wszystkie wymogi. Organizacja zawodów na poziomie mistrzostw Polski to koszt ok 10 tys. zł. Mam znajomości w tej dyscyplinie i mogę pomóc w organizacji. Wystąpiłbym przed własną publicznością, a ludzie zobaczyli by jaki to ciężki kawałek sportu.
Mateusz Wrzesiński to kolejny uczestnik naszego plebiscytu „Człowiek z pasją tygodnika CGD”. Prezentację zakończymy głosowaniem za pomocą kuponów. Uczestnik, który zdobędzie najwięcej głosów otrzyma statuetkę.


Tekst (nał)
fot. archiwum prywatne

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Golub-cgd.pl




Reklama
Wróć do