16 grudnia władze powiatu uroczyście zakończyły remont odcinka drogi do Wrock. Tymczasem kierowcy są rozgoryczeni jakością wykonanych prac. Na drodze pojawiły się fałdy i krzywizny, a na poboczach zalega gruz niewiadomego pochodzenia. Obawy budzi też głębokość rowów i jakość wykonanych przystanków
16 grudnia odbył się odbiór końcowy drogi z Golubia-Dobrzynia do Wrock. Podczas odbioru obecni byli przedstawiciele gminy Golub-Dobrzyń, nadleśnictwa, wykonawcy oraz Starostwa Powiatowego w Golubiu-Dobrzyniu. Jak informuje starostwo, w ramach tej inwestycji przebudowano dwie drogi powiatowe. Całkowita długość zrealizowanego przedsięwzięcia wynosi 11,784 km. Ułożono nową nawierzchnię jezdni i zjazdów, utwardzono pobocza oraz wykonano nowe perony na przystankach autobusowych. Wykonawcą prac była firma EUROVIA POLSKA S.A. Bielany Wrocławskie. Koszt remontu tych dróg to ponad 2 mln 442 tys. zł. W kwocie tej zawiera się koszt przeprowadzonych prac budowlanych oraz, co istotne - sprawowanie nadzoru inwestorskiego. Inwestycja została zrealizowana przy współudziale środków finansowych w wysokości ponad 1 mln złotych otrzymanych z Ministerstwa Infrastruktury i Budownictwa w ramach „Programu rozwoju gminnej i powiatowej infrastruktury drogowej na lata 2016-2019”. Ponadto na podstawie podpisanych umów przedsięwzięcie wsparły finansowo: gmina Golub-Dobrzyń kwotą w wysokości 479 tys. zł oraz Nadleśnictwo Golub-Dobrzyń kwotą 200 tys. zł. Jak się jednak niestety okazuje, nie wszystko złoto co się świeci.
– Droga na Wrocki to bubel – mówi mieszkaniec powiatu często korzystający z tego odcinka – Po pierwsze od nowej nawierzchni należy oczekiwać, żeby była równa. Tymczasem jadąc, auto wpada w rezonans i co chwila czuje się poprzeczne wzniesienia i fałdy. To oczywiście nie tylko powoduje dyskomfort, ale też skraca żywotność takiej nierównej nawierzchni. Po drugie dlaczego tej drogi nie poszerzono? Takie remonty wykonuje się przecież raz na kilkadziesiąt lat. Droga już jest zbyt wąska na takie obciążenie ruchu. Kolejna sprawa to zbyt głębokie rowy i użycie gruzu niewiadomego pochodzenia na poboczach. W specyfikacji na pewno nie było mowy o cegłach i kaflach rozbiórkowych. Czy w ogóle można używać odpadów do budowy ? Kolejna rzecz to przystanki. One na pewno przy pierwszych ulewach zaczną się osuwać. Ta droga to powiatowy bubel roku!
Krytyczne głosy słyszymy od wielu innych mieszkańców. Skarżą się oni na źle wykonane zjazdy do lasu, które ich zdaniem po pierwszych roztopach zamienią się w maź uniemożliwiającą wyjazd z lasu na drogę. Słusznie obawiają się także zbyt głębokich rowów, które mogą istotnie zwiększyć skutki wypadków, do których już dochodzi.
Czy tak jest faktycznie? Zdjęcia mówią same za siebie. Warto dodać, że droga została oddana wiele dni po terminie, który upłynął 25 listopada ub. roku (zdjęcia wykonaliśmy 13 grudnia, kiedy to dopiero dokonywano malowania znaków poziomych i dokonywano poprawek). Jak wynika z umowy, powiat powinien z tytułu kar umownych potrącić około 100 tys. zł, a jak nieoficjalnie się dowiedzieliśmy, z niewiadomych powodów od tego odstąpiono.
Do sprawy powrócimy.
Tekst i fot. (nał)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Powiat powinien cisnąć wykonawcę robót, aby ten zrobił drogę jak należy. Nie mówię już o potrąceniu kar umownych. Jeśli od nich odstąpiono pomimo takiego wykonania robót to po co są jakiekolwiek umowy ? W tym przypadku umowa jest fikcją. Powiat powinien poinformować mieszkańców dlaczego nie potrąci wynagrodzenia dla wykonawcy. Czyżby władze zapomniały, że wydają nie swoje własne a nasze wspólne pieniądze ?
Jak dla mnie, czyli dla osoby jeżdżącej tą drogą dwa razy dziennie, stan po remoncie jest bardzo zadowalający. W porównaniu z wcześniejszymi odczuciami, teraz jazda tą drogą to komfort. Wcześniej jazda po tych fragmentach różnego rodzaju asfaltu, to trauma. Jadąc po nowej nawierzchni można zasnąć. Ktoś spodziewał się w tej kwocie niwelacji terenu oraz równości spotykanej na drogach krajowych i autostradach? Trzeba tu zauważyć zupełnie inny kaliber remontu. Z tego co widziałem, polegał on na frezowaniu starej i ułożeniu podwójnej warstwy nowej nawierzchni. Istnieją poprzeczne nierówności, ale są do przyjęcia i słabo wyczuwalne. Może czytelnik, którego auto wpada w rezonans powinien sprawdzić stan jego zawieszenia? Jeżdżąc i obserwując na bierząco postępy remontu, obawiałem się, że na położeniu nawierzchni się skończy i będzie występowało ryzyko spadnięcia "z krawężnika" przy wyprzedzaniu lub wymijaniu. Na szczęście jest utwardzone pobocze na równi z nawierzchnią i zahaczenie go, nie spowoduje wypadnięcia. Nie zatrzymuję się i nie przyglądam, co tam jest wysypane. Skąd przeświadczenie co stanie się z przystankami przy najbliższej ulewie? Moim zdaniem wielkość rowów to zaleta, gdyż zwierzęta leśne ich nie przeskakują a przechodzą, co sprawia, że można je zauważyć wcześniej i szybciej zareagować. Wielkość ta nie spodobała się na pewno kierowcom, których auta widziałem w owych rowach w okresie po opadach śniegu. Trzeba było jechać ostrożnie, a przede wszystkim wymienić ogumienie na zimowe! Z tego tytułu, uszkodzenia auta to nie wina rowów. Druga strona medalu to rzeczywiście terminowość. Organizacja pracy była zagadkowa. Często żadne prace nie odbywały się, kiedy było sucho, jasno i w miarę "ciepło". Dużo prac natomiast było przeprowadzanych po zmroku w deszczu a pod koniec w mrozie! Dlaczego ktoś odpuścił egzekwowanie postanowień umowy? To wasze pieniądze mieszkańcy powiatu G-D! Egzekwujcie je!