Reklama

Są jeziora, ale nie ma kąpielisk

07/08/2023 09:44

Na terenie powiatu znajduje się wiele malowniczych jezior, w większości skupionych w jego południowo-wschodniej i środkowej części. Jezior o powierzchni ponad 1 ha jest aż 33! Mimo to... nie ma gdzie się kąpać!

Do największych jezior należą: Mlewickie (79,5 ha), Wielickie (77,5 ha) oraz Wojnowskie (55,6 ha). Wysokie walory krajobrazowe posiadają także jezioro Okonin i jezioro Grodno. Niestety pomimo tak dużej liczby urokliwych akwenów mieszkańcy powiatu często narzekają, że nie ma się gdzie kąpać… Temat kąpielisk został poruszony na ostatniej sesji Rady Gminy Zbójno.

Jak podaje serwis kąpieliskowy dostępny na stronie Głównego Inspektoratu Sanitarnego, w województwie kujawsko-pomorskim czynnych jest 38 oficjalnych kąpielisk strzeżonych przez ratowników. Niestety na terenie powiatu golubsko-dobrzyńskiego aktualnie nie ma ani jednego tego typu kąpieliska. W latach poprzednich dostępne było bardzo popularne i oblegane kąpielisko nad jeziorem Okonin w gminie Ciechocin. Niestety w te wakacje nawet ono nie znalazło się w wykazie kąpielisk strzeżonych.

Teren nad jeziorem w Okoninie to własność Skarbu Państwa, jego zarządcą jest zaś Nadleśnictwo Golub-Dobrzyń z siedzibą w Konstancjewie. Najemcą terenu pozostaje natomiast Stowarzyszenie Właścicieli Domków Letniskowych „OKONIN” w Okoninie, które nie prowadzi kąpieliska, głównie ze względów finansowych. Wysokie koszty pochłania między innymi dzierżawa od nadleśnictwa, ale też wywóz nieczystości. Problemem jest także brak ratowników, których zatrudnienie oznaczałoby bardzo wysokie opłaty za wstęp na plażę.

– Jezioro Okonin to dla mnie niezwykłe miejsce, pełne wspomnień dziecięcych i młodzieńczych wakacji. Teraz jest bardzo zaniedbane, a szkoda, bo to naprawdę cudowne miejsce. Mocno popieram wszystkich, którzy chcą przywrócić blask temu miejscu – mówi mieszkanka Torunia, pochodząca z gminy Ciechocin. – Szczerze mówiąc to wstyd dla zarządzających, że jezioro jest teraz w takim stanie. Można przecież wyciąć krzaki i trochę powiększyć teren, plaże. Nad jezioro Okonin przyjeżdża przecież ogrom ludzi z Golubia, ale nawet z Torunia – mówi mieszkaniec gminy Ciechocin.

Na brak dostępu do jezior skarżą się także mieszkańcy gminy Zbójno. Kwestia kąpielisk została poruszona podczas ostatniej sesji rady gminy. – U nas w Wojnowie nie ma dojścia do jeziora z żadnej strony – mówił podczas sesji Andrzej Karwaszewski, radny gminy Zbójno. Radny opowiadał także o sytuacjach, kiedy kąpielowicze zostali wyproszeni z plaży nad jeziorem przez właścicieli prywatnych działek. Co na to prawo?

Każdemu z nas przysługuje dostęp do jeziora i każdy może się kąpać, uprawiać sporty wodne w odległości 1,5 metra od brzegu. Zgodnie z art. 32. ust. 1. Prawa wodnego (Dz.U.2022.0.2625): „Każdemu przysługuje prawo do powszechnego korzystania z publicznych śródlądowych wód powierzchniowych, morskich wód wewnętrznych oraz z wód morza terytorialnego, jeżeli przepisy ustawy nie stanowią inaczej”. Prawo wodne jasno zabrania także grodzenia nieruchomości przyległych do powierzchniowych wód publicznych w odległości mniejszej niż 1,5 m od linii brzegu oraz zakazywania lub uniemożliwiania przechodzenia przez ten obszar. W art. 232. ust. 1. Prawa wodnego czytamy: „Zakazuje się grodzenia nieruchomości przyległych do publicznych śródlądowych wód powierzchniowych oraz do brzegu wód morskich i morza terytorialnego w odległości mniejszej niż 1,5 m od linii brzegu, a także zakazywania lub uniemożliwiania przechodzenia przez ten obszar”.

Linia brzegowa, zgodnie z prawem nie może być zatem przedmiotem jakichkolwiek zakazów ze strony właścicieli działek przylegających do jezior. Właściciele prywatnych gruntów mogą dysponować wyłącznie swoją własnością, którą nie jest linia brzegowa. Nie bez znaczenia pozostaje także fakt, że pozostawienie półtorametrowego pasa wzdłuż linii brzegowej umożliwia służbom ratowniczym szybsze dotarcie do osób potrzebujących pomocy w wodzie. Grodzenie linii brzegowych można nawet porównać do sytuacji, w której właściciel nieruchomości ogrodziłby kawałek drogi przylegającej do jego posesji, tworząc tam prywatny parking dla swojego auta...

Spójrzmy jednak na sytuację ze strony właścicieli działek graniczących z jeziorami. Osoby te najczęściej wskazują, że kąpielowicze przychodzący nad jezioro zachowują się nieodpowiednio, tj. hałasują oraz zostawiają po sobie śmieci. Sytuacje takie zdarzać się mają notorycznie, co prowadzi do niezadowolenia właścicieli działek. I tak powstaje błędne koło.

Jak obserwujemy od lat, odgradzanie się od otoczenia jest jedną z naszych cech narodowych. Można to zauważyć każdego roku nad morzem, gdzie plażowicze parawanami grodzą każdy kawałek plaży. Czasem ciężko ominąć parawany, aby dojść do wody... Podobne tendencje widoczne są także nad jeziorami. Właściciele działek z dostępem do jeziora stawiają ogrodzenia, często wchodzące niemalże do wody. O takich sytuacjach mówili radni gminy Zbójno.

– Działki prywatne są pogrodzone, siatki są do samej wody. Nawet Jezioro Wojnowskie, o którym pan Andrzej mówił, siatki i płoty wchodzą do wody. Ludzie robią sobie prywatne plaże, prywatne mola. Jak ktoś pójdzie dorosły i zna swoje prawa, to się wykłóci, ale jak pójdą dzieciaki, to są przeganiane. Powinniśmy się postarać, żeby te jeziora były bardziej dostępne dla obywatela, bo wspomnę tutaj jezioro we Wielgiem, gdzie zainwestowano i pojawiła się tabliczka z napisem zakaz kąpieli. Także jezioro jest, ale formalnie kąpać się w nim nie wolno – mówił radny.

Zatem dlaczego nad jeziorem we Wielgiem jest tabliczka „Zakaz kąpieli”? – Musimy taką tabliczkę postawić. Jeżeli byłby ratownik, miejsce wyznaczone, ogrodzone bojami, wtedy jest przeznaczone do kąpieli i nie ma zakazu. Natomiast jeżeli nie ma ratownika, nie ma wyznaczonego miejsca bojami, to nie jest to kąpielisko – mówiła Renata Stancelewska, radna gminy Zbójno z okręgu Wielgie. Natomiast brak możliwości kąpieli nad jeziorem we Wielgiem, mimo poczynionych inwestycji, wyjaśniła wójt gminy Zbójno.

– My nazwaliśmy tę inwestycję zagospodarowaniem terenu wokół jeziora. Zagospodarowaliśmy teren, zrobiliśmy to jako miejsce do wypoczynku. Natomiast to czy ktoś chce korzystać i się wykąpać, to jest każdego indywidualna sprawa. My nie chcemy i nie będziemy odpowiadać za bezpieczeństwo osób, które przebywają nad wodą. Gdybyśmy chcieli zrobić kąpielisko, musielibyśmy mieć badania wody, ratownika, całą infrastrukturę, bojki, toalety i tak dalej. Na chwilę obecną nie mamy środków i na to się na razie nie decydujemy – mówi wójt Katarzyna Kukielska.

Kolejne jezioro w gminie Zbójno, w miejscowości Działyń i pytanie radnego: – Czy gmina nie mogłaby wykupić kawałeczka ziemi, żeby był dojazd do jeziora? Czy to jest takie kosztowne czy kłopotliwe? – W tej chwili nie ma tam dojazdu – mówił radny. Odpowiedzi udzieliła wójt gminy Zbójno. – To jest tak jak z kupnem działek prywatnych. Ktoś musi zechcieć sprzedać, my musimy wygospodarować odpowiednie środki, żeby tę działkę kupić. Myślę, że na tę chwilę są ważniejsze rzeczy, którymi trzeba się zająć. Możemy o tym w przyszłości pomyśleć, jeśli znajdzie się ktoś, kto nam będzie chciał taką działkę sprzedać.

Dodajmy, że gmina Zbójno jest właścicielem działek tylko przy jeziorze we Wielgiem oraz w Sitnie, natomiast nie posiada terenu przy pozostałych jeziorach.

Brak dostępu do jezior i słaba infrastruktura nad akwenami frustrują mieszkańców powiatu w każde wakacje. Rozwiązanie sytuacji nie jest jednak jednoznaczne. Przede wszystkim przeszkodą są ograniczone finanse gmin, niezbędne do poczynienia inwestycji infrastrukturalnych nad zbiornikami wodnymi. Problemem jest także brak życzliwości właścicieli gruntów przylegających do jezior oraz nieodpowiedzialne zachowanie kąpielowiczów, objawiające się między innymi zaśmiecaniem terenów nad jeziorami.

Andrzej Korpalski, fot. ilustracyjne

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Golub-cgd.pl




Reklama
Wróć do