Do Zespołu Szkół Miejskich, osoba zupełnie obca może wejśc bez żadnych przeszkód i poruszać się po budynku zupełnie nie niepokojona. Wśród rodziców budzi to obawy o bezpieczeństwo dzieci
Na prośbę rodziców dzieci uczących się w Zespole Szkół Miejskich w miniony wtorek przeprowadziliśmy mały eksperyment.
W czasie kiedy odbywają się zajęcia, weszłam na teren szkoły. Spacerowałam po pustym akurat boisku, po czym udałam się dobudynku. Po drodze minęłam portiernię. Zwiedziłam szkołę i poczekałam na dzwonek obwieszczający przerwę. Chodziłam wśród biegających na korytarzu dzieci, robiłam im zdjęcia. Nikt nie zapytał kim jestem i co tu robię.
Jak dotychczas, na szczęście żadnemu z dzieci nic się nie stało. Jednak wynik powyższego eksperymentu pokazuje, że szkoła jest otwarta dla każdego. Zarówno dla potencjalnych porywaczy jak i handlujących narkotykami.
Kolejnym kłopotem wynikającym z braku dbałości o bezpieczeństwo w ZSM są powtarzające się tam kradzieże w szatniach. Problem był już przez rodziców sygnalizowany dyrekcji. Uczniom giną m.in. kurtki i stroje gimnastyczne pozostawiane przez nich w szatniach, do których (jak sprawdziliśmy) można bez przeszkód wejść.
Jako przykład zupełnie odmiennego podejścia do spraw bezpieczeństwa, rodzice wskazują sytuację w Szkole Podstawowej nr 1 w Golubiu-Dobrzyniu.
– Tam nie przechodzi się przez szkołę niezauważonym – opowiadają rodzice. – Zawsze ktoś podejdzie i spyta kim sie jest i w jakim celu sie przyszło – opowiada matka dziewczynki, która przeniosła swoje dziecko z ZSM do SP1.
Jak podkreślają rodzice, nie chodzi o to by szkołę odgrodzić zasiekami z drutu kolczastego, ale by pomysleć o wprowadzeniu procedur, które uniemożliwiałyby tak swobodny wstęp na teren szkoły.
Tego dnia nie udało się skontaktowac z dyrektorem Zespołu Szkół Markiem Bieleckim. Pytania o bezpieczeństwo dzieci uczących sie w ZSM zostały wysłane dyrektorowi pocztą elektroniczną.
Tekst i Fot.
(magbet)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
My rodzice zgłaszaliśmy dyrektorowi ten problem nie raz, ale zawsze zasłanial się brakiem pieniędzy, choć wskazywaliśmy rozwiązania.
u nas w klasie wychowawczyni wydaje dziecko ble komu, nie ważne było upoważnienie wpisane w zeszycie dziecka, nie ważne zgłoszenie na karcie gdy zapisywałam córkę do szkoły. Spóźniłam się a dziecko zostało wydane. Innym razem (ale już nie moje) było zostawione pod szatnią bez opieki. Normalnie byłam pewna , że dziecko zaprowadza się do świetlicy i pozostawia się pod opieką innego pedagoga....a tu? Hymmmm no cóż....minęły czasy Dyrektora Idziego Kurpiela
Ciekaw , bo jestem rodzicem dzieci które uczęszczają do tej szkoły. Starsze dziecko już ósmy rok a młodsze dziecko czwarty rok. Nie widzę zagrożenia dla naszych dzieci w tej szkole. Nigdy nie było żadnych problemow z narkotykami i porwaniami. Jestem ciekawa czy Ci rodzice którzy uważają , że szkoła jest za mało bezpieczna zapewniają lepsze bezpieczeństwo w godzinach popołudniowych swoim dzieciom niż szkoła podczas lekcji i przerw?! Trudno nazwać zgubienie worka kradzieżą - jak dziecko nie wie gdzie zostawiło worek ze strojem. Wystarczy wtedy zapytać panie sprzątaczki lub szatniarki a nie oskarżać, że w szkole kradną! Zróbcie ankiety na zebraniach rodziców we wszystkich klasach od 0 do liceum, zobaczymy jak się ustosunkują do tego problemu rodzice , a nie wy rozmawiacie tylko z rodzicami wybranymi przez was. Jeżeli ponad połowa rodziców uzna , że w szkole jest niebezpiecznie , to każdy problem jest do rozwiązania.
Potwierdzam wersje pani Agnieszki. Nigdy nie miała zastrzeżeń co do bezpieczeństwa dzieci w tej szkole. Jak również nie spotkałam się z kradzieżami w naszych szatniach. Nigdy nie mam problemu ze spotkaniem się z dyrektorem lub nauczycielami. Zawsze chętnie pomagają rozwiązywać problemy. Myślę ,że bardzo dobrze dbają o bezpieczeństwo dzieci i sumiennie wykonują swoja pracę. Jeżeli jakiś rodzić ma problem , to dlaczego nie rozwiązuje go w rozmowie z dyrektorem i radą rodziców tylko w Gazecie???
co wy chcecie jak my rodzice chodziliśmy do szkoły nie było zabezpieczeń, nic i jakoś było dobrze. Z dobą nauki rodzice oczekują cudów moje dziecko jest 5 rok w tej szkole nigdy nie miałam problemu z bezpieczeństwem . Ludzie szkoła to nie więzienie by zamknąć niej dzieci na cały dzień co wy myślicie mają być więźniami , jeżeli chodzi o pierwszoklasistów i zerówki można by jakoś to zrobić ale starsze klasy będą poszkodowane bo kilku rodzicom się coś nie podoba