Reklama

Szkoły zostają bez zmian

26/02/2020 15:30

Najważniejsza w ostatnich tygodniach dla mieszkańców gminy sprawa znalazła pozytywny finał. Podczas czwartkowej sesji radni gminni zdecydowali o odłożeniu planów reorganizacji sieci szkół. Decydował jeden głos...

O sprawie na bieżąco informujemy w CGD. Przypomnijmy, że parę tygodni temu mieszkańcami części gminy wstrząsnęła informacja o zamiarze zmian w oświacie, które miały dotknąć szkoły w Lisewie i Węgiersku. Choć od początku włodarze gminy zapewniali, że nie chcą placówek zamykać, a jedynie tworzyć zespoły szkolno-przedszkolne z filiami w mniejszych miejscowościach, to rodzice uczniów widzieli to zupełnie inaczej. Obawiając się rychłego zamknięcia swoich szkół, stanęli w ich zdecydowanej obronie. Byli m. in. w urzędzie gminy u wójta Marka Ryłowicza, by wyłożyć swoje racje. Organizowali spotkania z radnymi, lobbowali za swoimi szkołami.

Rozstrzygnięcie na sesji

Wreszcie sprawa znalazła rozstrzygnięcie na czwartkowej sesji rady gminy, gdzie miały być głosowane projekty uchwał intencyjnych w sprawie zmian w sieci szkół. Na sesje przyszło wielu zainteresowanych mieszkańców. Łącznie z radnymi, samorządowcami i zaproszonymi gośćmi w obradach udział wzięło około sto osób. Oczywiście temat wywołał burzliwą dyskusję. Na początek przedstawiciel szkoły z Węgierska odczytał petycję rodziców skierowaną do władz gminy.

– My rodzice prosimy o ponowne rozpatrzenie sprawy. Szkoła to nie tylko budynek, to także społeczność, to ośrodek życia na wsi. Mamy dobre wyniki w nauce. To, że jest mało uczniów w klasach, wpływa korzystnie na jakość nauczania. Nasza placówka daje poczucie bezpieczeństwa uczniom, dla których zmiana miejsca nauki byłaby traumatyczna. Nie traktujmy dzieci przedmiotowo. Ta szkoła to stuletnia tradycja. Nie zgadzamy się z polityką sprowadzającą się wyłącznie do biznesu. Nie niszczcie tego co dobre – apelowali rodzice uczniów z Węgierska i Macikowa do radnych gminnych.

Dzielić biedę po równo

Następnie głos zabrali dyrektorzy szkół z Węgierska i Lisewa. Oboje mówili o długoletniej historii swoich placówek i ich ważnej społecznie roli. Apelowali o jednakowe traktowanie wszystkich. – Dzielmy tę biedę sprawiedliwie na wszystkie szkoły w gminie – powiedział dyrektor SP w Lisewie Kazimierz Pochylski.

W dyskusji aktywni byli niemal wszyscy radni. Jako pierwszy głos zabrał radny Wojciech Angowski, który nie bał się zadać zebranym trudnych pytań. – Skoro apelujecie o solidarność, proszę o odpowiedź na pytanie, ile jest etatów nienauczycielskich, o ile planujecie zredukować zatrudnienie w szkołach, czy są inne pomysły na wprowadzenie oszczędności? Pytanie do zebranych sołtysów czy wsie zrezygnują z pieniędzy z funduszu sołeckiego i przeznaczą je w całości na szkoły? Czy mieszkańcy zgodzą się na wprowadzenie maksymalnych stawek podatków, abyśmy mogli dopłacać do oświaty? Zastanówmy się czy te wszystkie koszty warto ponieść na rzecz utrzymywania wszystkich szkół – pytał radny Angowski.

Każda decyzja zła

I choć w całej dyskusji wątek oszczędności przewijał się ciągle, padały pewne pomysły, o czym za chwilę, Angowski odpowiedzi na swoje pytania się nie doczekał.

– Jakiej byśmy nie podjęli decyzji, każda w tej sytuacji będzie zła – stwierdził radny Jan Boniecki. - Nasza gmina jest specyficzna, bo okala miasto. 400 dzieci uciekło nam właśnie do miejskich szkół i to jest problem, bo za nimi idzie subwencja. Ale ja prosiłem, by rozłożyć temat w czasie. Nie da się tego zrobić w 3 tygodnie. Trzeba zapoznać ludzi z tematem. Ważny jest aspekt społeczny. Nie wyobrażam sobie, żeby mogło nie być szkoły w Węgiersku. Apeluję do dyrektorów wszystkich szkół, by solidarnie szukali u siebie oszczędności. Ja nie chcę być grabarzem szkół – dodał, za co otrzymał gromkie brawa.

– Nie procedujmy dziś tych uchwał, odłóżmy to. Wspólnie znajdziemy rozwiązanie – dodał radny Tomasz Stefański, którego wypowiedź także okraszono brawami.

Odłożyć zmiany

Zdanie przedmówców podzielił radny Ryszard Skrzyniecki. Swoje w dyskusji dołożyła również radna Małgorzata Kamińska. – Ilość osób na tej sesji świadczy o tym, jak ważny omawiamy dzisiaj temat. Sytuacja w oświacie od dawna jest trudna, ale zamykanie szkół jest jeszcze trudniejsze. Dzieci były roztrzęsione, nie chciały tracić swoich szkół. Mieszkańcy muszą jednak zrozumieć, że sytuacja finansowa jest nadrzędna, takie problemy mają wszystkie gminy. To ważna decyzja, więc musi być pewna. Nie może być pochopna, popracujmy jeszcze nad tym – stwierdziła Kamińska.

W takim tonie wypowiadała się większość radnych. Głos zabrał również mieszkaniec Węgierska, który nie oszczędził samorządu. Obok krytyki planowanych zmian w oświacie znalazło się dużo więcej zarzutów, jednak zdecydowanie na inną dyskusję.

- Nie mówmy, że samorząd jest zły, bo w przeszłości był audyt, była dyskusja, zabrakło zainteresowania tym tematem. Przestańmy obwiniać się nawzajem, bo to nasza wspólna odpowiedzialność. Potrzeba refleksji, co zrobić, by było lepiej – kontrargumentował radny Bogdan Jagielski.

Oszczędzamy gdzie się da, ale to za mało

Dyskusja trwała blisko dwie godziny. Pod koniec głos zabrał wójt Marek Ryłowicz, odnosząc się do zarzutów oraz uzasadniając potrzebę zmian.

– Oszczędności są wprowadzane, wydatki na oświatę ograniczamy, na samych pensjach udało się obciąć milion złotych. Nie można jednak robić cięć do granic absurdu, bo czeka nas stagnacja i dalszy odpływ uczniów. Oszczędzamy w urzędzie. Od dawna działamy, by ciąć koszty bieżące. Niestety zmieniły się przepisy, państwo nie gwarantuje odpowiedniej subwencji oświatowej. Z tego powodu znacząco wzrosły nasze wydatki. Jako wójt odpowiadam za całe finanse gminy, za dobro wszystkich mieszkańców. Mimo wielu naszych działań efekty są niewielkie, stąd moje propozycje zmian. Nie chcemy zamykać szkół, a tworzyć racjonalne zespoły, polepszając tym samym aspekt dydaktyczny. Nie robimy niczego po kryjomu, rozmawiamy z mieszkańcami. Na pewno nie zgadzam się z zarzutem, że jako samorząd nic nie robimy. Może warto zapytać szersze grono mieszkańców, czy chcą, aby gmina wydawała więcej na oświatę, czy może moja propozycja jest dobra? Apeluję do radnych o zajęcie stanowiska – powiedział włodarz gminy.

Istotnie wójt zajęcia stanowiska przez rajców się doczekał. Dyskusję zamknął przewodniczący rady gminy Artur Kaszyński. – Na prośbę rodziców uczniów składam wniosek o dalsze prace nad uchwałami na komisjach. Pozwoli to przekonać mieszkańców do konieczności zmian – powiedział przewodniczący Kaszyński.

7 do 6

I właśnie jego wniosek wszystko rozstrzygnął. Radni przyjęli go 7 głosami za. 6 z nich wstrzymało się od głosu. W związku z nieobecnością dwóch radnych liczba 7 głosów była wystarczająca. Oznaczało to, że planowanego głosowania nad uchwałami intencyjnymi ws. zmian w sieci szkół w ogóle nie było. Sprawa została odsunięta co najmniej o rok. Ze względów proceduralnych w tym roku nie ma już czasu, by do sprawy gmina mogła wrócić.

Oznacza to, że wydatki na oświatę będą prawdopodobnie rekordowo wysokie, ale uzyskany konsensus pozwoli na dogłębne przeanalizowanie sprawy i powrót do niej za rok, już z konkretami i być może z porozumieniem społecznym. Wszak to ostatnie okazało się teraz najważniejsze.

Tekst i fot. (ak)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Golub-cgd.pl




Reklama
Wróć do