
Łukasz Kierzkowski, trener Drwęcy Golub-Dobrzyń, ma za sobą pierwszą rozprawę przed toruńskim sądem. Szkoleniowiec jest oskarżony o nawoływanie do agresji wobec islamu, ale nie przyznaje się do winy
Sprawa dotyczy sytuacji z ubiegłego roku. Na Bydgoskim Przedmieściu w Toruniu grupa mężczyzn napadła tureckich studentów, przebywających w Polsce w ramach programu „Erasmus”. Jeden z poszkodowanych trafił do szpitala.
Łukasz Kierzkowski, wówczas animator młodzieży na orliku w Toruniu, skwitował tę sytuację, pisząc w internecie: „Chłopak trochę cwaniakował, to i zarobił w turban od chłopców z Bydgoskiego. Dla mnie prawidłowa i naturalna reakcja. Czas rozmów z tymi nacjami już się skończył. Tutaj nie pomaga dialog! Tylko przemocą można wyperswadować złe zachowania przybyszów z kraju nad Bosforem”.
Wypowiedzią Kierzkowskiego zajęła się Prokuratura Rejonowa Toruń Centrum Zachód, która oskarżyła go o publiczne nawoływanie do nienawiści na tle różnic narodowościowych i rasowych oraz o publiczne nawoływanie do przemocy, za co grozi do trzech lat więzienia. W ubiegłym tygodniu trener stanął przed toruńskim sądem, a w rozmowie z naszym tygodnikiem tłumaczy motywy niefortunnej wypowiedzi.
– Nie ukrywam swojego nazwiska i wizerunku, bo jestem niewinny – mówi Kierzkowski. – Na tamten emocjonalny wpis nałożyły się dwa czynniki: ataki terrorystyczne na Zachodzie oraz szeroko pojęta poprawność polityczna w Toruniu. Trudno akceptować nagonkę medialną, nieobiektywne artykuły mówiące o tym, że mieszkańcy Torunia to rasiści. Zadziałałem impulsywnie, napisałem dwa zdania za dużo i jako osoba publiczna, dziś ponoszę konsekwencje tamtego zachowania.
Łukasz Kierzkowski jest trenerem Drwęcy Golub-Dobrzyń od wiosny tego roku. Wcześniej pracował z toruńską młodzieżą.
– Myślę, że sprawa mojej wypowiedzi zaszła za daleko, dlatego cieszę się, że mogę wytłumaczyć całą sytuacją – dodaje Kierzkowski. – Nie jest prawdą, że zwolniono mnie z pracy animatora młodzieży na orliku w Toruniu, zostałem jedynie zawieszony w obowiązkach. Jeśli chodzi o Drwęcę, zostałem zatrudniony, bo klub uważał, że mogę pomóc drużynie, a tymczasem w niektórych mediach można było przeczytać, że Drwęca wyciągnęła do mnie rękę. Pracowałem przez 10 lat jako trener, mam dobrą opinię wśród zawodników, rodziców i nie chciałbym przez jeden wpis w internecie być postrzegany jako osoba o skrajnie prawicowych poglądach, bo po prostu taki nie jestem.
Kolejna rozprawa odbędzie się w połowie października. Łukasz Kierzkowski twierdzi, że rokowania są dobre.
Tomasz Błaszkiewicz
fot. archiwum
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Też bym się tak zachował "oni" czują się bezkarni Nawet policja ich się boi. Jak to mówił mój dziadek Dziadostwo trzeba tępic. Pozdrawiam.