
Coraz więcej osób zatrudnianych przy sezonowych zbiorach płodów rolnych to obcokrajowcy - głównie z Ukrainy oraz Białorusi. Od tego roku rolnicy mają nieco łatwiej z ich zatrudnianiem, ale wciąż są kwestie wymagające dopracowania.
Od stycznia rolnicy i sadownicy zyskali ułatwienia w zatrudnianiu obcokrajowców z krajów byłego ZSRR. Obowiązują zezwolenia na pracę sezonową. Rolnik, chcąc zatrudnić np. Ukraińca, udaje się do powiatowego urzędu pracy i składa wniosek o wydanie zezwolenia na pracę sezonową. Kosztuje to 30 zł. Potem decyzja o zezwoleniu podejmowana jest w starostwie. Kiedy pracownik pojawia się w gospodarstwie, rolnik udaje się ponownie do PUP-u, gdzie przedstawia kopię paszportu i podaje adres zamieszkania pracownika na czas pracy. Musi też podpisać z obcokrajowcem umowę o pracę.
Rolnicy uważają jednak, że nie dopracowano np. zasad dotyczących opłacania podatku za zakwaterowanie pracowników. Często bywa tak, że pracownik mieszka na czas zbiorów w gospodarstwie i jest to pobyt bezpłatny. Mimo to rolnik musi uiszczać podatek, a wcześniej podpisać umowę, w której określi koszty zakwaterowania. To zbędna papierologia i fikcja. „Rolnicy zatrudniają pracowników sezonowych w okresach nasilonych prac polowych i w tym terminie prace związane ze zbiorem plonów i ich sprzedażą są dla rolników najistotniejsze. Załatwianie spraw urzędowych związanych ze zgodą na pobyt cudzoziemców odrywa producentów od spraw najistotniejszych” – uważa Krajowa Rada Izb Rolniczych.
(pw)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie