
Od kilku tygodni tematem nr 1 w naszym mieście jest plan budowy linii szybkiej kolei, przecinającej miasto, w ramach CPK. Protestujący przeciwko wariantowi „zielonemu” mieszkańcy podjęli konkretne działania.
Temat budowy Centralnego Portu Komunikacyjnego i sieci połączeń z całym krajem jest tyle ciekawy, co i kontrowersyjny. Szybka kolej w mieście? Brzmi nieźle. Ale szybkie pociągi „śmigające” tuż za oknem, a w dodatku w pobliżu ujęcia wody już niezbyt. A na to właśnie się zanosi, bo przecież linia kolejowa gdzieś przebiegać musi. Pech, że linia o której mowa, ma przecinać Golub-Dobrzyń, burząc na swojej drodze domy i posesje z ul. Brodnickiej, czy rujnując Osiedle Panorama. Tak przynajmniej widzą to mieszkańcy, którzy ostro protestują.
I na mówieniu nie poprzestali. Skrzyknęli się i założyli „Stowarzyszenie na rzecz ochrony ujęcia wody i szpitala w Golubiu-Dobrzyniu”. W ubiegły czwartek zorganizowali spotkanie dla zainteresowanych mieszkańców, gdzie mówili o swoich działaniach. Przyszło ponad 50 osób. Wszyscy zgodnie przeciwni „zielonemu” wariatowi linii szybkiej kolei do CPK.
– Właśnie założyliśmy stowarzyszenie. Nie jesteśmy przeciwko CPK, uważamy, że jest to dobra inwestycja. Jesteśmy przeciwko wariantowi przechodzącemu przez nasze miasto, przez ujęcie wody, w bliskiej okolicy szpitala, domu dziecka i domu opieki dla osób starszych. Mocno utrudni to życie mieszkańcom, stanowi zagrożenie dla środowiska. Jest też aspekt społeczny, czyli nasze domy. Linia przecina osiedla mieszkaniowe. Chcemy pokazać społeczeństwu, że chodzi także o pośrednie zagrożenie, bo jeśli skażeniu ulegnie woda w ujęciu, będziemy mieć problem na lata – mówi Wojciech Kurek, prezes zarządu Stowarzyszenia na rzecz ochrony ujęcia wody i szpitala w Golubiu-Dobrzyniu.
Organizatorzy nie rozsyłali oficjalnych zaproszeń na czwartkowe spotkanie, ale też nikomu wejścia nie zabraniali. Mimo to nie pojawił się nikt z samorządu miasta. A kamyczków do miejskiego ogródka trochę nawrzucano.
– Dziwne, że włodarze miasta, czy powiatu, wójtowie wcześniej nie robili nic, by wykluczyć ten wariant. Moim zdaniem stanowi on duże zagrożenie dla miasta. Teraz jest jeszcze czas, gdy mamy wpływ na inwestycję, potem będzie za późno. Mamy sporo żalu o to, że nie byliśmy informowani o inwestycji. Teraz władze starają się współpracować z nami, nasza interwencja zadziałała. Jeden z wariantów wydaje się najmniej szkodliwy dla społeczeństwa, powinno być spotkanie w tym temacie i konkretna informacja do ludzi, żeby oni byli przygotowani na ewentualne wysiedlenia. Miasto powinno pokazać, że nie zostawi mieszkańców samych sobie. Od miasta oczekujemy pomocy – dodaje Kurek.
Jakie jeszcze działania mają w planach członkowie stowarzyszenia? Już zbierają podpisy pod petycją przeciwko wariantowi CPK, listy można było podpisywać także w czwartek. Zlecili także niezależną ekspertyzę dotyczącą oddziaływania szybkiej kolei na środowisko.
– Zbieramy podpisy, będziemy wysyłać petycje do CPK i wszędzie, gdzie się da. Za ekspertyzę zapłacimy sami z własnych składek. Kto będzie chciał, dorzuci się. W obliczu straty dorobku życia poświęcimy teraz własne środki – mówią członkowie stowarzyszenia, mieszkańcy Golubia-Dobrzynia. – Mamy argumenty, wierzymy, że one zwyciężą. Wierzymy, że rząd weźmie nasz głos pod uwagę. Nie chcemy zablokować inwestycji, która jest dobrym pomysłem. My protestujemy wyłącznie przeciwko temu wariantowi, który jest nielogiczny. Jeśli jednak nam się nie uda, chcemy móc z czystym sumieniem powiedzieć swoim wnukom, że walczyliśmy do końca o dorobek życia.
Bo zdaniem protestujących sprawa ma szerszy wymiar, nie chodzi tylko o ich posesje.
– Walczymy o to miasto, bo nas wywłaszczą, dostaniemy pieniądze i sobie jakoś poradzimy. Ale miasto się wyludni i co dalej? A co mają powiedzieć ci, którzy mieszkają najbliżej planowanej linii? – kończą w rozmowie z CGD członkowie nowego stowarzyszenia.
Czego tak naprawdę boją się mieszkańcy? Skażenia wody, uciążliwości i niedogodności związanej z przejazdami szybkich pociągów. Jak mówią, ma być wykonana kilkudziesięciometrowa estakada, a to może generować niesamowity hałas. Czy tak faktycznie będzie? Plan jest na lata, linie kolejowe mają zostać wybudowane do 2034 roku. Chyba, że protesty mieszkańców poskutkują...
Do tematu na pewno będziemy wracać.
Tekst i fot. (ak)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Lepiej wspierać Ukrainę bronią, a może i mobilizacją niż importem zboża? Skoro mamy gdzieś UE i stanowisko Komisji, to po co nam tyle wyrzeczeń przez wsparcie Ukrainy. Przecież zdaniem rządu wszystkie nasze problemy, począwszy od ceny prądu są "przez Putina". Poparcie społeczne dla zaangażowania w "ukraińską wolność" od samego początku nie było 100%, a to, które jest nie wynika przecież z pacyfizmu i niechęci do jakiejkolwiek agresji militarnej, których nie wolno tolerować niezależnie od racji politycznych. Chodzi tylko i wyłącznie o politykę: o poglądy, przewidywania, nastawienie, oraz oczekiwania na np. "intratne kontrakty przy odbudowie Ukrainy", poprzednio "przy odbudowie Iraku". Chodzi o bilans zysków i strat. Zupełnie jak z 500+, 13 emeryturami itp. Jeśli "wszystko przez Putina" - wszystkie straty, wszystkie uciążliwości, a nie boimy się presji UE, którą razem z Węgrami mamy gdzieś - niezależnie od dopłat, innych korzyści i jednoznacznej litery prawa, to dlaczego mamy przejmować się Putinem, Ukrainą i mieć z tego same dotkliwe straty i żadnych realnych korzyści - wymiernych politycznie dla poszczególnych obywateli - którzy od lat głosują brzuchem: kierując się wyłącznie swoją indywidualną, osobistą perspektywą. Co my z tego mamy, każdy z nas? Poczucie bycia po słusznej stronie? Zwycięstwo reprezentacji Polski na Mundialu dałoby nam takiej dumy dużo więcej. Żeby rządzący nie obudzili się za chwilę z ręką w przepełnionym przez samych siebie nocniku, z tym swoim "wszystko przez Putina" i "w nosie z Unią Europejską". Kogo popieramy naprawdę?
Byle nie narazić się wyborcom - rolnikom. Sprzedawać broń Ukrainie, niech się dowolnie wykrwawi, liczyć na wyłączność pośrednictwa w relacjach Rosja - UE i "intratne kontrakty" przy odbudowie tego, co z Ukrainy zostanie, póki co nie popełniać żadnych błędów, bo wszystko, począwszy na cenach i ratach - przez Putina i symulować silne rządy stawające okoniem UE. Na ile to wszystko realne i dalekowzroczne? Pod latarnią najciemniej