
Subwencja rządowa pokrywa zaledwie połowę wydatków na oświatę, samorząd musi więc szukać oszczędności. Włodarze gminy mieli zamiar zreorganizowania sieci szkół. Zdecydowanie sprzeciwili się temu mieszkańcy Lisewa i Węgierska, bo ich placówki mogły zostać zamknięte. O finale sprawy przeczytacie także w bieżącym papierowym CGD oraz w kolejnym.
W gminie Golub-Dobrzyń od kilku dni wrze. Powodem są informacje jakoby gmina przymierzała się do likwidacji szkół podstawowych w Lisewie i Węgiersku. Powód oczywiście może być tylko jeden, to konieczność szukania oszczędności. Oświata praktycznie zawsze i dla każdego samorządu była deficytowa, ale z roku na rok jest gorzej i zdaniem władz gminy Golub-Dobrzyń miarka się przebrała. Czas więc działać. Problem w tym, że zamiarowane działania bardzo nie podobają się rodzicom uczniów z Lisewa i Węgierska. Na te dwie szkoły padł bowiem wybór, aby je zreorganizować albo nawet wygasić.
Samorząd gminny prowadzi aż sześć szkół podstawowych. Wybór na te dwie był oczywisty, są najmniejsze. W Lisewie łącznie z przedszkolakami jest 98 uczniów, w Węgiersku 87. Dla porównania w Ostrowitem uczy się 211 osób, we Wrockach 165, w Nowogrodzie 133, a w Gałczewie 116.
Po raz pierwszy o zamiarach zmian w oświacie gminnej wójt Marek Ryłowicz poinformował na ostatniej sesji rady gminy. Ta wiadomość mocno wzburzyła mieszkańców obu wiosek, którzy twierdzą, że samorządowcy działają po kryjomu, licząc tylko zaoszczędzone pieniądze. We wtorek 4 lutego rodzice uczniów z Lisewa i Węgierska odwiedzili wójta w urzędzie, by powiedzieć co myślą. Ci pierwsi przekazali nawet petycję z podpisami, które zebrali, by bronić placówki przed zamknięciem. Atmosfera na trwającym kilkadziesiąt minut spotkaniu była gorąca, padło wiele mocnych słów.
- Czujemy się oszukani. Robiąc to po cichu, potraktowaliście nas jak śmieci. Nasze dzieci sprzedajecie – grzmieli rodzice uczniów z Lisewa. - Chcemy mieć głos w tej sprawie, nie pozwolimy zamknąć naszej szkoły, która istnieje od pokoleń. Będziemy o nią walczyć.
Wójt Ryłowicz odpierał zarzuty, próbując uspokajać nastroje. - Nie chcemy likwidować szkół, tylko stworzyć większe podmioty, zespoły szkolno-przedszkolne. To nie tylko obniży koszty, ale zapewni lepsze warunki edukacyjne dla wszystkich dzieci z terenu gminy. Jeszcze nic nie jest podjęte, decyzja jest w rękach radnych – twierdzi Ryłowicz.
Te argumenty nie trafiały do przedstawicieli z Lisewa, którzy poprosili o oficjalne spotkanie w sprawie zmian w oświacie gminnej. Wójt na to przystał i strony mają rozmawiać w najbliższy poniedziałek. Czy to coś zmieni? Niekoniecznie, bardziej chodzi o wypracowanie konsensusu. Wiadomo, że gmina musi szukać oszczędności, bo subwencji oświatowej dostaje 7,5 miliona zł, a wydaje na szkoły dwukrotnie więcej. Wiadomo też, że zainteresowani będą bronić swojej szkoły z całych sił. Podobnie mieszkańcy Węgierska, którzy również odwiedzili wójta, zaraz po Lisewie. Gra zdaniem włodarzy warta jest świeczki, bo oszczędności w skali roku mogą wynieść nawet 2 miliony złotych, tak wynika ze wstępnych wyliczeń.
Sprawa jest poważna i drażliwa. Gmina zasięgnęła już opinii kuratorium oświaty. O wyjaśnienie planów samorządu poprosiliśmy sekretarza Krzysztofa Pieczkę. - Koszty utrzymania oświaty mocno wzrosły, a subwencja nie, stąd problemy samorządów. Trwają dyskusje, warianty są różne. Skłaniamy się ku temu, by tworzyć większe podmioty i utrzymywać placówki na danych terenach. Nie wiemy jednak co wyniknie z głosowania radnych, do sesji trudno przesądzać. Nie zakładamy wariantu całkowitego wygaszania, ale na dzisiaj nie wiemy do jakiego momentu dojdziemy. Trwają konsultacje i analizy. Nic nie jest robione po kryjomu, wójt jest otwarty, spotyka się z rodzicami, chce dyskutować. My proponujemy połączenie Gałczewa z Lisewem i Węgierska z Nowogrodem, co spowoduje znaczną poprawę warunków dla uczniów. Choćby Gałczewo dysponuje salą gimnastyczną i większym budynkiem. Rozważamy utworzenie filii tam, gdzie obecnie są mniejsze szkoły – wyjaśnia Krzysztof Pieczka.
Samorządowcy zaznaczają, że zmiany nie są „od zaraz”, bo przecież możliwe są najwcześniej od września. W planach jest wspomniane spotkanie z zainteresowanymi. 13 lutego planowana jest sesja rady gminy, gdzie może zostać podjęta uchwała intencyjna. Jeśli zostanie ona podjęta, nie będzie to jeszcze oznaczać decyzji. Wówczas konieczne są konsultacje społeczne. Czy jest więc szansa na porozumienie?
- Będziemy dążyć do porozumienia. Liczymy na dyskusję na argumenty. Samorząd nie chce robić nic wbrew społeczeństwu. Argumenty ze strony rodziców będą poważnie brane pod uwagę. Jestem dobrej myśli – kończy Pieczka.
Rodzice uczniów obu placówek w zapewnienia wójta niespecjalnie wierzą. Nie ma im się co dziwić, bo praktyka zamykania najmniejszych szkół jest niestety normą w kraju. Trudno się spodziewać, by gmina nadal dopłacał aż tak wiele do oświaty. Czy jednak pieniądze są ważniejsze niż czynnik społeczny? Niż, jak mówią rodzice uczniów, ich dzieci?
Do sprawy z pewnością będziemy wracać.
Tekst i fot. Andrzej Korpalski
Na wtorkowym spotkaniu z wójtem było kilkunastu rodziców z Lisewa
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Z Lisewa mają kawałek do Gałczewa, gdzie są super warunki. Dziwię się rodzicom, bo pewnie dzieciaki byłyby dowożone to raz i jest... blisko.