Reklama

Pomorska poczta

08/01/2018 08:48

Jak w naszym regionie działała przedwojenna poczta i telegraf? Dawniej było to prawdziwe okno na świat, dzięki któremu nawet z miasta powiatowego można było porozumieć się z zagranicą

Wchodząc na przedwojenną pocztę mieliśmy do dyspozycji aż 100 rożnych opcji wysyłek pocztowych oraz 60 rożnych taryf telefonicznych i telegraficznych. Na telefon było znać wówczas tylko nielicznych, więc ten znajdujący się na poczcie był jedyną opcją dla niezamożnych mieszkańców. W 1935 rok utworzono jednostki kierownicze. Były to poczty wiodące, które miały pd sobą inne, mniejsze oddziały pocztowe. Taką jednostką kierowniczą były m.in. poczty w Lipnie, Wąbrzeźnie czy Rypinie. 

Prawdziwa modernizacja poczty nastąpiła w połowie lat 30. Pocztę zaczęto przewozić powszechnie samochodami. W urzędach pojawiły się automatyczne telefony, a przy drogach kable dalekosiężne. Ich specjalna budowa umożliwiała przesyłanie danych w postaci ludzkiego głosu na dalsze odległości, nawet te międzypaństwowe. W całym województwie pomorskim działały 24 poczty kierujące i 638 placówek pocztowych. W tej liczbie znajduje się 131 typowych urzędów pocztowych, jak ten w Golubiu czy Kowalewie, ale także 336 agencji i pośrednictw pocztowych. Te mieściły się najczęściej w większych sklepach. Obszerny teren województwa obsługiwało 1000 listonoszów wiejskich. Większość jeździła rowerami. 

Celem telekomunikacji w pierwszych latach istnienia było połączenie z resztą kraju portu w Gdyni. Udało się to doskonale, ponieważ w nowym porcie zainstalowano pierwszą w kraju automatyczną centralę telefoniczną. Dzięki temu nie było konieczne łączenie się z centralą i proszenie pani tam pracującej, by ta łaskawie przełączyła kabelki umożliwiając połączenie międzymiastowe. Na jednym przewodzie nowej centrali można było prowadzić swobodnie aż 4 rozmowy. Wówczas był to rekord. 

W roku 1934 sporządzono ogólny plan przebudowy sieci międzymiastowej, uwzględniający wytyczne opracowane przez Państwowy Instytut Teletechniczny i zasady ustalone na międzynarodowych i światowych konferencjach. Plan ten przewidywał budowę i uruchomienie magistrali kablowej Warszawa – Gdynia. Jednocześnie przystąpiono do budowy central automatycznych miejskich i nowych central międzymiastowych, przystosowanych do pracy na kablu w ważniejszych miejscowościach. W roku 1934 uruchomiono centrale automatyczne w Toruniu, Grudziądzu i Tczewie. W urzędach instalowano urządzenia zwane wzmacniakami. Dzięki nim rozmawiając z kimś z Zakopanego albo Warszawy słyszeliśmy dokładnie co mówi. Bez wzmacniaków sygnał potrafił być ledwo słyszalny. Nic dziwnego, że częstą scenką z poczty było krzyczenie wniebogłosy do słuchawki w publicznej rozmównicy. W 1938 roku odnotowywano już egzotyczne połączenia np. Toruń – Anglia lub Bydgoszcz – Australia. 

Równie ważna była łączność z przebywającymi na morzach statkami polskimi. W Gdyni zbudowano radiostację nadawczo-odbiorczą dużej mocy, która umożliwiała taki kontakt. Dążąc do spopularyzowania usług w zakresie telefonu, udzielano zniżek opłat instalacyjnych oraz wprowadzano najrozmaitsze udogodnienia dla abonentów. Uruchomiono dodatkowe usługi np. Zegarynka na telefon a także „przepowiednia pogody”, którą zwano „pimówką” (od Państwowego Instytutu Meteorologii). Powiat wąbrzeski odpowiadał za zaledwie 1 proc. wszystkich opłat telefonicznych w województwie. Wąbrzeźno za 1,8 proc. Dominowała i to zdecydowanie Gdynia. 

Jeśli chodzi o przesyłki to doręczano je dość szybko. Te ze stolicy w Toruniu czy Lipnie znajdowano już następnego dnia po doręczeniu. Zdarzało się, że list wysłany z Torunia rankiem popołudniu był już w Bydgoszczy u adresata. Pocztę przewożono ambulansami pocztowymi, ale także prywatnymi autobusami. Z właścicielem takiego pojazdu podpisywano koncesję i płacono stały ryczałt. W 1934 roku liczba ambulansów pocztowych na Pomorzu wynosiła 100.  Przesyłki zagraniczne wysyłano morzem. Latem było możliwe nadanie bardzo drogiej paczki lotniczej. Samoloty pocztowe startowały z Rumi do Berlina i dalej do kolejnych miast. 

Najwięcej poczt znajdowało się na wybrzeżu. W każdej miejscowości, gdzie przebywali letnicy starano się, by mieli szybki dostęp do wieści z reszty kraju. W niektórych ośrodkach działały nawet pośrednictwo pocztowo-telegraficzne plażowe. Dzięki niemu przebywający na plaży urzędnik albo arystokrata mógł przedzwonić do stolicy i załatwić pilące sprawy. Działała także poczta obchodowa. Listonosz chodził od pensjonatu do pensjonatu i zbierał wiadomości, które wysyłano telegrafem. Przed wojną poczta na Pomorzu nadawała zatrudnienie 5 tysiącom ludzi. W samej Gdyni było to 500 osób, dla których budowano bloki. Każdy pracownik miał status urzędnika państwowego. 

(pw)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Golub-cgd.pl




Reklama
Wróć do