Drwęca Golub-Dobrzyń zremisowała 2:2 z Legią Chełmża. Niestety do negatywnych bohaterów spotkania zaliczyć można arbitrów
Już po kilku minutach Drwęca Golub-Dobrzyń powinna prowadzić 2:0. Najpierw Kanik w sytuacji sam na sam trafił w bramkarza, a następnie siedem minut później podobnym strzałem w niemniej dogodnej okazji popisał się Bleja. W 12. minucie Kanik był już bezbłędny lekko podcinając piłkę skierował ją obok bramkarza Legii i otwierając wynik meczu. Goście odpowiedzieli groźnym strzałem głową w 20. minucie. Instynktownie obronił Szponikowski. W 30. minucie ponownie pod bramką Legii zamieszanie siał Kanik. Po jego strzale bramkarz Legii przeniósł piłkę ponad poprzeczką.
W 38. minucie po błędzie w kryciu Legia doprowadziła do wyrównania. Drwęca szybko odpowiedziała bardzo ładnym golem Kanika w 41. minucie. W 45. minucie po jednym z ostrych starć, gracz Legii kopnął umyślnie leżącego na boisku grającego trenera Drwęcy – Rafała Piętkę. Zawodnicy rzucili się w sukurs trenerowi i wywiązała się krótka przepychanka. Niestety sędzia okazał się brakiem wyczucia i ukarał żółtymi kartkami tylko uczestników przepychanek, a nie głównego winowajcę, który w tej sytuacji zasłużył na czerwoną kartkę.
Dosłownie dwie minuty później po rzucie rożnym, Radosław Kanik faulował w polu karnym bramkarza Legii. Można powiedzieć, że sytuacja jakich wiele na boiskach. Ku zdziwieniu wszystkich sędzia pokazał obrońcy Drwęcy żółtą kartkę, a że Kanik posiadał na swoim koncie już jedną kartkę musiał opuścić boisko. Nawet obiektywny obserwator chwytał się za głowę po takiej kuriozalnej decyzji arbitra.
Druga połowa miała już mniej emocjonujący przebieg. Z powodu osłabienia czerwoną kartką z boiska zszedł ofensywny Nikita Rybak, za którego wprowadzono kolejnego defensora. Legia atakowała, a Drwęca Golub-Dobrzyń szukała szans w kontrze. Decydujący dla losów meczu był moment na kwadrans przed jego zakończeniem, gdy po rzucie wolnym i główce Legia wyrównała.
– Nie jestem zadowolony z rezultatu tego spotkania – mówi trener Rafał Piętka. – Mimo, że sędzia swoimi decyzjami osłabił nas, w drugiej połowie Legia nie potrafiła sobie stworzyć idealnych sytuacji do zdobycia gola. Bramkę straciliśmy popełniając błąd ustawienia i o to mam pretensje do zawodników. Podsumowując był to mecz walki, a goście chyba byli nieco zdziwieni naszym ustawieniem i zaangażowaniem.
Tekst i fot. (pw)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie