Niedawno zarząd Miejskiego Klubu Sportowego Drwęca Golub-Dobrzyń wybrał prezesa. Został nim Grzegorz Górecki. Jak widzi przyszłość klubu?
– Jakie plany ma zarząd na najbliższe tygodnie?
- Z racji tego, że grupa seniorów rozpoczyna sezon już za niecały miesiąc, to na nich w tej chwili skupiona jest uwaga zarządu. Odbyliśmy spotkanie z zawodnikami, na którym przedstawiliśmy nasze spojrzenie na działanie klubu. Oczywiście w międzyczasie załatwiamy wszelkie formalności związane z dokumentacją klubową. Spotkaliśmy się już również z grupą trampkarzy, a w najbliższym czasie planujemy z juniorami starszymi. Prowadzimy też pierwsze rozmowy z potencjalnymi sponsorami.
– Poprzedni zarząd skarżył się na brak wsparcia ze strony sponsorów, władz i mediów. Czy nowy ma na to antidotum?
– Zdajemy sobie sprawę, że znalezienie sponsorów to nie taka łatwa sprawa. Nikt do nas sam nie zapuka. Nie ukrywam jednak, że właśnie w tym czasie potrzeby klubu są największe. Nie wszyscy pewnie o tym wiedzą, ale MKS Drwęca zaczyna generować koszty już od połowy stycznia, a dotacja z miasta pojawi się dopiero pod koniec kwietnia. Kolejną sprawą jest fakt, że przejęliśmy klub na lekkim minusie. Nie chcemy jednak nikogo naciskać zbyt mocno. Zamierzamy swoją pracą, determinacją i chęcią zmian w klubie pokazać potencjalnym sponsorom, że warto z nami współpracować. Mamy nadzieję, że to zaowocuje. Jeśli chodzi o wsparcie władz miasta, jestem spokojny. Sama obecność burmistrza, kierownika OSiR-u, prezesa PEC-u, radnego na walnym zebraniu członków klubu świadczy o tym, że zainteresowanie klubem jest. Media… Jeśli w klubie będzie się coś działo, to media same będą chciały o nas pisać. Kluczowe wydaje się być utrzymanie zespołu seniorów w V lidze.
– Planowane są zmiany personalne w składzie, polegające na sprowadzeniu zawodników, czy też kontynuacja dotychczasowej polityki gry wychowankami?
– Wszyscy, którzy choć trochę interesują się Drwęcą wiedzą, w jakim momencie przejęliśmy klub. Drużyna seniorska w rozsypce, tuż przed walnym zawiesiła treningi i odwołała najbliższe mecze kontrolne. Naszym priorytetem było odbudować morale zawodników i dograć do końca rundy, a w międzyczasie budować zespół. Nie gwarantujemy utrzymania, ale na pewno będziemy walczyć o pozostanie w V lidze. Oczywiście nie popełnimy błędów sprzed lat i nie będziemy ściągać armii zaciężnej. W mieście jest sporo chłopaków, którzy potrafią grać w piłkę. Niestety, wielu z nich zawiesiło sportową pasję lub grają w innych klubach. Nie mówimy jednak, że nie będzie zmian w zespole. Teraz mogę powiedzieć, że wrócili już m.in. Piotr Pukłacki, Artur Bączkowski oraz Damian Cyrklaff. Co dalej, to wszystko zależy od tego, jak potoczą się pewne kwestie.
– W minionym roku Drwęca cierpiała nie tylko na deficyt doświadczonych graczy, ale także na nikłe zainteresowanie kibiców. Jakie są pomysły na przyciągnięcie widzów na ul. Sportową?
– Na to pytanie jest chyba tylko jedna odpowiedź: jeśli zespół podejmie rękawicę i będzie walczył, to kibice będą chcieli to oglądać. Wiem, że będzie ciężko. Już na początku mamy bardzo trudnych przeciwników. Dla nas kluczowe będą jednak spotkania z zespołami z dołu tabeli. One są w terminarzu trochę później i mam nadzieję, że będziemy na nie przygotowani.
– Czy pod względem zarządzania klubem wzorujecie się na jakichś sprawdzonych przykładach z innych ekip?
– Obecnie nie możemy mówić o wzorowaniu się na jakimś konkretnym przykładzie. Minął dopiero tydzień. Nie ukrywam, że jesteśmy już po rozmowach z zarządem KS Piłkarz i wiemy, że sporo spraw można załatwić dużo prościej, niż to było robione do tej pory.
– Jest pan związany z Drwęcą od wielu lat jako zawodnik. Czy zamierza pan nadal grać, czy też skupić się na pracy działacza?
– Z Drwęcą związany jestem około 25 lat. Tu zaczynałem jako trampkarz. Grałem we wszystkich grupach wiekowych. W seniorach było kilka przerw spowodowanych kontuzjami. Zawsze jednak interesowałem się klubem. Miałem również epizod w zarządzie MKS-u po tym, jak Drwęca spadła do A-klasy. Udało się wtedy zrobić fajną otoczkę wokół klubu. Niedawno wróciłem na boisko, bo widziałem, że nie dzieje się dobrze. Chciałem również spróbować jeszcze swoich sił i pomóc chłopakom. Potrzebne było wsparcie w strukturach klubu i dlatego zdecydowałem się na wejście do zarządu. Nie zawieszam jeszcze butów na kołku. Priorytetem będzie jednak praca działacza.
– Były prezes narzekał na zawodników, dla których Drwęca nie była wartością wyższą. A czym dla pana jest ten klub?
– Kiedyś zawodnicy byli bardziej przywiązani do barw klubowych. Czasy jednak się zmieniły i nie ma się co temu dziwić, że nie jest to priorytetem. Czym dla mnie jest Drwęca? Jest klubem z miasta, w którym się wychowałem. Klubem, w którym grałem i spędziłem wiele godzin swojego życia. Poznałem w nim wielu wartościowych ludzi i przeżyłem chwile, których na pewno nie zapomnę do końca życia. Klubem, którego los nigdy nie będzie mi obojętny.
 
(pw)
fot. nadesłane
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie