W ubiegłym tygodniu drużyna Pawła Peplińskiego rozegrała dwa ligowe spotkania. W środę rozbiła u siebie LZS Bobrowo 5:1, a w sobotę na wyjeździe, grając z eksperymentalnie zestawioną linią defensywy, uległa Węgrowiance Węgrowo 3:5
Złe miłego początki
W środowe popołudnie na obiekt przy ulicy Sportowej zawitali piłkarze LZS-u Bobrowo. Drużyna z powiatu brodnickiego póki co jest typowym ligowym średniakiem, który jednak potrafi postawić faworytom twarde warunki.
– Pierwsza połowa spotkania była fatalna w naszym wykonaniu – przyznaje trener Drwęcy, Paweł Pepliński. – Graliśmy wolno, częściej podawaliśmy do tyłu niż do przodu. Trudno mi było przyglądać się temu z ławki trenerskiej i nie mogłem doczekać się gwizdka kończącego pierwszą część spotkania.
W przerwie w szatni gospodarzy padło kilka mocnych słów. Biało-niebiescy wyszli na drugą część spotkania niesamowicie zmotywowani i mimo że Drwęca już dwie minuty po wznowieniu gry przegrywała 0:1 po błędzie Bojanowskiego, to nie pozwoliła już swoim rywalom na nic więcej. Trzy minuty później wyrównał Dariusz Gołoś. W 55. minucie gospodarze wyszli na prowadzenie po golu Patryka Sitkowskiego. Kolejne minuty to dalsze bezlitosne punktowanie rywala. Dariusz Niburski dołożył jedną, a Dawid Pagie dwie bramki i spotkanie skończyło się wynikiem 5:1.
Hokejowy wynik w Węgrowie
W sobotę nasi zawodnicy wybrali się do Węgrowa na spotkanie z tamtejszą Węgrowianką.
– Obie drużyny miały w tym spotkaniu sporo sytuacji – mówi trener Pepliński. – Moja drużyna lepiej radzi sobie na szerokich i dobrze przygotowanych boiskach. Jednak mimo to do przerwy wygrywaliśmy 2:1, prowadząc dwiema bramkami już po 20 minutach spotkania. Mieliśmy kilka sytuacji na podwyższenie prowadzenia, ale najczęściej brakowało nam zimnej krwi przy wykończeniu.
Niestety druga połowa poszła naszej ekipie dużo gorzej. W tym spotkaniu z różnych względów szkoleniowiec naszej drużyny nie mógł skorzystać ze swoich podstawowych obrońców – Dariusza Gołosia, Marka Pietrzykowskiego i Szymona Jagielskiego. To niestety odbiło się na postawie defensywy. W niecałe 15 minut Drwęca straciła aż trzy bramki. Trzeba jednak oddać ekipie z Golubia-Dobrzynia to, że zasługiwała na co najmniej remis. Niedługo po bramce kontaktowej na 4:3 strzelonej przez Krzysztofa Guzowskiego, Drwęcy należał się rzut karny po faulu na Kacprze Piotrowskim, jednak arbiter spotkania nie zdecydował wskazać się na jedenasty metr. W końcówce gospodarze strzelili jeszcze jedną bramkę i spotkanie zakończyło się porażką naszej drużyny 3:5.
Najlepszą obroną jest atak?
Mimo sobotniej porażki nie da się nie zauważyć radykalnej odmiany w grze ofensywnej Drwęcy. Po 11. spotkaniach nasza drużyna ma 28 strzelonych bramek, z czego ponad połowa padła w ostatnich czterech spotkaniach. Skąd ta nagła metamorfoza?
– Ostatnio na treningach mocno pracujemy nad wykańczaniem akcji – informuje trener Drwęcy. – Przeszliśmy na bardzo ofensywny system 1-3-5-2, z szeroko rozstawionymi skrzydłowymi i zagęszczonym środkiem pola. Bardzo mnie cieszy przebudzenie naszych napastników. Patryk Sitkowski, Artur Pagie czy Dariusz Niburski w ostatnich spotkaniach nie tylko asystują, ale też przede wszystkim strzelają bramki i mam nadzieję, że będzie tak nadal. Ponadto po kontuzjach powoli wracają do drużyny Szymon Jagielski i Przemysław Rutkowski. Na pewno wzmocnią naszą ekipę przed kolejnymi trudnymi spotkaniami.
A takowe czeka Drwęcę już w najbliższy weekend, kiedy na obiekcie przy ul. Sportowej podejmie Stal Grudziądz. Początek spotkania w sobotę o 14.00.
(LB)
fot. archiwum
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie