Dzięki wyjazdowemu zwycięstwu z Naprzodem Jabłonowo Pomorskie w ostatni weekend, piłkarze i sympatycy klubu mogą nieco odetchnąć. Wizja spadku oddala się
Ekipa z Radomina do meczu przystąpiła mocno osłabiona, m in. brakiem Pawła Jachowskiego. Dodatkowo z kontuzją nadgarstka zmagał się Miłosz Szponikowski, który przy absencji rezerwowego bramkarza Stogowskiego zdecydował się jednak wystąpić w tym ważnym spotkaniu. Sokół szybko ruszył do ataku. Swoją sytuację mógł mieć Waldemar Jachowski, jednak piłka odskoczyła mu nieco za mocno. Już w 3. minucie było jednak 1:0. Sokół chciał iść za ciosem, ale Naprzód był czujny i po jednej z kontr Valentin Dah doprowadził do wyrównania. Kilka minut później gospodarze zdobyli drugą bramkę i po 15 minutach było już 2:1 dla Jabłonowa. Sokół mądrze konstruował akcje, ale nie potrafił się obronić przed kontratakami i popełniał proste błędy. Podopieczni trenera Rożka mieli do przerwy kilka doskonałych sytuacji do strzelenia bramki, ale piłka nie znalazła drogi do bramki.
Druga połowa początkowo nie rozpieszczała kibiców, ale z biegiem czasu oba zespoły stopniowo się rozkręcały. Ok. 70 minuty Radosław Gębski został sfaulowany w polu karnym, a jedenastkę na gola pewnie zamienił Przemysław Jachowski. Pięć minut później Waldemar Jachowski ustalił wynik spotkania.
- Wygraliśmy zasłużenie, co potwierdzili też nasi przeciwnicy – mówi Sławomir Rożek – Mimo problemów kadrowych pokazaliśmy charakter. Szczególnie chciałbym wyróżnić postawę Miłosza, który mimo podejrzenia złamania jednej z kości nadgarstka wystąpił i zaprezentował się znakomicie.
W przyszłym tygodniu Sokół pauzuje, bowiem Gryf Sicienko wycofał się z rozgrywek i za ten mecz nasi zawodnicy z automatu przypiszą sobie 3 punkty. Za dwa tygodnie Sokoła czeka wyjazd do Złotorii na mecz z tamtejszym Flisakiem.
(red)
fot. archiwum
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie