Sokół Radomin sprawił miłą niespodziankę swoim kibicom wygrywając na wyjeździe z liderem V ligi – Strażakiem Przechowo.
Przed Sokołem stanęło w niedzielę bardzo trudne zadanie – pokonania rywala, który ostatni mecz przegrał wiosną ubiegłego roku. W 15. minucie gospodarze objęli prowadzenie. Akcję zapoczątkował źle wyrzucony aut, po którym nastąpił kolejny błąd obrony i w konsekwencji piłka znalazła się pod nogami napastnika, który najpierw kiwnął bramkarza, a następnie wbił futbolówkę do pustej bramki.
W 18. minucie Sokół Radomin odpowiedział. Po rzucie wolnym Przemysława Jachowskiego, piłka odbiła się od poprzeczki i wpadła do bramki. Po tej wymianie ciosów obie drużyny skupiły się na grze w środku pola. Po zmianie stron obraz gry był podobny. Strażak utrzymywał się przy piłce, ale Sokół nie dopuszczał do groźnych sytuacji. W 60. minucie akcję zapoczątkował Waldemar Jachowski. Wymienił piłkę ze Stefańskim, potem z Pawłem Jachowskim a w końcu ponownie zagrał przed bramkę do Stefańskiego, a temu pozostało tylko dołożenie stopy. Strażak zaatakował odsłaniając się w obronie. Sokół miał jeszcze trzy dobre okazje, ale brakowało precyzji przy opanowaniu piłki. Końcówka meczu to już wrzutki „na aferę”, które jednak rozbijały się o obronę Sokoła
– Mocno przygotowywaliśmy się do tego meczu – mówi trener Sławomir Rożek. – W efekcie rywale może prowadzili grę, ale byliśmy na tyle zorganizowani, że nie dopuszczaliśmy ich do dobrych okazji. Sprawiliśmy miłą niespodziankę. Kosztowało nas to sporo sił, ale nie ma euforii. Chcemy grać dobrze w kolejnych meczach. 
 
(pw)
fot: FB Sokoła Radomin
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie