Drugie wiosenne zwycięstwo Sokoła Radomin stało się faktem. Po zaciętym spotkaniu podopieczni Sławomira Rożka wywalczyli trzy punkty przed własną publicznością z Unią Wąbrzeźno
Patrząc na terminarz można powiedzieć, że Sokół to co najgorsze ma już za sobą. Spotkania z Zawiszą i Sportisem do najłatwiejszych nie należały, tym bardziej że menedżer „Sokołów” miał podczas tych meczów bardzo krótką ławkę rezerwowych. W niedzielne popołudnie do Radomina zawitali zawodnicy Unii, którzy wiosną szybkimi susami chcieli uciec z dolnych rejonów tabeli.
Pierwszy kwadrans spotkania upłynął zgodnie ze scenariuszem, który w tym sezonie radominianie często wcielają w życie. Gości przeważali, a nasi zawodnicy dość ciężko wchodzili w to spotkanie. Z biegiem czasu jednak ich gra wyglądała coraz lepiej. Od początku było widać, że będzie to mecz walki. Sędzia co chwile zatrzymywał mecz po kolejnych faulach, dość szybko pokazując dwie żółte kartki i chłodząc tym samym nieco zbyt gorące głowy zawodników. Pierwszą groźną okazję gospodarze mieli po strzale Pawła Jachowskiego w 25 minucie, jednak na wysokości zadania stanął bramkarz. Generalnie Sokół w pierwszej połowie postawił na grę długimi, górnymi piłkami do swoich rosłych napastników i trzeba przyznać, że kilka razy po takich zagraniach pachniało bramką. W 41. Minucie po dograniu z rzutu rożnego Dawid Muchewicz doskonale odnalazł się w polu karnym i było 1:0 dla gospodarzy.
Druga połowa rozpoczęła się bardzo dobrze dla Sokoła, bowiem Waldemar Jachowski po akcji prawą stroną huknął w stronę bramki Unii i naprawdę niewiele zabrakło, by mógł cieszyć się z gola. Kilka minut później licznie zgromadzeni kibice Unii mieli powody do świętowania, bowiem cudownym golem z rzutu wolnego popisał się Paweł Mazurowski. Ta bramka zdecydowanie dodała wiatru w żagle gościom ale widać było, że gospodarze nie podłamali się i konsekwentnie grali swoje. Około 65. minuty Tomasz Liszaj miał dobrą sytuację do strzelenia bramki, ale ofiarną interwencją popisał się Szponikowski. Dziesięć minut później kibice gospodarzy wpadli w euforię, kiedy po celnym strzale zza pola karnego Piotr Marcinkowski wyprowadził Sokoła na prowadzenie. Ostatni kwadrans gry upłynął na mądrym i spokojnym utrzymywaniu się przy piłce przez zawodników trenera Rożka. Jest to rzecz, którą nieczęsto widuje się na tym poziomie rozgrywkowym. Do końca spotkania nie działo się już zbyt wiele i po ostatnim gwizdku nasi zawodnicy mogli fetować zwycięstwo.
– Cieszę się że wygraliśmy – mówi trener Rożek – W przeciągu całego spotkania byliśmy drużyną lepszą. Nasze boisko nie pozwala póki co na kombinacyjną grę, stąd dużo długich piłek. Jedyne czego żałuje to to, że nie udało nam się szybciej „zamknąć” tego meczu, przez co do końca musieliśmy uważać na wynik. Warto również podkreślić, że w pierwszych trzech meczach wiosennych zrobiłem łącznie cztery zmiany, tyle ile dziś podczas jednego spotkania. Możliwość rotacji w składzie jest dla mnie naprawdę bardzo ważna.
Po tej kolejce Sokół Radomin ma 18 punktów i zajmuje 10 miejsce w lidze. W przyszłą sobotę naszych zawodników czeka wyjazdowy mecz z Mustangiem Ostaszewo.
Tekst i fot. (LB)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie