
Garbata, brzydka, prawie czarownica warząca zioła. Czy taka była królewna Anna Wazówna? Odczarowujemy ten obraz w rozmowie z historykiem Magdaleną Świencką.
– Pani Magdaleno, jest Pani pasjonatką życia Anny Wazówny, a ja jestem tej postaci bardzo ciekawa. Chciałabym ją poznać, ale nie od strony politycznej, historycznej tylko ludzkiej, uczuciowej.
– To będzie trudne zadanie. Będziemy musiały dywagować. Jest to kobieta, o której niewiele wiemy pod kątem uczuć. Nawet to jak wyglądała jest tajemnicą.
– No właśnie. To od tego zacznijmy. Brzydka i z garbem? Ja w to nie wierzę. Przecież nie zachował się jej żaden portret, to skąd taki jej obraz?
– Nie zachował. Obraz jaki posiadamy na zamku to wyobrażenie królewny namalowane przez autora. Ale faktem jest, że w źródłach historycznych pisze się o Annie, że miała blond włosy.
Na portrecie ma ciemne. Mama Anny Wazówny Katarzyna Jagiellonka była blondynką, więc można założyć, że Anna wdała się w matkę.
– No właśnie, równie dobrze ja mogłabym namalować jak ją sobie wyobrażam. No to już jedno odczarowanie Wazówny mamy. Blondynka. Co więcej wiemy o jej urodzie?
– Na pewno wysoka jak na tamte czasy. Przypomnę, że Anna rodzi się w 1568 roku. Miała 168 cm wzrostu. W źródłach czytamy, że wiotka, smukła. Urokliwa, delikatne palce, małe stópki. Znamy nawet rozmiar jej buta, 24 cm, czyli nosiła 38. Nie zachowały się żadne potwierdzone portrety Anny Wazówny. Może zostaną odkryte, może są w jakichś zbiorach, tego nie wiemy. Nie ma potwierdzonego jej portretu na tę chwilę. Ale mamy portrety Katarzyny Jagiellonki, jej matki. Jeżeli wdała się w matkę to...
– ...to była piękną kobietą. To ja nie rozumiem, skąd się wzięły te opinie, że była brzydka?
– No może stąd, że jest jeszcze jedna Anna Wazówna, której portret znamy. Ale ona była nie siostrą jak nasza królewna, tylko najmłodszą córką Zygmynta III Wazy. Niezbyt urodziwa, co na tym potwierdzonym historycznie portrecie widać. Poza tym ta druga Wazówna posługiwała się trzema imionami, a nasza Wazówna tylko jednym. Więc mamy do czynienia ze zwykłą pomyłką. Na pewno znaleźlibyśmy opis Wazówny, gdyby była garbata czy jakoś zdeformowana. W tamtych czasach nie oszczędzano nikogo i opisywano te defekty, że ktoś powłóczy nogą, że ma wyłupiaste oczy, itd. A o Annie nic takiego nie napisano. Zaś jak już wspomniałam, są zapiski, że była urokliwa. Poza tym mama Anny Wazówny była tak piękna, że szalał za nią sam Iwan Groźny. Być może Anna wdała się w matkę.
– Czyli królewna Anna Wazówna była wysoką blondynką. Z wianuszkiem adoratorów, jak się okazuje, co również może być dowodem na to, że była piękna.
– Faktycznie o jej względy zabiegało kilku austriackich książąt: Maksymilian, Ernest i Maciej. Ale też czytamy o Andrzeju i Baltazarze – bratankach Stefana Batorego i Janie Jerzym Hohenzollernie. No i Gustaw Brahe.
– Aż siedmiu?
– Siedmiu oficjalnie. Ilu było poza tymi, nie wiem. Tak jak mówiłam, była skryta. I tak samo jej dwórki dochowywały tajemnic. Ale podkreślam, jest w zbiorach wiele listów, które historycy odkrywają sukcesywnie, więc być może wpadną im w ręce jakieś miłosne listy Anny Wazówny do kogoś lub kogoś do niej.
– A którego kochała?
– Nie wiadomo. Źródła podają, że ponoć Maksymilian nie był jej obojętny. Ponoć również Hohenzollerna lubiła, ale wątpiła w szczerość jego uczuć. Nie zgodziła się oddać mu ręki, gdyż obawiała się, że jego miłość nie jest szczera, że chce ją wykorzystać politycznie. Gustaw Brahe kochał się w niej. Ale też go nie wybrała. Takie to były czasy wtedy. Małżeństwa to były polityczne układy. Wysyłano portrety sobie wzajemnie między państwami. Oczywiście portrety były odpowiednio dobrze namalowane, aby małżonkowi spodobała się narzucona politycznie wybranka. Małżonkowie się nie widzieli. Chociaż zdarzały się wyjątki. Tak było u mamy Anny Wazówny, wspomnianej Katarzyny Jagiellonki.
– Jak było?
– Katarzyna Jagiellonka zakochała się w Janie III Wazie, późniejszym królu Szwecji. Miłość wielka. Oni zobaczyli się na własne oczy, a nie na portretach. No i wpadli. A miłość to była nieoczywista. Ona lat 36, a on 25. Ona katoliczka, on luteranin. A mimo tego zakochali się w sobie bez pamięci. Historycy podają, że Jan w trakcie małżeństwa nie miał kochanki.
– Lubię takie romantyczne historie. Coś więcej?
– Ależ proszę bardzo. Brat Jana Eryk, zwany nie bez powodu szalonym, wrzucił Jana i Katarzynę do więzienia.
– Już po ich ślubie?
– Tak. Bał się, że brat Jan strąci go z tronu. Katarzyna z rodu Jagiellonów to była partia, no co tu dużo mówić, Jagiellonowie rządzili. Więc Eryk bał się nie bez powodu. I oni w tym więzieniu proszę sobie wyobrazić przesiedzieli razem około 5 lat.
– Tak go kochała, że go nie zostawiła.
– Dokładnie. Chociaż Eryk mówił Katarzynie, że może wrócić do Polski. Ale nie zrobiła tego. Nie zostawiła Jana. Nosiła pierścień z napisem: Nic nas nie rozdzieli prócz śmierci.
– Do czego jest zdolna zakochana kobieta. Same kłody pod nogi, ale jak kocha to trwa. Tak sobie myślę, czy Anna nie wdała się w matkę. Może też szukała takiej miłości, szczerej i wprost?
– Mogło tak być. Anna na pewno znała historię miłości matki i ojca. Myślę, że chciała wyjść za mąż z uczucia. Ale takiej miłości nie znalazła. Wokół Anny Wazówny zawsze kręcili się mężczyźni. Ciężko tylko stwierdzić czy ze względu na to, że darzyli ją uczuciami, bo tak im się podobała, czy może dlatego, że jako badaczka, uczona, co było ewenementem wśród kobiet na tamte czasy, rozmawiała z mężczyznami na tematy naukowe. To jest właśnie zagadka.
– A może i to, i to. A jaki miała charakter?
– Jej ciotka Anna Jagiellonka, czyli siostra Katarzyny Jagiellonki mówiła, że Janusia nie boi się niczego, jest jak drab. A jej brat Zygmunt III Waza bardzo ją cenił. Przed naradami, jak już był królem w Polsce, zawsze najpierw rozmawiał z siostrą. Jest taki zapisek, w którym czytamy: „mocniejsza głowa niż on sam”, a odnosi się to do przewagi Anny nad jej bratem. Dlatego ją pytał o zdanie, liczył się z jej opinią. No i jej wiara też świadczy o jej mądrości.
– W sensie?
– Była luteranką. Brat katolikiem. Ciotka katoliczką. Jej marszałek dworu katolikiem. Bez znaczenia było dla niej to, w co ktoś wierzy, czy jakie ma pochodzenie. Ważne było, kto jakim jest człowiekiem. To była ta mądrość.
– Bardzo oświecona kobieta. Na tamte czasy, ale i w obecnych można by było brać z niej przykład.
– Też tak uważam.
– Zastanawiam się czy czuła się spełniona. Czy była szczęśliwa. Nie znalazła miłości jaka była dana jej matce. I sobie odpuściła.
– Nie znalazła. Ona trafia do Golubia-Dobrzynia już po 40-stce. I kręcą się wokół niej ciągle mężczyźni. Ale Anna już wtedy chyba zawiesza chęć związania się z kimkolwiek i poświęca się swoim badaniom. Chorowała zapewne na to samo co jej matka. Wgniecenie podstawy czaszki. Dużo objawów neurologicznych, omdlenia. Nie wiemy czy w wyniku przebytej innej choroby czy to genetycznie. Skupia się na warzeniu ziół, odkrywaniu leków. Jako pierwsza uprawia tytoń. I faktycznie wtedy chyba odpuszcza swoje uczuciowe życie. Jest taka historia przekazywana ustnie, jak to Anna spaceruje z mężczyzną po ziemi golubsko-dobrzyńskiej. On jej prawi komplementy, a ona mu mówi: „Słuchaj, słuchaj jak słowiki śpiewają”.
– Bagatelizuje go.
– Tak. Bo już jest na tym etapie, że nie szuka drugiej połówki. Ale ponoć wieś Słuchaj wzięła nazwę od tej historii i faktycznie dużo na tych terenach słowików. Anna Wazówna była silna i jednocześnie uparta. Znalazłam zapisek „wyjątkowa białogłowa”. Miała władzę i wiedzę. Dbała o swoje dwórki, nie tylko świetnie je wydawała za mąż, ale uczyła je. Jako starosta Brodnicy i Golubia-Dobrzynia dbała o mieszkańców. Tak mądrej, pewnej siebie kobiety mógł sprostać tylko pewny siebie mężczyzna.
– No i jeszcze musiała być chemia?
– No nie zaiskrzyło z żadnym.
– Czyli mamy królewnę piękną, mądrą, ale nieszczęśliwą, bo nie dana jej była wielka miłość. Poświęciła się innym i nauce. To smutne, ale i piękne.
– Odczarowałyśmy Annę Wazównę?
– A to już czytelnicy ocenią. Mi ją Pani odczarowała. Dziękuję serdecznie za rozmowę.
– Dziękuję.
Rozmawiała Aneta Gajdenska, fot. artinpoland.weebly.com i nadesłane
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie