Drwęca Golub-Dobrzyń była o krok od doprowadzenia do remisu od stanu 0:2 z Pomorzaninem Serock. W ostatniej minucie mieliśmy do czynienia z radością, wściekłością i czerwoną kartka
W sobotę Drwęca Golub-Dobrzyń podejmowała na własnym boisku Pomorzanina Serock. Jest to ostatni zespół w tabeli V ligi, ale w przerwie zimowej wzmocnił się. Było więc wiadomo, że Drwęcy nie będzie łatwo. W pierwszej połowie dwie dobre okazje na doprowadzenie do sytuacji bramkowych miał Kacper Piotrowski. Dwukrotnie urywał się obrońcom, dogrywał, ale piłki w polu karnym nie znajdowały adresata. W 30. minuty strzał z dystansu oddał Niburski, który w tym spotkaniu zagrał na swojej tradycyjnej pozycji napastnika. W 43. minucie do gospodarzy uśmiechnęło się szczęście. Obrońca – Kończalski dotknął piłkę ręką, ale było to zagranie przypadkowe i arbiter uznał, że w tej sytuacji karny dla gości z Serocka się nie należy.
Po zmianie stron w 57. minucie goście objęli prowadzenie. Po wrzutce w pole karne gracz rywali skierował futbolówkę do pustej siatki. W 75. minucie było już 0:2, a Drwęca przeszła do ustawienia 3 obrońcami, 4 pomocnikami i 3 graczami z przodu. To ryzykowne ustawienie narażało drużynę na kontry, ale na posterunku był bramkarz – Szponikowski. W 87. minucie do prostopadłego podania wyszedł Guzowski i podciął piłkę nad bramkarze Serocka zdobywając gola kontaktowego. W tym momencie było jeszcze kilka minut czasu na odrobienie strat. Drwęca postawiła wszystko na jedną kartę. W ostatniej minucie meczu Marcinkowski wbiegł w pole karne, odegrał do Piotrowskiego, a ten zdobył gola. Niestety sędzia dopatrzył się spalonego. W ferworze emocji zawodnik Drwęcy – Piotrowski powiedział nieco za dużo i zobaczył drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę.
– Drużyna Serocka z perspektywy meczu była lepsza, ale trzeba przyznać, że i my mieliśmy nieco pecha - podsumowuje trener Paweł Pepliński. – Mecz ułożył się nieco podobnie jak z Torem Laskowice. Wciąż trwa budowa tego zespołu i przestawianie się zawodników do nowych realiów.
(pw)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
a kogo to obchodzi