Mimo niezłej pierwszej połowy i wyniku 2:1 do przerwy, Drwęca Golub-Dobrzyń ponownie zeszła z boiska pokonana. Podopieczni Pawła Peplińskiego mieli przebłyski niezłej gry, ale to nie wystarczyło na LZS Świedziebnię
Przed tym spotkaniem bilans ostatnich trzech meczów raczej nie napawał optymizmem - 0 punktów i 15. straconych bramek. Tym razem nasi zawodnicy zmierzyli się na własnym obiekcie z piłkarzami ze Świedziebni, z którymi jesienią zremisowali 1:1.
Spotkanie od początku przebiegało w niezłym tempie. Goście najlepsze okazje mieli ze stałych fragmentów, kiedy ich rzuty wolne nieco postraszyły Bojanowskiego. Drwęca Golub-Dobrzyń próbowała się odgryzać, ale nie wynikało z tego zbyt wiele. Sprawy nabrały tempa w ostatnim kwadransie pierwszej połowy. Najpierw goście objęli prowadzenie po jedenastce, podyktowanej za faul w polu karnym Drwęcy. Chwilę po wznowieniu doskonałą okazję do wyrównania miał Rutkowski, ale bramkarz ofiarnie wybronił strzał. Po rzucie rożnym zakotłowało się w polu karnym gości a nasi zawodnicy sygnalizowali, że piłka przekroczyła linię bramkową po strzale Guzowskiego. Arbiter początkowo bramki nie uznał, ale po konsultacji z liniowym zmienił zdanie i zrobiło się 1:1. Drwęca poczuła krew i chwilę później po faulu w polu karnym na Guzowskim z karnego strzelił Gołoś.
W drugiej połowie tempo nieco spadło. Widać było, że Drwęca Golub-Dobrzyń zamierza za wszelką cenę utrzymać korzystny rezultat. Dopóki starczyło sił, nasi zawodnicy stosowali bardzo wysoki pressing, co było bardzo skuteczne. Niestety, wraz z upływem czasu piłkarze trenera Peplińskiego zaczęli słabnąć, co skrzętnie wykorzystali goście. W ostatnim kwadransie gry Świedziebnia najpierw wyrównała po bliźniaczej sytuacji, jaka miała miejsce w pierwszej połowie. Znowu po rzucie rożnym sędzia początkowo nie uznał bramki, by następnie wskazać na środek boiska. Ta sytuacja podcięła naszym skrzydła i w doliczonym czasie gry po akcji środkiem napastnik gości ustalił wynik spotkania na 3:2.
Warto odnotować jeszcze kuriozalną sytuację, jaka miała miejsce pod koniec spotkania. Jeden z rezerwowych Drwęcy odmówił wejścia na murawę, będąc wyraźnie niezadowolonym z liczby minut, które miałby rozegrać. Zawęziło to znacznie możliwości dokonania zmian zmęczonych graczy trenerowi Peplińskiemu i niewykluczone, że mogło mieć to wpływ na końcowy rezultat spotkania.
Mimo kolejnej porażki, sytuacja ligowa Drwęcy nie jest najgorsza, bowiem zajmuje ona 7. miejsce z 28. punktami na koncie. Jednak tabela A-klasy jest na tyle spłaszczona, że kolejne porażki mogą naprawdę skomplikować naszym sytuację. 1 maja ekipę trenera Peplińskiego czeka wyjazdowy mecz z sąsiednią w tabeli Gwiazdą Starogród.
Tekst i fot (LB)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie