Reklama

Nasza Koko(wicz) [wywiad]

19/01/2022 11:27

Australijski Star Central Magazine napisał o niej utalentowana. To w jej kreacjach chodzi Ida Nowakowska. To właśnie jej światowa platforma sprzedaży odzieży SHEIN zleciła zaprojektowanie ubrań. A ona jest nasza. Dziewczyna z Radomina. Lidia Kokowicz. Zapamiętajcie to nazwisko.

Masz dopiero 29 lat. Jesteś po grafice komputerowej. Przed Tobą dyplom krakowskiej szkoły mody (SAPU). A już ubierasz gwiazdy, projektujesz dla marki znanej na całym świecie. Zapytam krótko: jak to się robi?

– A ja odpowiem krótko: pasja, upór i zawziętość.

Nie wystarczyła Ci grafika komputerowa?

– Zawsze we mnie grała artystyczna dusza. Już w dzieciństwie byłam sfiksowana na rysowanie. Nie tylko „ubierałam” postacie, ale skupiałam się na dodatkach. Ta moda we mnie siedziała. Więc jak skończyłam jedne studia, postanowiłam rozpocząć naukę w szkole mody w Krakowie. Szczęśliwie udało mi się dostać stypendium na pierwszy rok. Bo to szkoła odpłatna. Trwa 2,5 roku. Za miesiąc robię dyplom.

Czy to ciężkie studia?

– Na początku jest miło i przyjemnie. Ale to tylko pozory. Potem łzy, wysiłek, brak sił. Nie każdy jest w stanie to znieść. Zostają najtwardsi. A ja jeszcze bardziej musiałam podnieść poprzeczkę. Zadałam sobie pytanie: skończę szkołę i co dalej? Więc dołożyłam sobie więcej. Postanowiłam, ucząc się, „odrabiając lekcje”, dodatkowo wziąć sprawy w swoje ręce. I to o co pytałaś: jak to się robi, to właśnie efekt tego, że wzięłam.

Co to znaczy? Wysyłałaś swoje ubrania do gwiazd?

– Nie tyle ubrania, co profesjonalne zdjęcia moich ubrań na modelkach, stylizacje z moimi projektami. I nie do gwiazd, ale do ich stylistów.

Dużo?

– Oj, bardzo dużo. I bardzo długi czas było wielkie nic, wielkie rozczarowanie. Czekałam na odpowiedź, wypatrywałam czy coś wykorzystają, czy mi napiszą. I nic. Tylko to jest właśnie to, co powiedziałam na początku, upór. Nie poddałam się. I to, że Ida Nowakowska wystąpiła w mojej kreacji, w sesji promującej You Can Dance, to właśnie efekt tego uporu. A potem to już poszło. I ja to bardzo przeżywam. Zdarzało mi się płakać, bo nie mogłam uwierzyć w propozycje jakie dostaję. A teraz to już nie mam czasu płakać.

Jak zobaczyłam tę zieloną spódnicę z frędzlami, którą zaprojektowałaś dla SHEIN i którą zaprezentowała włoska blogerka modowa, to powiem Ci, muszę ją mieć.

– Dziękuję. Projektowanie dla SHEIN, ubieranie gwiazd i oczywiście dostanie się do finału międzynarodowego konkursu OFF Fashion to dla mnie mega ważne sprawy. Co prawda OFF Fashion nie wygrałam, ale pamiętam jak dostałam od Marcina Paprockiego wiadomość na Instagramie, że bardzo podobały mu się moje projekty. Zauważono moją pracę.

Jest w nich coś świeżego. Patrzę na ten zestaw z sesji Idy Nowakowskiej. Niby wszystko już było: i taśmy, i asymetria, i nawet ten print z farbą. Jednak Ty to tak zaprojektowałaś, że nie można oderwać od Idy wzroku.

– Staram się zawsze coś dodać, kombinować. Ale nawet ten materiał to nie jest nadruk. tylko sama chlapałam po nim farbą. Serio. Aby powstało coś co będzie właśnie świeże, inne, nietuzinkowe. Lubię być inna. I takie projekty tworzę.

Jeden z pisarzy kiedyś powiedział. Wena? Siadam do biurka zawsze o 9 rano. Jak przyjdzie wena to cześć, jestem gotowy. A jak u Ciebie?

– To jest różnie. Idę ulicą i coś mi wpadnie do głowy. Albo długo nic nie wpada (śmiech). Tydzień bez weny! Bo nie zawsze jest tak jak się mówi, że najważniejsze to zacząć, a potem pójdzie. No nie w projektowaniu. Ale generalnie jestem twórcza. Zależy mi bardzo i to jest moje marzenie, aby stworzyć coś, czego jeszcze nie było. Wiem, że to może wybujałe, ale chciałabym, aby kiedyś powiedziano o mnie, że to ja jako pierwsza...

Ja się właśnie zastanawiam czy to możliwe. Teraz wracają wielkie kołnierze rodem z muszkieterów. Czy wszystko już w modzie wymyślono i tylko zostają wariacje na ten temat?

– Są wariacje. Moda wraca. Projektanci, którzy zapoczątkowali pewne trendy, odkryli je, teraz sami odświeżają swoje projekty sprzed lat. Przerabiają siebie samych. Ale może wpadnę na coś, czego jeszcze nie było.

A co Twoim zdaniem nigdy nie wyjdzie z mody?

– Tu nie będę oryginalna. Mała czarna, czarne spodnie, biała koszula. To jest baza. Ja sama właściwie od niedawna dodałam trochę koloru do swojej własnej garderoby. Bo pomyślałam, no tak nie może być, moje projekty są tak barwne, a ja ubieram się monochromatycznie.

Bawisz się nie tylko kolorami, ale i formą.

– Uwielbiam geometryczne cięcia, asymetrię, duże rękawy. Nieoczywistości. Awangardę, ale do noszenia na ulicy.

Czy potrafisz szyć?

– Tak, wciąż się uczę. W szkole nie mamy tego zbyt wiele. Uczą projektowania i projektant to nie krawiec. Ale lubię poznać wszystko od podstaw, więc zaczęłam chodzić też na zajęcia z szycia i nauczyłam się tego. Jestem zdania, że projektant powinien znać podstawy szycia i kroju. Aczkolwiek niekiedy wolę dać projekt do odszycia osobie z wieloletnim doświadczeniem.

Komik śmieszny na scenie, ale często jest smutasem w domu. Projektant tworzy odjechane ubrania, a prywatnie?

– Prywatnie jestem odjechania jeszcze bardziej, w głowie mam kompletnego świra (śmiech). Jestem po prostu sobą. Nie widzę powodu, abym miała udawać kogoś innego. Lubię być oryginalna czy to w tym co projektuję, czy w życiu.

Witaj w klubie (śmiech).

– Powiem więcej. Mam jeszcze bardziej odjechane pomysły na projekty dla facetów niż dla kobiet. No już czas najwyższy, aby zaprojektować coś dla panów, prawda? Skupiam się teraz na dyplomie, ale potem działam.

No to już się boję, bo te aktualne trendy w modzie męskiej.... Ja nie wiem, jak bym się czuła na randce z facetem, który ma na sobie więcej koronek ode mnie.

– Nie! Nie idę w tym kierunku (śmiech). Jestem mega tolerancyjna, mam przyjaciół z różnych środowisk, ale mimo moich awangardowych projektów uważam, że kobieta powinna być kobieca, a facet męski w ubiorze. Tak to widzę.

A recykling w modzie.

– Jestem za slow fashion, eko moda ... chcę w swoich projektach wykorzystywać jak najwięcej recyklingu. Stella McCartney to zapoczątkowała i tego nurtu już się nie zatrzyma, nie można wręcz. Staram się też wynajdywać różne perełki w second handach, na przykład kurtki. Robię ich lifting, tuning, maluję na nich. Zapraszam na mojego Facebooka, można zobaczyć jedną z takich kurtek. Odzyskują nowe życie. Świeżość.

Mówisz, że posypały się propozycje...

– Tak. Ostatnio odezwała się zagraniczna firma obuwnicza. Chcieli, bym zaprojektowała dla nich linię obuwia. Ale nie przystałam na propozycję. Teraz dyplom najważniejszy. Tym bardziej, że to forma konkursu. Zasiadają w jury gwiazdy mody. Zależy mi, by zaprezentować jak najlepiej swoje projekty.

Tak sobie myślę... mówisz o uporze i zacięciu, ale to chyba kwestia Twojej odwagi, że wchodzisz z przytupem w tę branżę.

– Moi koledzy i koleżanki ze szkoły mnie często o to pytają, zresztą tak jak ty, jak ci się to udało. Może faktycznie to kwestia odwagi. Bo mi jej nie zabrakło. Niektórzy młodzi projektanci są w swoich projektach zachowawczy, ale też w zawalczeniu o siebie. A ja nie mam żadnych oporów ani w projektach, projektuję to co czuję i nie zastanawiam się czy wypada, czy nie przesadziłam. Bo na co mam czekać. I tak samo nie mam oporów w pokazywaniu tego co stworzę, pukaniu od drzwi do drzwi. To się samo nie wzięło.

Dokładnie. Dlatego życzę Ci niekończącej się odwagi.

– Dziękuję.

Dziękuję za rozmowę.

 

Rozmawiała Aneta Gajdemska, fot. nadesłane

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Golub-cgd.pl




Reklama
Wróć do