Reklama

Nauczyciel i podróżnik [wywiad]

27/02/2024 15:21

Niewielu mieszkańców naszego powiatu może się poszczycić tytułem zdobywcy Korony Gór Polskich. Jednym z nich jest Janusz Gurtowski z Golubia-Dobrzynia. W ramach cyklu o pasjonatach i ciekawych ludziach opowiada o swojej pasji do poznawania Polski oraz potencjale turystycznym regionu

Panie Januszu jest Pan nauczycielem oraz podróżnikiem. To prawda, że zdobył Pan Koronę Gór Polskich?

– W 1997 roku ustanowiono Koronę Gór Polski. Aby zostać jej zdobywcą, trzeba wejść na najwyższe szczyty wszystkich polskich gór, pokonując siłą własnych mięśni ponad 30 tysięcy metrów nad poziomem morza. Koronę tworzy 28 najwyższych szczytów wszystkich pasm górskich naszego kraju. Ja wraz z żoną i zaprzyjaźnionym małżeństwem swoją przygodę ze zdobywaniem Korony rozpocząłem 5 lipca 2015 roku od zdobycia Łysicy, a zakończyłem 29 czerwca 2018 roku zdobyciem Wysokiej Kopy w Górach Izerskich. Cała zabawa polega na tym, żeby wejść na te 28 szczytów, zrobić zdjęcie z datownikiem i przystawić pieczątkę w książeczce. Każdy członek Klubu Zdobywców Korony Gór Polski może ją nabyć w Oficynie Wydawniczej AMOS. Z wypełnioną książeczką należ stanąć przed Lożą Zdobywców Korony, gdzie zostaje przeprowadzony egzamin. Po pozytywnym zaliczeniu egzaminu następuje pozytywna weryfikacja zdobycia KGP. Weryfikacja daje prawo używania godności Zdobywcy KGP. Zdobywca staje się członkiem elitarnego Klubu Zdobywców KGP. Otrzymuje również prawo noszenia stosownej odznaki, nie do kupienia na Allegro, z indywidualnym numerem. Ja mam numer 1975. W chwili obecnej Koronę Gór Polskich zdobyło około 7 tysięcy osób.

Który ze szczytów zdobywało się najtrudniej i dlaczego? Jak wygląda zdobywanie Rysów?

– Pytanie, który szczyt był najtrudniejszy do zdobycia jest pytaniem trudnym. Pierwsza myśl to Rysy, bo raz wysokość, a dwa minimum 5 godzin wspinaczki w jedną stronę. Druga w kolejce to Babia Góra zdobyta Percią Akademików, wcale nie jest łatwa. Mocno w pamięci utkwiło mi zdobywanie Lackowej, czyli najwyższego szczytu Beskidu Niskiego, tzw. szlakiem Ściany Płaczu. Mieszkaniec powiatu golubsko-dobrzyńskiego chcąc zdobyć Koronę Gór Polskich, musi troszkę zacisnąć zęby. W góry trzeba jechać kilka godzin. To minus, ale są też plusy. Dojazd można, a nawet trzeba połączyć ze zwiedzaniem tego co jest po drodze. Zabytków historycznych i przyrodniczych jest mnóstwo w każdym regionie naszego kraju.

Interesuje się Pan również historią, którą połączył Pan ze zdobywaniem Korony Gór Polskich.

– Zdobywanie szczytów Korony Gór Polski doskonale połączyłem z moją pasją, która po części stała się zawodem – historią. Dla mnie w historii najciekawsze jest to czego nie uczy się w szkole. Myślę, że uczniów też to by bardziej zainteresowało.

Czy nasz powiat może być perełką turystyczną regionu?

– Jeżdżąc po Polsce, często zastanawiam się, co można zrobić, aby rozwinąć turystykę w naszym powiecie. Wszak turystyka to źródło wcale niemałych dochodów. Najbiedniejsza kiedyś Galicja dzisiaj kwitnie dzięki turystyce. My mamy zabytki z Zamkiem Golubskim i Ośrodkiem Chopinowskim w Szafarni, pomniki przyrody. Mamy lasy, jeziora i oczywiście Drwęcę. Wystarczy dobrze pomyśleć jak zrobić z tego odpowiedni użytek. Wkrótce zapraszam Państwa – czytelników i mieszkańców regionu na moją stronę internetową januszgurtowski.pl, gdzie znajdą się opisy moich podróży i pomysły dotyczące turystyki w regionie.

Panie Januszu, czy zdobycie Korony Gór Polskich zakończyło Pana eskapady w polskie góry?

– Wręcz odwrotnie. Szukam kolejnych wyzwań turystycznych. Obecnie wraz z małżonką jesteśmy w trakcie zdobywania Korony Bieszczad.

Dziękuje za rozmowę.


 

Rozmawiał Szymon Wiśniewski

Fot. Zbiory prywatne

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Golub-cgd.pl




Reklama
Wróć do