Reklama

Społecznik i pasjonat – ojciec i syn

26/01/2024 08:27

Tym razem w ramach cyklu prezentującego pasjansów regionu przedstawiamy Józefa i Dariusza Pietrzaków z Golubia-Dobrzynia. Pierwszy jest jednym z najdłużej sprawujących mandat radnego w Golubiu-Dobrzyniu. Drugi – syn, to fotograf i kreator filmowy

Darek, dlaczego zajmujesz się fotografią/filmem?

– Przygoda z obrazem zaczęła się już od młodych lat, ponieważ brat zaraził mnie obrazem, czyli oglądaniem filmów. Gdy wypożyczalnie kaset video były na fali, cały czas wypożyczało się filmy i oglądało. Zawsze dziadek Leonard dawał mi kieszonkowe na wypożyczanie filmów. Kino zawsze było dla mnie fenomenalnym medium. Pamiętam jak brat zabrał mnie do domu kultury na pierwszą cześć Matrixa. Okazało się jednak, że to film z napisami, a jako 10-latek byłem tym faktem rozgoryczony. Dziś oglądam filmy wyłącznie z napisami. Dalej przez czysty przypadek dołączyłem do już nieistniejącej grupy Gdphotopraphy założonej przez Marcina Kacprzaka i Wojtka Napolskiego. Przygoda w tej grupie była fascynująca, dużo mnie nauczyła i nawet powstała lekka rywalizacja między członkami grupy. Następnie zaczęła się fiksacja na temat obrazu fotograficznego i rozwijanie się. Ja poszedłem w portrety i konceptualne sesje. Dalszym etapem było zainteresowanie się fotografią tradycyjną. To była nauka od zera. Przygoda od wywoływaczy, przerywaczy i utrwalaczy. Fotografia tradycyjna pchnęła mnie dalej, ponieważ to inny świat i bardziej namacalny niż fotografia cyfrowa. Nauczyłem się wielu procesów wywoływania. Jednak nadal się ich uczę i nadal to mnie zaskakuje. Udało mi się poznać różne techniki tradycyjnej fotografii i chcę w tym temacie dalej się rozwijać. Dzięki obecnej pracy miałem okazję być na szkoleniu i zobaczyć profesjonalny procesor do wywoływania negatywów. Pomyślałem, nigdy takiego nie będę miął. Dziś stoi u mnie w domu. Taki przebieg wydarzeń pokazuje, że jak się bardzo czegoś chce, to można to osiągnąć. Natomiast to zawsze ma drugą stronę medalu. Dla fotografii i filmu zrezygnowałem z wielu rzeczy, ponieważ pasja potrzebuje pielęgnowania i czasu. Zawsze to tłumaczę uczestnikom moich warsztatów, że powinni być świadomi tego, że aby być w czym bardzo dobrym lub najlepszym, trzeba coś poświęcić. Moja fotografia artystyczna skupia się na portrecie i sesjach konceptualnych. Z czasem rozwoju zacząłem być zapraszany na różne plenery artystyczne. Taki przebieg wydarzeń motywował mnie, że robię to dobrze, bo ktoś to zauważa. Największym motywatorem było zaproszenie od Maćka Leśniaka, świetnego portrecisty, mojego autorytetu pod katem technicznym i estetyki. Maciek zapraszając mnie, powiedział Ty inspirujesz się moja fotografią, a dziś nastał czas, że ja inspiruje się Twoją i chcę abyś był na moim plenerze. Takie zdarzenie powoduje radość i naładowanie energią. Kto coś tworzy i rozwija pasje, wie o czym pisze. Innym miłym wydarzeniem były odwiedziny prezentacji fotografa Piotra Wernera na łódzkich targach foto i video. Pokazując ludzi, którymi się inspiruję, również otrzymałem taki zaszczyt być na tej liście. To kolejny tzw. „kop w tyłek”, aby działać dalej. Z biegiem lat udało mi się zaangażować w fotografię wielkoformatową, czyli potocznie fotografię wykonywaną na bardzo dużych negatywach, np. 13x18 cm lub 20x25 cm. Fotografia tradycyjna wymaga dużo cierpliwości i wytrwałości, ponieważ często pracujemy na aparatach wiekowych i poszukujemy różnej optyki pod projekty fotograficzne. Przykładem jest jeden obiektyw wojskowy/lotniczy przystosowany do aparatu. Natomiast w założeniu nie miał być używany w pobliżu człowieka, ponieważ wykonywał zdjęcia lotnicze podczas II wojny światowej. Sam obiektyw jest radioaktywny, ponieważ powłoki na soczewkach są pokryte pierwiastkiem promieniotwórczym. Sam obiektyw, gdybyśmy trzymali go w kieszeni kurtki przez tydzień, przyjęlibyśmy roczną dawkę promieniowania jaką człowiek przyjmuje. Obiektyw ma w domu swoje specjalne miejsce. Takie obiektywy wykorzystuje się, ponieważ posiadają niepowtarzalną plastykę, gdzie nawet sztuczna inteligencja nie poradzi sobie z tym. Zawsze staram się wspierać młodych adeptów fotografii i filmu moim słowem i konstruktywną krytyką w dobie ładnych obrazków z Tik Toka i Instagram, gdzie trudno rozpoznać co jest prawdziwe, a co fake-owe. Uważam, że w moim obowiązku jest propagowanie fotografii i estetyki filmowej, aby młodych ludzi wciągać w ten świat.

Jaki jest Twój największy sukces fotograficzny/filmowy?

– Z największych moich sukcesów wymienię bycie laureatem w konkursie 100 najlepszych zdjęć „The Best PhotoVogue Italia 2015”. Konkurs polega na wybraniu 100 najlepszych zdjęć z włoskiej galerii serwisu Vogue, które przeszyły wybór jury i moderację. Następnie w roku 2023 udało mi się zrobić zdjęcie w międzynarodowym konkursie NDAwards, w kategorii analog/film, czyli kategoria dla fotografii wykonanych na negatywach. Zgłoszonych zdjęć do NDAwars było około 95 000 z całego świata. Ostatnimi dwoma dużymi sukcesami było ukończenie szkoły filmowej – Niezależna szkoła filmowa Offfmasters. Zawsze o tym marzyłem. Kolejny to zdjęcie mojego autorstwa, które będzie licytowane online na WOŚP przez Jurka Owsiaka, na żywo, w ramach bycia laureatem w konkursie "Portret Prawdziwy".

Czym się obecnie zajmujesz?

– Aktualnie łączę pracę z pasją. Ponieważ od kilku dobrych lat pracuję w branży e-comerce, w dużej firmie zajmującej się specjalistyczną sprzedażą sprzętu na plany filmowe i też dla profesjonalnych fotografów. Mam okazję testować nowe rozwiązania w fotografii i filmowaniu, jednocześnie być na największych wydarzeniach z tej branży jak festiwale, np. Cammerimage 2023. W zeszłym roku dział, w którym pracuję, sprzedał największą ilość kamer, aparatów Cine i obiektywów filmowych Canone w Polsce. Tak udało nam się wejść do pierwszej ligi w sprzedaży od powstania działu przed pandemią. Dla mnie to duży zaszczyt jako pasjonata i osoby zajmującej się sprzedażą i technicznymi aspektami w pracy. Rok 2024 to dla mnie będzie znowu „czas” nauki i rozwoju filmowych umiejętności takich jak color grading, czyli koloryzacja filmów. Aktualnie udało mi się przejść nabór na profesjonalne szkolenie z tej dziedziny. Mam również pomysł na film dokumentalny, który aktualnie powstaje na etapie zarysu i scenariusza. Dalej myślę o reżyserii filmowej, aby rozwijać podejście do narracji w produkcji filmowej. Co do projektów fotograficznych, to zamierzam działać głównie w fotografii wielkoformatowej, czyli wykonywać portrety na dużych i nietypowych negatywach jak negatywy RTG do zdjęć kości. W ostatnim czasie otrzymałem również zaproszenie jako prowadzący na Jurajski Festiwal Fotograficzny, aby przybliżyć moją fotografię i nauczyć uczestników różnych niuansów fotograficznych. Zapraszam do zajrzenia na mój profil na instagramie – https://www.instagram.com/darekpietrzak.pl/. Proszę o kontakt zainteresowane osoby do współpracy fotograficznej.

Panie Józefie, dlaczego zdecydował się Pan być radnym i czym się Pan kieruje w byciu radnym?

– Ciekawe pytanie. To już 25 lat temu zostałem wybrany radnym. Dziś dużo mieszkańców może nie pamięta jak wyglądały ulice: Piłsudskiego, Kilińskiego, Katarzyńska, Kościuszki, Wojska Polskiego. Dziś pokazujemy czasami tylko ładne obrazki. Natomiast gdy zaczynałem być radnym, w wielu domach na niektórych z tych ulic nie było kanalizacji czy ogrzewania centralnego. Zostałem radnym, ponieważ chciałem pomagać zwykłym ludziom, którzy często odbijali się od urzędników, bo niby przychodzą z błahą sprawą. Dla jednej osoby jest to błahe, a dla drugiej diametralnie usprawnia życie. Często pomagałem ludziom z różnych okręgów otaczających, gdzie zostałem wybrany radnym. Nikomu nie odmówiłem pomocy. Zawsze lubiłem otoczenie ludzi i pomoc. Sam doświadczyłem wiele „kłód” w życiu, to dlaczego nie pomagać innym. Odpowiadając na to pytanie, przypomina mi się pierwsza kadencja rady miasta, gdzie niektórych radnych już nie ma na tym świecie. Ja już sprawuję mandat radnego w okresie 3 burmistrzów. Niektóre pomoce przychodziły szybko, drugie dłużej. Bycie radnym to nie tylko pomoc człowiekowi, który jest ładnie ubrany, ale również osobom o niższym statusie społecznym, nie oceniając ich życia.

Co udało się Panu zrealizować przez te 25 lat.

– Przede wszystkim udało się mi wybudować mieszkania socjalne. Jednak obecnie potrzeba ich więcej. Przez wiele lat będąc przewodniczącym komisji komunalnej, borykam się z brakiem mieszkań i staram się pomagać w tym problemie. Na przekroju wielu lat udało się dofinansować wymianę okien na PCV. Pomoc to dla mnie również pokierowanie człowieka jak ma złożyć wniosek. Nie możemy stać obojętnie i tylko powiedzieć: wszystko jest w internecie. Dzięki mnie udało się mieszkańcom wykonać remonty mieszkań komunalnych, od drzwi po inne roboty. Dziś ułatwia to wielu emerytom życie. Udało się też doprowadzić ogrzewanie i podłączenie do PEC. Dużo osób nie wie, ale piece kaflowe to nie relikt przeszłości w naszym mieście. Sam paliłem w piecu kaflowym i zawsze był strach przed czadem. Dziś mieszkańcy mają ogrzewanie z PEC, a to duża zmiana. W wielu sprawach byłem głosem mieszkańców na sesjach rady miasta, gdzie niekiedy obrywało mi się, że to sprawa do kierownika jednostki, ale ja uważam, że trzeba mówić o problemach. Broniłem mieszkańców przed wykluczeniem społecznym. Udało mi się zrealizować place zabaw na osiedlu Katarzyńska/Piłsudskiego, ale aktualnie wymagają remontu i modernizacji na bardziej zaawansowane. Osiedla te nie mogą być pomijane w budżetach, ponieważ to stare bloki. W mieście jest bardzo dużo do zrobienia, po pierwsze to zadbanie o tematy mieszkaniowe, od socjalnych po TBS.

Z czego Pan jest dumny i co Pan robi poza byciem radnym?

– A co można robić na emeryturze? Mam już 77 lat. Dumny jestem ze swoich synów, którzy są kompletnie inni. Krzysztof – ekonomista, który rozwija swoją działalność. Darek, któremu udało się połączyć pasję z pracą. Dzięki pasji pracuje w dużej firmie handlowej, w sprzedaży sprzętu do produkcji filmowej i fotograficznej. Jednocześnie cieszy mnie to, że synowie się dogadują między sobą. Natomiast w wolnej chwili poświęcam czas dla mojej „Luny” – 5-letniej, białej bokserki, co daje mi dużo szczęścia i zajęcia. Piesek był prezentem od młodszego syna. Na początku byłem na niego zły, ale z czasem zrozumiałem, że to było dla mojego zdrowia, aby mieć ruch. Dziś ważne, aby być zdrowym fizycznie i psychicznie. W moim wieku już myśli się o zdrowiu i przemyśla się życie. Innym ludziom życzę przede wszystkim pociechy z życia. Czasami nawet mała rzecz może cieszyć.

Dziękuje Panowie za rozmowę.

Rozmawiał Szymon Wiśniewski, Fot. Ze zbiorów D. J. Pietrzaków

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Golub-cgd.pl




Reklama
Wróć do