Reklama

Tańcz, módl się i kochaj

19/01/2022 11:32

Za każdym człowiekiem stoi jakaś historia. To co widać nie jest odzwierciedleniem duszy. Jest ona. Uśmiechnięta. Z energią. I bagażem nie do pozazdroszczenia. Monika Adamczyk instruktorka zumby w Golubiu Dobrzyniu i Lisewie. 

Jak to jest zostać matką ucząc się jeszcze w szkole. Jak to jest zostać samotną matką kilka lat później. Bez pracy, wsparcia, perspektyw. Płakać w poduszkę każdej nocy. I kiedy wydaje się, że już jest za zakrętem a przed nami prosta to mamy... kolejny zakręt. Ale sztuką jest podnieść się. Monika Adamczyk odbiła się od dna i teraz sama chce pomagać młodym matkom, których życie przerosło. 

- Jest takie stowarzyszenie Dwie Kreski które pomaga kobietom na zakręcie – mówi Monika Adamczyk. – To grupa wsparcia dla młodych matek, które bardzo młodo zaszły w ciążę i nie radzą sobie z nową sytuacją. Przypomina mi się moja historia. Dlatego bardzo mocno chcę zaangażować się w wolontariat. Pomagać kobietom na zakrętach ale na różnych etapach życia.

Ciąża, wypadek, rozwód

Monika Adamczyk zaszła w ciążę w wieku 19 lat. Chodziła jeszcze do szkoły. To była wielka miłość. Ale samą miłością się nie nakarmisz. Mówi wprost: było ciężko, także finansowo, nie byliśmy na to gotowi, nie rozumieliśmy się. Do tego wypadek samochodowy. Zmasakrowana twarz. Wybite zęby. Złamany nos. 

- Ja byłam młodą dziewczyną. W wieku dwudziestu lat. Musiałam mieć rekonstruowane kości policzka. Moje rysy twarzy się zmieniły. To nie siebie widziałam w lustrze. Ja to widzę do dzisiaj chociaż minęło tyle lat – opowiada. – Nie byłam w stanie sobie z tym wszystkim poradzić. 

Tak jak szybki był ślub - bo ciąża - wiadomo - tak i szybki był rozwód. 

- 2 lata i się rozwiedliśmy. Miłość nie wszystko jest w stanie udźwignąć. Rozstawaliśmy się i wracaliśmy do siebie, i to było niedobre – opowiada Monika Adamczyk. – Nie potrafiliśmy stworzyć domu dla naszego syna. 

Po rozwodzie Monika była w depresji.  Rodzina pomagała Monice finansowo i w opiece nad dzieckiem. A Monika? Wtedy jej życie to było miotanie się. Ucieczka w imprezy, krótkie związki. Jednocześnie przy wsparciu rodziny Monika studiowała zaocznie fizjoterapię w Bydgoszczy i pracowała. Ale w duszy emocjonalna huśtawka. Nocami płakała i ...modliła się.

Zumba

Taniec zawsze był w jej życiu i kiedy siostra powiedziała „robią maraton Zumby w Toruniu, lubisz tańczyć, idź, może ci się spodoba” postanowiła zajrzeć i zakochała się w tym tańcu.

- Poprosiłam mamę by pożyczyła mi pieniądze na kurs instruktora Zumby, wtedy to było jakieś 1,5 tysiąca. Pożyczyła. I zrobiłam ten kurs – opowiada Monika.

„Jak już masz papier to czemu u nas nie zrobisz zajęć?” zapytała ją kiedyś koleżanka z Golubia-Dobrzynia.

- A to tak daleko, co ja z dzieckiem zrobię, pomyślałam no ale zaczęłam. Targałam tego mojego małego Dawidka na te zajęcia. Może dlatego teraz tak dobrze tańczy – śmieje się Monika. Golub-Dobrzyń była dla niej zbawieniem.

- Ja odżyłam. To był początek czegoś pięknego. Jakby dla mnie nowe życie – mówi. – Mi się chciało. Zamknięta w sobie, niepewna, zero samoakceptacji bo rozwód, bo wypadek, a wchodziłam na salę i ogień. Zarażałam energią. Zumba dała mi też pieniądze i większą samodzielność. 

Miłość

I wtedy pojawia się on. Kamil. Dosłownie pojawia. 

- Robiłam charytatywny maraton Zumby w Lisewie. A pod sceną, wśród kobiet jedyny facet. Nie mogłam nie zwrócić na niego uwagi – mówi Monika. – „Kto to jest, skąd ona się wzięła, nie widziałem jej wcześniej” – tak Kamil dopytywał o mnie. No i oczywiście zaczął przychodzić na zajęcia. 

Bardzo szybko wiedzieli, że są sobie pisani. Po pół roku zaręczyli się. Rok później byli już po ślubie. Są małżeństwem od siedmiu lat. Mają 2 córki. Monika pamięta, że po rozwodzie modląc się prosiła by kiedyś ktoś ją pokochał prawdziwie. 

- Wymodliłam go sobie. On wspiera mnie, ja jego. Serio nawet nie myślałam, że są na świecie tacy faceci jak Kamil. To było i jest tak czyste, tak szczere między nami. Tak jak prosiłam – prawdziwe – Monika uśmiecha się opowiadając o mężu.

3x3

I jak w bajce żyli długo i szczęśliwie? No nie. Bajki zostawmy dzieciom. Trzy lata temu Monika zaczęła bardzo źle się czuć. Traciła na wadze. Nie była w stanie prowadzić zajęć. Robi USG. Podejrzenie guza na trzustce. 3 na 3 cm. Jeden lekarz, drugi, trzeci.

- W końcu odesłano mnie na onkologię do Bydgoszczy – opowiada. – Niech się pani modli aby guz był operacyjny. To było tuż przed świętami Bożego Narodzenia. Kazali mi wrócić na badania szczegółowe po świętach, na tomograf, markery. Załamałam się. I znowu był płacz w poduszkę. Wiadomo co mówi się o raku trzustki. Tym bardziej, że miałam wszystkie objawy. Pamiętam jak poszliśmy na nabożeństwo. Byłam załamana. Mój mąż i inni wierzący modlili się za mnie a mnie tak bardzo bolało. Była wigilia. Zabroniono mi jeść praktycznie wszystkiego. Pomyślałam: Boże co ma być to będzie, ale wierzę, że będzie dobrze. I poddałam się. Nie, nie zrezygnowałam tylko zaufałam, uwierzyłam w to że jestem zdrowa.

Monika stawia się na onkologii po świętach. Po guzie nie ma śladu.

Bądź dobry jak chleb

- Niech każdy sobie to tłumaczy jak chce. Ja wiem, że to dzięki modlitwie stało się jak się stało – mówi Monika. Jakiś czas temu zaczęła prowadzić bloga, na którym dzieliła się swoją historią. Zalała ją fala hejtu. Czy teraz nie boi się, że kobiety które przychodzą do niej na Zumbę będą omijać zajęcia? „Nawiedzona jakaś czy co?” 

- Wtedy skasowałam bloga bo pomyślałam po co mi to. A teraz się nie boję. Mówię wprost jak było. Nie mam się czego wstydzić. Czy mam się wstydzić tego, że jestem chrześcijanką? Czy przestaną przychodzić do mnie na Zumbę. Być może przestaną. A może przyjdzie ich więcej – mówi. – Ale ja wierzę w mądrość. Wierzę, w to, że można być dobrym jak chleb. Tak po prostu szczerym. Postanowiłam, że taka będę. Będą mówić „nawiedzona”? Niech mówią. Nie klęczę przez pół dnia z różańcem. Ale tak, modlę się a raczej rozmawiam z Bogiem. Żadna psychoterapia nie daje takiego spokoju jak modlitwa. Ja ten spokój teraz w sobie mam. 

Monika dzieląc się swoją historią chce otworzyć kobiety. Na pomaganie sobie nawzajem. 

- Jestem na takim etapie życia, że nie potrzebuję ani drogich ubrań ani samochodów. Samochód ma być sprawny by mnie zawieźć na zajęcia Zumby – śmieje się Monika. – Jestem wdzięczna za to co mam. Chcę zawiązać w Golubiu-Dobrzyniu i Lisewie grupę wsparcia dla kobiet. Bo naprawdę wszystko może być dobrze. Wystarczy tylko uwierzyć.

Za każdym stoi jakaś historia...

Aneta Gajdemska, fot, nadesłane

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Golub-cgd.pl




Reklama
Wróć do