Reklama

Gdzie chłop nie chce...

04/09/2015 14:17

Co zrobić, gdy mężczyźni na froncie buntują się i nie chcą umierać za ojczyznę? Wysłać na wojnę kobiety. Na taki pomysł wpadły władze Rosji w 1917 roku, tworząc pierwszy kobiecy batalion

W maju 1917 roku sytuacja w Rosji była bardzo niespokojna. Oddziały na froncie buntowały się. W siłę rośli komuniści, abdykował car, a jego miejsce zajął Rząd Tymczasowy. Doniesienia z linii frontu o licznych przypadkach dezercji i niesubordynacji sprawiły, że rząd rosyjski podjął decyzję o sformowaniu pierwszego kobiecego batalionu. Jego dowódcą została Maria Leontjewna Boczkariowa. Pochodziła ze wsi i po wybuchu I wojny światowej wstąpiła do armii. Był to jeden z nielicznych wyjątków, kiedy w carskiej Rosji kobietę dopuszczono do służby w wojsku. Zgodę na to musiał wydać sam car Mikołaj II. Koledzy z oddziału traktowali Marię bardzo źle do czasu pierwszej bitwy, gdy wykazała się olbrzymią odwagą. 

To właśnie jej przypadło w zaszczycie sformowanie pierwszego kobiecego batalionu wojskowego. Zgłaszały się do niego kobiety ze wszystkich warstw społecznych. W sumie do komisji poborowej przybyło 2 tysiące ochotniczek. Okres przygotowawczy i dyscyplinę Marii Boczkariowej zniosło tylko 300 pań, które zostały następnie wysłane na front. Batalion pierwszy raz stanął naprzeciw Niemców pod białoruską wsią Smorgon. Kobiety walczyły dzielnie, ale cała ofensywa spełzła na niczym, ponieważ zdemoralizowani mężczyźni służący w rosyjskiej armii nie mieli już ochoty ginąć za ojczyznę. Boczkariowa została ranna i odesłana na leczenie do Petersburga. O demoralizacji Rosjan świadczyło choćby to, że podczas bitwy ich wojska zdołały zdobyć jedną z wiosek i tam odkryć niemieckie zapasy wódki. Kobiety z batalionu usiłowały zbić wszystkie butelki, zanim dowiedzieli się o tym mężczyźni. Niestety, nie udało się, a męska część armii zamiast kontynuować natarcie – oddała się pijatyce. 

Pierwszy batalion kobiecy został rozwiązany po wybuchu rewolucji październikowej. Bolszewikom zależało na jak najszybszym zawarciu rozejmu z Niemcami. Kobiety, które częstokroć były bardziej chętne do walki niż mężczyźni, po prostu psuły im plany. 

Oddział Boczkariowej, na skutek działania propagandy, stał się wzorem dla wielu młodych Rosjanek. Szybko postanowiono stworzyć drugi kobiecy batalion, w Petersburgu. 25 października 1917 roku kobiety, zamiast walczyć z Niemcami, zostały wezwane do obrony Pałacu Zimowego przed natarciem bolszewików. Kobiety dość szybko poddały się przeważającym siłom wroga. Ich los po wzięciu do bolszewickiej niewoli nie był łatwy. W Petersburgu pojawiły się pogłoski o masowych gwałtach na żołnierkach. Pomogła im dopiero interwencja żony brytyjskiego ambasadora w Petersburgu, która wraz z generałem Alfredem Knoxem wynegocjowała zasady ich zwolnienia z niewoli. 

Latem 1917 roku sformowano kolejne dwa bataliony kobiece: w Moskwie i Kubaniu. Maria Boczkariowa została aresztowana przez bolszewików, a następnie skazana na śmierć. W ostatnim momencie ocalił ją czerwonoarmista, któremu ocaliła życie w 1915 roku. Przekonał władze bolszewickie o tym, że Maria Boczkariowa jest bohaterką wojenną i może być przydatna dla sprawy rewolucji. Maria otrzymała swobodę poruszania się po kraju. Przebyła długą drogę do Władywostoku, a stamtąd do Stanów Zjednoczonych, gdzie dotarła w kwietniu 1918 roku. Tu nie musiała martwić się o zdobycie środków do życia. Jej historia poruszyła bogatą sufrażystkę, aktywistkę na rzecz praw kobiet – Florence Harriman. 10 lipca 1918 roku Boczkariowa miała okazję porozmawiać z prezydentem USA Woodrowem Wilsonem. Błagała go o interwencję w Rosji. Udała się nawet do Wielkiej Brytanii, gdzie spotkała się z królem Jerzym V. Nie zważając na ostrzeżenia, postanowiła wrócić do Rosji, gdzie trwała wojna domowa między bolszewikami a Białą Gwardią, czyli zwolennikami republiki bądź caratu. W kwietniu 1919 roku, pod okiem admirała Aleksandra Kołczaka, usiłowała stworzyć żeński oddział wojskowy. Niestety, nie zdążyła tego zrobić. Została aresztowana przez bolszewików, następnie rozstrzelana 16 maja 1920 roku. 

I wojna światowa była pierwszym konfliktem, podczas którego kobiety mogły oficjalnie trafić na front. Walka wciąż jednak była uznawana za zajęcie niegodne kobiety. 

Obok Marii Boczkariowej, I wojna światowa przyniosła nam także szereg innych bohaterek wojennych. Jedną z nich była Serbka Milunka Savić. Kiedy w 1913 roku jej brat otrzymał powołanie do wojska, ona postanowiła wstąpić do armii w jego zastępstwie. Już podczas pierwszej bitwy została awansowana na stopień kaprala. Dopiero po odniesieniu przez nią pierwszych ran, kiedy trafiła do szpitala, okazało się, że jest kobietą. Do tej chwili skutecznie ukrywała swoją płeć. Została wezwana przed oblicze generała. Ten polecił jej przeniesienie do oddziału pielęgniarek. Milunka poprosiła o pozostawienie w szeregach armii. Generał miał wówczas rzec, że zastanowi się nad tym. Żołnierka odpowiedziała, że chętnie postoi i poczeka na decyzję. Generał przetrzymał Savić z pozycji na baczność przez godzinę, po czym odrzekł, że kobieta może wrócić do swojego oddziału. Savić zebrała pokaźną kolekcję odznaczeń. Dwukrotnie otrzymała francuską Legię Honorową, rosyjski Order św. Jerzego i brytyjski Order św. Michała. 

Bohaterką Rumunii natomiast była Jekaterina Teodoriu. Przed wojną była nauczycielką. Postanowiła wstąpić do armii w akcie zemsty po śmierci swojego brata. Zginęła 3 września 1917 roku ranna w klatkę piersiową pociskami z niemieckiego karabinu maszynowego. Według słów świadków, umierając miała krzyczeć: „Do boju, panowie! Jestem wciąż z wami”. 

Piotr Wołyński

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Golub-cgd.pl




Reklama
Wróć do