
Dość ciekawe stanowisko w sprawie szacowania szkód łowieckich przez sołtysów ma Ministerstwo Środowiska. Wprawdzie wiadomo, że sołtysi czasem nie mają pojęcia o tym temacie, ale wówczas mogą, zdaniem urzędników, zdać się na doświadczenie myśliwych i właścicieli pól...
Ministerstwo Środowiska odpowiedziało na apel Krajowego Związku Izb Rolniczych, który słusznie punktuje wady nowego prawa. W komisjach szacujących straty są sołtysi, którzy nie mają przeszkolenia w tym zakresie. Resort pisze, że do czasu ukończenia kursów mogą oni „opierać się na wiedzy i doświadczeniu dzierżawców lub zarządców obwodów łowieckich”. Urzędnicy dodają także, że sołtys - zgodnie z prawem - nie musi mieć przeszkolenia w temacie szacowania szkód. Marne to pocieszenie, ponieważ to na nim spoczywa wielka odpowiedzialność i niemalże rola sędziego. Wiadomo, że myśliwi dążą do minimalizowania odszkodowań, a właściciele pól do zawyżania strat.
Ciekawa jest opcja udzielenia przez sołtysa pełnomocnictwa innej osobie w celu szacowania szkód. Może to być np. rzeczoznawca lub inny specjalista.
Jeśli rolnik nie będzie zadowolony z wysokości odszkodowania, wówczas może się odwoływać do nadleśnictwa. Zdaniem ministerstwa, ten fakt zdejmuje nieco ciężaru z barków sołtysów. Jednocześnie wprowadzona procedura powoduje brak możliwości jakiegokolwiek obciążania gmin błędami w szacowaniu szkód.
(pw)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie