Reklama

Brexit – choroba ze znanymi objawami

23/04/2019 18:00

Philip Gray jest jednym z niewielu Anglików, mieszkających w naszym powiecie. Rozmawiamy z nim na temat czekającego nas brexitu, czyli wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej

– W jaki sposób Pana losy związały się z Polską i Ciechocinem?

– To dość długa historia. Zacznijmy od tego, że po szkole poszedłem do wojska, a konkretnie do Royal Air Force. Byłem pilotem bombowca, którego zadaniem było zbombardowanie przy użyciu ładunku nuklearnego celów w NRD oraz w Czechosłowacji. Raz w tygodniu mieliśmy dyżur, gdzie cały dzień spędzaliśmy w mundurach czekając na ewentualny alarm. Były to siły szybkiego reagowania. Po opuszczaniu wojska wróciłem do Anglii. Byłem m.in. radnym w Cheltenham. Pewnego razu, w roli kierowcy oraz fotografa udałem się do Getyngi w Niemczech. To miasto partnerskie Cheltenham. Był 1995 rok. Getynga jest także miastem partnerskim Torunia, więc była tam grupa i z tego miasta. Rok później spotkaliśmy się w Toruniu. Na miejscu poznałem kobietę, która została moją żoną. W ten sposób, w dużym skrócie, znalazłem się w Polsce.

– Czy wierzył Pan w to, że dojdzie do Brexitu?

– Nie. Od początku uważałem , że pytanie zadane w referendum było zbyt proste. Pytano „Czy chcesz wyjść z Unii Europejskiej?”. Nikt nie myślał o tym, co będzie później. Ludziom mówiono, że będzie to tylko referendum doradcze. Ostatecznie niewielką przewagą zwyciężyli zwolennicy brexitu. Była to duża niespodzianka. Cała debata o ewentualnym wyjściu ze wspólnoty bardzo podzieliła społeczeństwo, które było słabo poinformowane o konsekwencjach takiego rozwiązania. Eurosceptycy byli za to bardzo optymistyczni. Obiecano, że po wyjściu z Unii Wielka Brytania podpisze 100 umów handlowych i będzie lepiej. Do tej pory podpisano 3, w tym jedną z Haiti.

– Obecnie wiele mówi się o tym w jaki sposób Wielka Brytania chce, a jednocześnie nie chce wyjść z Unii. Dlaczego mamy do czynienia z takimi zawirowaniami?

– Zaczęło się od tego, że dopiero niedawno zaczęto myśleć o brexicie na poważnie. Premier May przez 3 lata bardziej walczyła o własną partię i pozycję w niej niż o pozycję Wielkiej Brytanii w Europie. Teraz powstał problem, który wynika także z naszego ustroju. Brytyjski parlament nie tworzy prawa, tylko nad nim głosuje, więc wszystko jest w rękach rządu.

Brexit to choroba, a nie objaw. Nie wiem niestety jak ją poprawnie nazwać, ale objawy są proste do zidentyfikowania i dotyczą one nie tylko Wielkiej Brytanii. Mowa o populizmie, uproszczeniach i  Internecie. To on bardzo zmienił ludzi. Obecnie wiele osób myśli wyłącznie o sobie. W Wielkiej Brytanii dodatkowym problemem jest to, że kraj położony jest na wyspie. Ludzie mieszkający tu nie pamiętają za bardzo wojen, dyktatorów, granic. Nie wiedzą przez to co może nas czekać. Obecnie trwają dyskusje i wzajemne oskarżanie się o to, czyją winą jest brexit. 

– Jakie są Pana przewidywania co do przyszłości?

– Nie mam niestety pojęcia. Czytam gazety, ale w nich także trudno znaleźć gotowy scenariusz. Moim zdaniem kraj czekają duże zmiany i wiele problemów. Znamienne, że wszyscy brexit łączą tylko z gospodarką i ekonomią, a nikt nie myśli za bardzo o geopolityce. Zastanawiam się, czy inne kraje jak np. Rosja nie maczały w tej sprawie palców. Osobiście mam tylko nadzieję, że zmiany wynikłe z brexitu nie dotkną mnie. Przybyłem do Polski, gdy ta nie była jeszcze w Unii Europejskiej, a teraz żyję tu i mam tu swoją rodzinę. 

– Co będzie jeśli z Unii zaczną wyłamywać się kolejne kraje?

– Mam nadzieję ze tak nie będzie. Jestem sceptyczny wobec pomysłu przystąpienia Turcji do Unii w najbliższym czasie. Uważam, że Unia rozszerzała się zbyt szybko. Takie zmiany potrzebują czasu, może nawet kilku pokoleń. Tymczasem tu wszystko poszło błyskawicznie. Podsumowując – jako osoba pochodząca z Wielkiej Brytanii nie jestem zbyt optymistycznie nastawiony do brexitu.
 

Rozmawiał: (pw)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Golub-cgd.pl




Reklama
Wróć do