W ferworze codziennych obowiązków zatraciliśmy pewne wartości, a w natłoku przygotowań świątecznych gubimy to, co najważniejsze, czyli Jezusa. O tym, jak przygotować się do Bożego Narodzenia i o nowych planach na Trzech Króli z księdzem Krzysztofem Olasiem rozmawia Celina Nałęcz
– Przed nami święta Bożego Narodzenia. Jak powinniśmy się do nich przygotować? Co jest najważniejsze w tym okresie?
– Do Bożego Narodzenia wprowadza nas adwent. Kościół daje nam ten czas po to, by właściwie przygotować przede wszystkim siebie samego do tych świąt. Chodzi tutaj o dyspozycję serca. W dobie, gdy ludzie kładą nacisk na komercjalizację tego święta istotne jest, aby przypomnieć sobie o tym, że obchodzimy narodziny Jezusa, czyli on jest najważniejszy.
– Zatem powinniśmy się skupić bardziej na duchowym przeżywaniu tych świąt niż na zakupowych szaleństwach?
– Oczywiście. Kościół nam w tym pomaga, dając w adwencie roraty, czyli mszę świętą, którą odprawiamy według określonego rytu. Na początku jest ciemno w kościele, dzieci i ludzie trzymają w ręku światło, to światło to symbolika Jezusa i oni je wprowadzają. Właśnie przez udział w roratach zakończonych spowiedzią świętą adwentową przygotowujemy się duchowo do Bożego Narodzenia. Wszystkie elementy: wigilia, spotkanie rodzinne, one są bardzo ważne. Tradycja polska jest także w tym kontekście ważna, ale nie najważniejsza.
– Czy nie ma ksiądz wrażenia, że ludzie się pogubili, że przygotowanie do tych świąt zmierza nie w tym kierunku co trzeba?
– Stało się coś takiego, że ze świąt Bożego Narodzenia, które już w samej nazwie mają akcent religijny, wyklucza się Boga. Przeżywa się to jak jakiś zjazd rodzinny, jakąś przerwę w pracy. Wielkie zakupy, komercjalizacja, drogie prezenty, a Jezusa nie ma.
 
– Co jest temu winne? Pośpiech, pęd świata, tzw. wyścig szczurów?
– Pierwszym powodem jest zatracenie przez ludzi sacrum, czyli świętości, istnienia Boga. Wcześniej, w czasach komunistycznych, ludzie pokładali większą nadzieję w Bogu, bardziej Mu ufali. Wierzyli w to, że od Niego jest więcej zależne, że On może zrobić coś, czego oni nie mogą. Dziś idzie postęp techniki i medycyny, stworzyliśmy więc taką mentalność, że człowiek i świat wie już tyle, że Bóg jest nam niepotrzebny. Od wieków święta Bożego Narodzenia to był czas dla rodziny, która skupiała się przy Jezusie jako solenizancie. Dziś komercja robi swoje. I taki instynkt: ten ma, to i ja muszę. Ci robią bogate prezenty, więc i ja muszę. Wytworzyła się jakaś zazdrość, jakiś wyścig. I właśnie w tym wszystkim gubimy najistotniejsze. Gubimy Jezusa. A przecież całą istotą świąt nie jest najbogatszy prezent, suto zastawiony stół. Istotą tych świąt jest spotkanie się z nowonarodzonym Jezusem w swoim sercu.
– Co jest zatem ważne, co powinniśmy zrobić, by właściwie przeżywać to świętowanie?
– Ważne oczywiście jest spotkanie się z rodziną, przełamanie się opłatkiem. To bardzo mocny symbol. Można powiedzieć, że się kogoś kocha, po raz kolejny potwierdzić swoją miłość do drugiego człowieka. Moment, kiedy można przeprosić, kiedy można się pogodzić. Trzeba spojrzeć na to tak, że Jezus jest w centrum, ale dzięki temu narodzeniu bardziej otwieramy się na bliźniego. Spotkanie rodzinne jest istotne, ale niech ono będzie świętowaniem tych narodzin. Kolejnym zanikającym akcentem jest śpiewanie kolęd przy stole wigilijnym. Przestaliśmy śpiewać. Kiedyś na wigilię brało się śpiewniki. Kolacja była skromna, prezenty były skromne, ale był opłatek, życzenia, kolędy i była atmosfera. Atmosfera taka, że ja wiem, po co ja jestem. Nie po to, by się dobrze najeść i dostać drogi prezent, tylko po to, by świętować narodziny Jezusa i być z moją kochającą się rodziną.
 
– Czyli powinniśmy powiedzieć „stop” wszechobecnemu świątecznemu wariactwu i wrócić do tamtych świąt?
– Dokładnie. Właśnie adwent nam o tym mówi. Żebyśmy się zatrzymali nad samym sobą, pomyśleli o swoim życiu, o swoim nawróceniu. Adwent nam mówi: nie skupiaj się na tym byś miał furę jedzenia i połowę z tego później wyrzucisz, bo niestety tak się dzieje. Nie skupiaj się na tym, by kupić nie wiadomo jak drogie prezenty pod choinkę, tylko skup się na tym, by te święta Bożego Narodzenia przeżyć pod kątem duchowym. Ci, którzy ten tok rozumowania przejmują i postanawiają adwent przeżyć inaczej, przygotować się duchowo, a nie pod kątem wielkich zakupów, rzeczywiście przyznają, że takie święta wyglądały inaczej. To całkiem inne przeżycie. Nawet pasterka zdaje się być bardziej uroczysta. A dziś w większości domów niestety brakuje czegoś, brakuje najważniejszego, brakuje Jezusa. Nie znajdziemy go nawet w szopce pod choinką, a na drzewku nie ma gwiazdy betlejemskiej, która nam to ogłasza, a jest jakiś czubek. Świętujemy święto bez solenizanta. To trzeba zmienić.
– Świętowanie w tym roku po raz pierwszy zakończyć możemy w orszaku. Jak to będzie wyglądało?
– Kolejnym aspektem bożonarodzeniowego świętowania będzie w tym roku I Golubsko-Dobrzyński Orszak Trzech Króli. Polega on na tym, że ludzie idą szukać Jezusa. Zgromadzimy się o godzinie 14.30 na Placu Tysiąclecia i jak to w Święto Trzech Króli, będą trzej królowie którzy poprowadzą nas ulicami miasta w poszukiwaniu Nowonarodzonego. Zachęcam, aby jak najwięcej osób uczestniczyło w tym wydarzeniu. Będziemy śpiewać kolędy. Ma to być orszak bardzo radosny i barwny. Wskazane jest przebranie, ale jeśli ktoś nie ma, oczywiście może przyjść normalnie ubrany. Możemy się przebrać za królów, pastuszków, anioły, a nawet za świętą rodzinę. Obowiązuje przebranie w tematyce bożonarodzeniowej. Pokażmy tę radość, przecież idziemy szukać Zbawiciela świata. Orszak zakończymy niespodzianką na starówce golubskiej. Będą atrakcje dla dzieci i wspólne kolędowanie z animatorami. O godzinie 16.00 w kościołach w Golubiu i w Dobrzyniu odprawione zostaną msze święte. Na starówce po raz pierwszy stanie żywa szopka, będzie ona tylko tego dnia do godziny 19.00. Spotkajmy się na tym wydarzeniu i niechaj to będzie dla nas zwieńczenie tego świętowania.
– Dziękuje za rozmowę.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie