Niegdyś były nieodłączną częścią miejskiego pejzażu. Dzisiaj, wypierane z centrów wielkich miast, funkcjonują głównie na peryferiach i... mają się całkiem nieźle. Ogródki działkowe, bo o nich mowa, nadal mają swoich gorących zwolenników, dla których własny kawałek ziemi jest celem samym w sobie.
Postanowiliśmy porozmawiać na ten temat z Piotrem Gadzikowskim, prezesem Okręgowego Zarządu Toruńsko-Włocławskiego i zarazem członkiem Prezydium Krajowej Rady Polskiego Związku Działkowców.
– Panie prezesie, po co komu ogródek działkowy?
– Ogródki działkowe to miejsce, gdzie mieszkańcy bloków mogą odetchnąć od zgiełku i poczuć wokół siebie przestrzeń. Użytkowanie ogródka działkowego może być atrakcyjną formą czynnego wypoczynku. Ogródki działkowe cieszą się niezwykłą popularnością. Nie każdego stać na dom z ogrodem; marzenia o własnym skrawku ziemi można zrealizować również w taki sposób.
– Sporo z naszych działkowców to osoby w wieku podeszłym, renciści, emeryci, którzy chcą wypocząć, ale nie stać ich na dalekie wyjazdy. Dla nich działka to najwspanialsza rzecz jaką mają w życiu. Ale to nie prawda, że działka to hobby tylko dla emerytów. Mniej więcej od 3 lat działek często szukają 30-latkowie, którzy chcą mieć miejsce, gdzie szybko dojadą, gdzie dzieci mogą bawić się bezpiecznie, gdzie można rozpalić grilla... No i owoce i warzywa z własnej działki smakują inaczej niż te ze sklepu.
– Krzewienie oświaty od wielu lat jest traktowane przez Polski Związek Działkowców jako jeden z podstawowych filarów działalności. Na czym polega państwa działalność?
– My działkowcy przykładamy duży nacisk na edukację. Zapraszamy na nasze ogrody dzieci ze szkół i przedszkoli, żeby zobaczyły np. skąd biorą się warzywa i owoce. Dzieci na żywo poznają ekologię i biologię. Mogą zobaczyć skąd jest ta marchewka, jak smakuje truskawka zerwana prosto z krzaczka. Dochodzi nieraz do śmiesznych sytuacji, gdzie np. mała Zosia mówi „a nie mówiłam ci, że marchewka to rośnie w ziemi, a nie w Biedronce?”. Od lat prowadzimy działania, które mają na celu budowanie zarówno wśród działkowców jak i ogółu społeczeństwa postaw proekologicznych i zwrócenie uwagi na to jak ważna jest ochrona środowiska i kształtowanie zdrowego otoczenia.
– Pan też jest działkowcem. Czy ciężko pogodzić opiekowaniem się działką z obowiązkami prezesa?
– Powiem szczerze, że tak. Obowiązki prezesa okręgu, dyrektora biura oraz skarbnika Polskiego Związku Działkowców w skali kraju przysparzają sporo obowiązków. Muszę się przyznać, że z braku czasu musiałem częściowo zrezygnować z upraw warzyw. Jest przy nich dużo pracy, trzeba je podlewać i pielić, a z uwagi na obowiązki na działkę mogę udać się albo po pracy wieczorem, albo w weekendy.
– Może Pan powiedzieć, na czym polegają obowiązki prezesa?
– Na terenie Okręgu Toruńsko-Włocławskiego mamy 207 Rodzinnych Ogrodów Działkowych (ROD), łącznie 23.532 działki. Samych działkowców, tj. członków Polskiego Związku mamy blisko 34 tys. więc to całkiem dużo. Nieraz dochodzi do konfliktów, nieporozumień międzyludzkich, sąsiedzkich, ale są też animozje wobec lokalnych zarządów. Ludzie piszą skargi. Okręgowy związek, który posiada swoją siedzibę w Toruniu, ma zgodnie z prawem uprawnienia jednostki terenowej, co oznacza, że trzymamy pieczę nad zarządami ROD. Jesteśmy od tego, aby zareagować, sprawdzić co się dzieje. Jesteśmy takim, można powiedzieć, organem nadzoru nad tymi ogrodami. Każdy zarząd składa się z 5 osób – społeczników. Nie są to osoby mające
wykształcenie prawnicze czy księgowe, więc często trzeba im pomóc w sporządzeniu jakiegoś dokumentu czy wyjaśnienia zawiłości prawnych. Oferujemy też pomoc inwestycyjną, okręgowy związek dysponuje środkami finansowymi, możemy udzielić bezzwrotnej dotacji. Identyczne środki są też na poziomie krajowego zarządu, gdzie są udzielane bezzwrotne pożyczki i dotacje dla ogrodów na przeprowadzenie niezbędnych prac inwestycyjnych.
– Czy w swojej działalności współpracuje Pan z lokalnymi samorządami? Jeśli tak, na czym polega ta współpraca i jak się układa?
– Oczywiście od lat współpracujemy z lokalnymi samorządami, na których terenie mieszczą się ogrody działkowe. Bardzo dobrze układa się współpraca z mniejszymi samorządami np. z Chełmżą, Chełmnem i gminą Golub-Dobrzyń. Trudniej jest z dużymi miastami. Współpraca obejmuje kilka obszarów. Ważnym działaniem jest współpraca przy organizowaniu uroczystości np. Okręgowe Dni Działkowca, gdzie przyjeżdżają delegacje ogrodów z całego okręgu. Bardzo istotna jest również współpraca dotycząca kwestii inwestycyjnych i edukacyjnych.
– Pomoc, którą ostatnio otrzymał ROD „Zalesie” w postaci drogi dojazdowej i chodnika to jest coś naprawdę ważnego. Dotychczas na drodze gruntowej podczas deszczu powstawały kałuże, koleiny i dziury w nawierzchni. Położenie nowej drogi, a także chodnika jest wybawieniem dla setek działkowców, którzy mogą bez trudu dotrzeć do swoich działek. W ostatnim czasie w urzędzie gminy Golub-Dobrzyń odbyło się spotkanie podczas, którego wspólnie z przedstawicielami samorządu rozmawialiśmy o takich tematach jak gospodarka wodna, pogłębiający się problem suszy, a także planowane rozwiązania zmiany przyłącza wodnego Rodzinnego Ogrodu Działkowego „Zalesie” w Zarębie i możliwości pomocy ze strony gminy Golub-Dobrzyń. Równie istotną kwestią w trakcie spotkania była zmierzająca w złą stronę zmiana klimatu.
– Czego życzyłby Pan działkowcom?
– W obecnych czasach nam wszystkim życzę dużo zdrowia, bo to teraz jest najważniejsze.
– Dziękuję bardzo za rozmowę.
– Dziękuję.
Rozmawiała (GM), fot. nadesłane
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie