Arkadiusz Osiński z Golubia-Dobrzynia założył Muzeum Militariów. Rozmawialiśmy z pasjonatem na temat jego kolekcji oraz poszukiwaniach militariów z czasów II wojny światowej.
– Jak zaczęła się Twoja przygoda z poszukiwaniem pamiątek z czasów II wojny światowej?
– Kilka lat temu kuzyn namówił mnie na wyjście z wykrywaczem metalu i poszukiwania. Korzystając z jego sprzętu, udało mi się niestety znaleźć tylko złom, nie mający nic wspólnego z historią. Nie zraziłem się tym. Po pewnym czasie kupiłem swój pierwszy wykrywacz, tzw. monetkowiec i rozpocząłem swoje pierwsze samodzielne poszukiwania. Uzyskując zgody właścicieli gruntów, pól, szukałem pozostałości historii. Następnie po roku kupiłem drugi wykrywacz, typowo do poszukiwań militariów. Wtedy udało mi się znaleźć pierwsze łuski z okresu 2 wojny światowej.
– W jaki sposób zaczęła tworzyć się Twoja kolekcja militariów?
– Kolejne odkrycia powiększały moją kolekcję. Chciałem jednak szybciej powiększyć swoje zbiory. Korzystałem wówczas z aukcji internetowych oraz wymiany lub kupna na giełdzie np. w Łodzi. Wówczas też zrodził się pomysł stworzenia muzeum w celu pokazania kolekcji oraz legalnego posiadania i poszukiwań ze względu na to, że w 2018 roku zmieniły się przepisy dotyczące poszukiwań.
– Nie bałeś się, że wykopiesz niewybuch, który może eksplodować?
– Prowadząc samodzielne poszukiwania, nie trafiłem na niewybuchy. Jestem też członkiem Stowarzyszenia Historyczno-Eksploracyjnego „Przedmoście” i w trakcie wspólnych poszukiwań np. w Dylewie koło Rypina natrafiliśmy na niewybuchy. Wezwaliśmy wówczas patrol saperski i policję.
– Jak można dziś legalnie poszukiwać?
– Obecnie prawo nie pozwala poszukiwać z wykrywaczem metalu bez stosownych zgód. Oprócz zrozumiałego pozwolenia właściciela terenu trzeba również otrzymać zgodę wojewódzkiego konserwatora zabytków. Takie pozwolenie kosztuje kilkadziesiąt złotych. O wszelkich znaleziskach historycznych trzeba informować konserwatora, który ma pierwszeństwo w przejęciu znaleziska. Uzyskałem stosowne zgody i w zeszłym roku przeszukałem okolice Krynicy Morskiej oraz dawnego torowiska w Golubiu-Dobrzyniu. Aby leganie posiadać artefakty, można założyć muzeum i tym samym udostępniać swoją kolekcję innym. Procedura stworzenia muzeum nie jest łatwa. Mi pomógł kolega, który w tym się specjalizuje. Będąc właścicielem muzeum, trzeba prowadzić odpowiednią dokumentację i oczywiście ewidencję zabytków.
– Co można będzie zobaczyć w Twoim muzeum?
– W mojej kolekcji można zobaczyć różnego rodzaju skrzynki na amunicję z okresu II wojny światowej. Mam także zasobniki na amunicję, hełmy i wszelkiego kalibru naboje. Oczywiście są one bezpieczne, oczyszczone, puste i nie stwarzają żadnego zagrożenia. W swoich planach mam także gromadzenie niezdatnej do użytku broni. Kolekcjonowanie tego typu artefaktów jest jednak trudne ze względu na to, że przysłowiowy „Kowalski” jeżeli nawet posiada jakąś broń to nie chce się oficjalnie przyznać, że ją ma i nie chce się wymienić lub sprzedać. Prawo w Polsce zabrania trzymania broni i jej elementów bez pozwolenia. Wyjątkiem jest właśnie prowadzenie muzeum, gdzie tego typu obiekty można gromadzić.
– Gdzie można zobaczyć Twoje zbiory?
– Kilka tygodni temu złożyłem do urzędu miasta w Golubiu-Dobrzyniu pismo z pytaniem czy miasto posiada jakieś niepotrzebne pomieszczenia, w których mógłbym prezentować zbiory. Otrzymałem odpowiedź ze wskazaniem kilku miejscu. Obecnie jestem na etapie rozważania, z którego lokalu skorzystać. Gdy to zrobię, przystosuje pomieszczenia do ekspozycji. Osoby, które chciałby zobaczyć moja kolekcję lub skontaktować się ze mną, proszę o kontakt pod numerem telefonu 791-106-498.
– Dziękuje za rozmowę
– Dziękuję.

Rozmawiał i fot. Szymon Wiśniewski
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie