Sebastian Warlikowski z Golubia-Dobrzynia został laureatem konkursu „Książka Historyczna Roku o Nagrodę im. Oskara Haleckiego w kategorii najlepsze wspomnienia dotyczące historii Polski w XX wieku" za książkę "Kołyma. Polacy w sowieckich łagrach". Specjalnie dla naszego tygodnika opowiada o swoim sukcesie oraz pasji do historii.
Sebastian Warlikowski to mieszkaniec Golubia-Dobrzynia oraz historyk. Jest absolwentem wydziału Nauk Historycznych i Społecznych Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. Od 2017 roku pełni funkcję rzecznika prasowego w Muzeum Wojska Polskiego – największej placówce muzealnej, podległej ministrowi obrony narodowej. Wcześniej był pracownikiem m. in. Izby Pamięci Pułkownika (dziś już generała) Kuklińskiego. W zeszłym tygodniu został laureatem konkursu „Książka Historyczna Roku o Nagrodę im. Oskara Haleckiego w kategorii najlepsze wspomnienia dotyczące historii Polski w XX wieku" za książkę "Kołyma. Polacy w sowieckich łagrach".
– Sebastian skąd w Tobie pasja do historii?
– Zainteresowanie historią wyniosłem z domu rodzinnego, m. in. z opowieści o pobycie babci i dziadka w obozach w trakcie II wojny światowej oraz oczywiście z książek i opowiadań o losach Polski i Polaków – walce w powstaniach i działaniach niepodległościowych. Później to zainteresowanie pogłębiało się, czego efektem było np. uczestnictwo w liceum w olimpiadzie "Losy Polaków na Wschodzie po 17 września 1939 roku".
– Dlaczego zdecydowałeś się napisać książkę o Polakach na Kołymie?
– Pomysł na książkę podsunął mi redaktor wydawnictwa Maciej Marchewicz. Dotychczas w Polsce nikt nie wydał tylu wspomnień o Polakach, którzy przeżyli "białe Auschwitz" czy też "białe krematorium" jak niektórzy z zesłanych nazywali Kołymę. Byliśmy ciekawi czy w archiwach w Polsce uda się znaleźć odpowiednią ilość wspomnień. Jak się okazało, było tego całkiem sporo i można było przystąpić do działania.
– O czym dokładnie jest Twoja książka?
– "Kołyma. Polacy w sowieckich łagrach" to książka, w której zawarte zostały wspomnienia Polaków, którzy przeżyli pobyt w łagrach w północno-wschodniej częci sowieckiego państwa. Wywożeni byli tam po agresji sowieckiej na II Rzeczpospolitą 17 września 1939 roku oraz po roku 1944, gdy sowieckie wojska i administracja ponownie znalazła się na terenie kresów wschodnich naszego państwa. Oba okresy wywózek były oczywiście starannie zaplanowaną akcją depolonizacji i sowietyzacji. Deportowane były całe rodziny, elita społeczeństwa, m. in.: osadnicy wojskowi, urzędnicy, policjanci, nauczyciele, przedsiębiorcy, wykwalifikowani robotnicy i rzemieślnicy. Pozbawiając wspomniane tereny elit, chciano zniszczyć morale społeczeństwa i nie dopuścić do budowy ruchu oporu na zajętym terenie. Sprawić, że będzie to ziemia, o którą nikt nie będzie walczył. Zsyłani na Kołymę Polacy byli oczywiście więźniami politycznymi, według sowieckiego prawa szczególnie niebezpiecznymi dla władzy. Wszyscy myślący samodzielnie, potrafiący w chwili próby walczyć o niepodległość, byli dla Sowietów szczególnie niebezpieczni.
System obozów znajdujących się w tamtym terenie nazywany był Kołymą z powodu głównej rzeki – Kołymy, która przepływała przez tamten region. Sam system obozów pracy przymusowej działał tam od 1931/32 roku do ok. 1957 roku. Pracowali tam nie tylko Polacy, Kołyma była piekielnym doświadczeniem wielu narodów: Ukraińców, Litwinów, Łotyszy, Gruzinów, Węgrów, a w opowiadanych historiach przeplatają się także losy Francuzów, Niemców, Hiszpanów, Brytyjczyków. No i przede wszystkim Rosjan. Kołyma, choć była to częć kontynentalna Związku Sowieckiego to nazywano ją często Przeklętą Wyspą. Działo się tak z powodu ukształtowania geograficznego (na zachód od Kołymy znajdowały się góry) oraz ekstremalnie mroźnych warunków, przez niemal 10 miesięcy w roku zamarzała Zatoka Nagajewa nieopodal miasta portowego Magadan, do którego docierały transporty z Polakami.
A więc była to wyspa. Wszystko to sprawiało, że zsyłani tam Polacy czuli się jak na końcu świata, skąd nawet nie ma szans na ucieczkę. Przeklętą Wyspą Kołyma była także dlatego, że panowała tam wysoka śmiertelność, a Sowietów-Rosjan tak naprawdę nie obchodziła ta kwestia. Cały czas powtarzali zsyłanym, że na ich miejsce dotrą kolejni. Zsyłane tam osoby wykonywały często prace w kopalniach i lasach, które zawieszano dopiero, gdy temperatura spadała poniżej -54 stopni. Zajęcia w tak nieludzkich warunkach wykonywano bez odpowiedniego ubioru, stąd śmiertelność w niektórych miejscach wynosiła nawet 80%! Ci, którym udało się przeżyć, byli często trwale okaleczeni, mieli odmrożone kończyny, nos, uszy, które amputowano w obozowym warunkach. Jest jeszcze inny powód wysokiej śmiertelności – morderstwa. Do łagrów zsyłano więźniów kryminalnych, którzy szybko zaprowadzali swoje własne "porządki".
Funkcjonariusze NKWD, którzy pilnowali łagrów, działali w stałym porozumieniu z bandytami. Przymykali oko na gwałty, kradzieże, osobiste wymierzanie "sprawiedliwości". Kryminalni często nie pracowali lub pracowali o wiele, wiele mniej. Ich dzienną normę wykonywała reszta więźniów, często słabszych fizycznie.
Nie wiemy niestety ilu Polaków zginęło w obozach na Kołymie. Dzieje się tak z wielu powodów. Przede wszystkim śmiertelność w kołymskich łagrach była niezwykle wysoka w porównaniu z innymi miejscami, do których zsyłani byli Polacy i inne narody, a władze nie prowadziły ewidencji zgonów. W relacjach pojawiają się informacje o znajdywanych ciałach przed barakami, na drogach wiodących do miejsca pracy czy też leżących gdzieś za płotem. Warto też wrócić tu do samej specyfiki działań sowieckich w czasie okupacji po agresji w 1939 roku i później. Sowieci starali się niszczyć dokumenty bądź też w ogóle ich nie tworzyli, aby ewentualnych dowodów było jak najmniej. Nie chcieli zrazić do siebie światowej opinii publicznej w czasie II wojny światowej, co zresztą z wielu względów im się udawało.
– Dziękuję za rozmowę. Gratuluję jeszcze raz sukcesu i życzę kolejnych ciekawych książek.
– Dziękuję.
Rozmawiał Szymon Winiewski; fot. zbiory prywatne S. Warlikowskiego
Sebastian Warlikowski został laureatem konkursu „Książka Historyczna Roku o Nagrodę im. Oskara Haleckiego w kategorii najlepsze wspomnienia dotyczšce historii Polski w XX wieku" za książkę "Kołyma. Polacy w sowieckich łagrach"
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie